Rozdział XVII

3.3K 250 10
                                    

Aria :

Zmierzam szybkim krokiem do biura Ojca. Serce wali mi jak oszalałe. Nie wie jeszcze, że przeszłam przemianę, że przydarzyło mi się coś z gruntu niemożliwego . Dziś mu powiem bo i tak ten sekret wyszedłby na jaw prędzej czy później, a wolę żeby dowiedział się ode mnie. Staję przed szklanymi drzwiami, biorę głęboki oddech, naciskam klamkę i wchodzę do biura. Pomieszczenie jest umeblowane w starym stylu. Meble są duże, ciemne i ciężkie. Ojciec siedzi przy biurku lekko pochylony nad jakimiś dokumentami. Siadam na fotelu przed nim i mówię..

-Witaj Ojcze.

Podnosi wzrok na mnie i już wiem, że On wie. Jego spojrzenie mówi wszystko.

-Witaj Córko. - odpowiada

Chwilę mierzymy się niepewnym spojrzeniami. Po czym mówię..

-Wiesz.

-Tak. Wiem o wszystkim.

-Kto Ci powiedział? - pytam

-Ojciec Liama. Ario ja wiedziałem, że to się wydarzy jeszcze zanim Ty wróciłaś ze szkolenia od Wilków. - odpowiada

-Ale jak, to jest możliwe?! Dlaczego mi nic nie powiedziałeś, nie ostrzegłeś?!

-Nie mogłem Ci niczego wyjawic by nie zaburzyć wydarzeń. Wszystko musiało między Tobą, a Liamem wydarzyć się naturalnie. Bez jakiejkolwiek ingerencji osób trzecich. - oznajmia

-Nie miałeś nic przeciwko jak się dowiedziałeś czym się stanę? - pytam zaciekawiona

-Na początku byłem wściekły. Nie chciałem wierzyć w jakieś bzdurne przepowiednie, ale wtedy Ojciec Liama przypomniał mi, że to Matka Żywiołów udzieliła Ci mocy podczas egzekucji zdrajców,że nie mogę lekceważyć jej zamierzeń. Z ciężkim sercem musiałem się pogodzić z nieuniknionym. Tłumaczyłem sobie, że dzięki przemianie staniesz się silniejsza. Edward uświadomił mi, to jaką misję będziecie mieli do wypełnienia z Liamem i jak Ona ważna jest dla nas wszystkich.

-No, to mnie zaskoczyłaś.. - mówię szeptem

Zapadam się z lekkim westchnienem ulgi w głąb fotela. Myślałam, że będę musiała zmierzyć się z gniewem Ojca. Na, to byłam przygotowana, ale na taki obrót sytuacji już nie. Mam mętlik w głowie. Co teraz?

Ojciec zamilkł i patrzy się łagodnie na mnie swoimi niebieskimi oczami. Ja też nic nie mówię.

Nagle ciszę przerywa głos wydobywającym się z intercomu stojącego na biurku Ojca..

-Panie Henderson! Tutaj W. Melduję, że mamy dwóch rannych. Nadal nie odbilismy zakladniczki. Oprawcy mają przewagę liczebną . Zespół pyta czy mamy kontynuować akcję ?

To głos Liama! Moje serce zamiera..

-Tu Henderson. Macie kontynuować akcję. Gramy tutaj o wysoką stawkę i nie możemy przerwać dopóki przewaga nie będzie po naszej stronie. Dacie radę! - oznajmia Ojciec stanowczo

-Tak jest! - odpowiada Liam

W tle słyszę odgłosy strzałów. Ojciec wyłącza intercom i zapada głucha cisza. Słychać tylko jak mój oddech przyspiesza z każdą sekundą gdy uświadamiam sobie gdzie teraz jest Liam. Wstaję wzburzona z fotela i mówię spanikowanym głosem do Ojca..

-Jak mogłeś?! Przecież, to misja samobójcza! Cholera jasna!

-Uspokuj się Ario! Wszystko toczy się tak jak powinno. - mówi

-Nie chcę tego słuchać! Jeżeli coś mu się stanie, to nigdy Ci tego nie wybacze. Rozumiesz?! Nigdy! - krzyczę i wybiegam z biura trzaskając szklanymi drzwiami.

_

DANIEL HENDERSON :

-Wiem Córko, wiem..

Mówię już sam do siebie jednocześnie sięgając po telefon. Wybieram numer i po kilku sygnałach słyszę pytający głos mojego rozmówcy..

-Zaczęło się?

-Tak, Edwrdzie. - odpowiadam

-Teraz pozostaje nam tylko czekać. - mówi

-Mam nadzieję, że Twój Syn będzie wiedział co ma zrobić? - pytam

-Matka Żywiołów Nim pokieruje. - oznajmia Edward

-Oby...

Saga Wilków : Próba Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz