8. I Don't like this cheerlinders' dress

360 41 10
                                    

Harry i Louis usiedli na łóżku Richards i zaczęli przeglądać jej telefon. Nagle do pokoju weszła właścicielka urządzenia. Wzięła poduszkę i zaczęła nią okładać obydwóch.

— Nigdy! Więcej! Nie! Dotykać! Mojego! TELEFONU!— krzyknęła.

— Spokojnie, Milly— Louis próbował rozładować napięcie nazywając ją tak, jak nazywał ją kilka lat temu.

— Nie miluj mi tu— pogroziła mu palcem i wyrwała z jego dłoni swoją własność— A teraz spadać zanim nie zawołałam Jane.

— Co ona nam niby zrobi?— zaśmiał się Harry.

— Uwierz, zrobi wiele— usłyszeli głos za sobą.

— Oops.

— Nie oopsuj mi tu. Jest już za późno.

— I co teraz nam zrobisz?— zapytał Louis.

— Zjem cię, wiesz?

— Mam ochotę się zaśmiać, ale przeczuwam podstęp więc trochę się boję— powiedział poważnie, a ta wskoczyła mu na plecy i zaczęła mierzwić jego włosy. Miley i Harry siedzieli na łóżku i śmiali się. Nagle dziewczyna zeskoczyła na ziemię i zrobiła to samo z Harrym. Po chwili oboje mieli nieład na głowach i byli zmęczeni, ciężarem Miller na plecach. Usiedli na łóżku srebrnowłosej. Przytulili ją nagle. W pewnym momencie telefon dziewczyny zadzwonił. Spojrzała na wyświetlacz i ujrzała imię swojego byłego chłopaka. Wstała i poszła do toalety, by odebrać z dala od jej przyjaciół.

— Tak, Niall?— odezwała się.

— Możemy się spotkać? Proszę— mówił szybko.

— Po co?— westchnęła.

— Mam dla ciebie propozycję. Ale szczegóły omówimy na spotkaniu.

— Nie mamy tematu, którego moglibyśmy omawiać szczegóły—  zauważyła.

— Ja nie mogę, wyjdź po prostu przed swój akademik— westchnął.

— No dobra— rozłączyła się i wyszła z pomieszczenia. Przeprosiła przyjaciół i wyszła. Zeszła powoli po schodach. Pchnęła drzwi i podeszła do chłopaka, dopalającego papierosa.

— A więc?— powiedziała, krzyżując ręce na piersi. On uniósł wzrok z ziemi na nią.- Dawaj te szczegóły.- rozkazała.

— Chcesz być cheerlederką?— zapytał. Dziewczyna zmarszczyła brwi.

— Co?

— Bo Caroline szuka dziewczyn do drużyny. A ja nie mam swojej cheerliderki— puścił jej oczko, a ona prychnęła.

— A Ryan? Czy on ma swoją cheerliderkę?— zaczęła się z nim drażnić.

— No niby nie, ale Amanda chyba chce nią być. Więc jak? Zgodzisz się?

— Ale na co? Zapytałeś tylko, czy chcę być cheerliderką. Muszę tak oficjalnie?— zapytał, a ta skinęła głową. Westchnął— Czy ty Miley Abigail Richards, zgodzisz się zostać moją cheerliderką?

— Możliwe— wzruszyła ramionami. On spojrzał na nią groźnie, a tak wybuchła śmiechem— Nie lubię tych całych cheerliderskich kiecuszek. Dobrze o tym wiesz.

Przykre wspomnienie powróciło do dziewczyny. W tamtym momencie miała ochotę przytulić kogoś i zacząć płakać. Właściwie, to w jej oczach pojawiły się łzy, ale nie pozwoliła im wypłynąć.

— Mi, przepraszam— przytulił ją.

Dziewczyna na początku miała w planach go odepchnąć, ale zdała sobie sprawę, że jest jej to potrzebne.  Z drugiej strony nie miała siły się opierać.

— To było okropne— załkała.

— Dostał swoją karę. Od nas, ode mnie i prawda też.

— Od ciebie?— zdziwiła się.

— Nie zamartwiaj się tym teraz— pogłaskał ją po głowie— Zaniosą cię do akademika.

Dziewczyna chciała zapytać, czemu powiedział, że zaniesie ją, ale nim zdarzyła to zrobić, poczuła, że traci grunt pod nogami. Miała jego jedną  rękę owiniętą wokół pleców, a przez drugą podtrzymywaną pupę.

***

Niall zaniósł Miley do akademika. Zapukał w drzwi. Otworzyła mu uśmiechnięta Jane. Już miała zacząć krzyczeć na niego, gdy zauważyła, w jakim stanie jest Richards. Wpuściła go do środka bez słowa. Chłopak zostawił ją na jej łóżku i miał wychodzić, gdy zatrzymała go Jane. Szepnęła ciche "dziękuję" i pozwoliła mu odejść.

Chłopak udał się do domu drużyny. Rzucił się na kanapę wzdychając. Wziął pilot że stolika i przełączył z kanału sportowego na muzyczny. Odtwarzana była akurat piosenka, z którą miał wiele wspomnień, czyli „A Thousand Years" Christiny Perri.

Ta właśnie piosenka w pewnym sensie połączyła Nialla i Miley.

Na pewnej dyskotece w ich starej szkole, puszczono ją, gdy Horan poprosił do tańca Richards. Ona oparła głowę o jego ramię, a on trzymał ja delikatnie w talii. Lekko przyciągnął ją do siebie. Ona uniosła głowę i spojrzała na niego. Uśmiechnęła się do siebie. W pewnym momencie usta chłopaka znalazły się na ustach dziewczyny. Potem wyszli że szkoły.  Przesiedzieli resztę wieczora na murze szkolnym rozmawiając, wygłupiając się i co jakiś czas skradając sobie krótkie pocałunki.  Tego też właśnie wieczora zostali parą.

Od tego momentu minęło kilka lat, a Niall był w związku z piłką nożną oraz przyjaźnił się z Maddie, a Miley zaczynała coś z Zaynem.

Niall nie życzył nic złego swojej byłej dziewczynie, ale szczerze nie chciał, aby była z Malikiem. Jego znajomi śmiali się, że to z zazdrości, ale on zaprzeczał. Wiedział, że to nie dlatego... no może w małym stopniu z tego powodu, ale głównie przez to, że znał mulata. Wiedział, że nie może liczyć na coś z srebrnowłosą i w sumie nawet nie chciał. To było kiedyś, a żył chwilą. Nie wiązał się z nikim, bo czuł, że tego nie potrzebuje. Wybrał życie typowego 'niegrzecznego chłopca' zamiast życia zwykłego studenta. Wcześniej również nie był święty, ale zmienił się w imię pewnej smarkuli, które oddał serce w liceum. Potem brutalnie je odebrał i wyjechał, zostawiając ją z jej sercem w kawałkach. Bo nie dość, że odebrał swoje, to strzaskał przy tym jej. Niestety nie znalazła jeszcze kogoś, kto mógłby je poskładać w całość.

Ktoś mógł je posklejać ponownie w całość, ale nigdy nie będzie ono takie samo.

Little Things; horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz