Jane otworzyła drzwi od pokoju i wepchnęła do środka Miley. Dziewczyna przestraszona, usiadła na swoim łóżku i czekała na dalszy przebieg akcji.
— Miley, ty idiotko — zaczęła.
— Jane, matole — uśmiechnęła się do niej.
— Miley, to nie jest śmieszne. Wychodzisz, potem długo nie wracasz. Nie można się do ciebie dodzwonić, twoi rodzice dzwonią do nas, bo ty nie odbierasz! Od Zayna też nie! Po cholerę poszłaś do Horana?! Ty lepiej zajmij się swoim kwitnącym związkiem!
— A tak w ogóle to mamy fangirl, bo spędziłaś cały dzień z Horankiem— dodała Briana.
— Właśnie!— pisnęła Jane.
— Po pierwsze, zostawiłam telefon w domu, za co przepraszam. Zapomniałam go wziąć. Po drugie: Nie jestem w żadnym związku! Zayn to tylko... mój przyjaciel.
— Oh, nie wiedziałam, że przyjaciele się całują— mruknęła Jane, a Mi spiorunowała ją wzrokiem.
— I po trzecie: Niall to mój przyjaciel, więc mam prawo spędzać z nim czas, prawda?— wtrąciła jeszcze Richards.
— Miley, ale nie możesz się tak oszukiwać. My wiemy, że coś między wami jest.
— Było— poprawiła ją.
— Dobra, dobra— kiwnęła głową z politowaniem. Wyszły z pokoju, a ta wzięła telefon.
— Zostaw to!— krzyknęła Jane z przedpokoju. Westchnęła i schowała urządzenie do szuflady.
Obie wróciły po chwili, jednak Briana z kubkiem. Na pewno w nim była zielona herbata dla Jane. Jest bardzo nerwowa, a rozmowy z Miley o Niallu bardzo ją rozdrażniają.
— Okay, a więc, powiedz mi czy kiedykolwiek czułaś się przy kimś tak jak przy Horanku?— zapytała spokojnie.
— Przy nikim chyba. Ale to nic nie oznacza. Już go nie kocham. Tylko go lubię— odpowiedziała bez nerwów, co poskutkowało westchnieniem obu jej współlokatorek.
— Dobra, to inaczej... Czy kochałaś kogoś bardziej niż jego?— zapytała lekko podirytowana Jane, masując skronie.
— Tak, mamę, tatę, siostry...— zaczęła wyliczać.
— Miley, zaraz cię kopnę— powiedziała teraz już zdenerwowana Miller.
— Dobra, koniec tej rozmowy, idę. Pa!— powiedziała szybko i wyszła z pokoju, aby uniknąć tematu.
***
Richards wychodziła z uczelni, gdy ktoś złapał ją za łokieć. Odwróciła szybko i odetchnęła, widząc Nialla. Uśmiechnął się do mnie i pociągnął w nieznanym mi kierunku. Była bardzo zdezorientowana i lekko się opierała, jednak blondyn był silniejszy.
— Gdzie mnie ciągniesz?— zapytała.
— Cheerliderki mają teraz próbę— powiedział po czym puścił jej oczko i weszli do wielkiej hali. Dziewczyna rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że jeszcze większej nie widziała. Usiadła na ławce z boki razem z Niallem, aby zobaczyć jak to wygląda. Obserwowała bacznie każdy ruch dziewczyn drużyny, a potem dostała strój i musiała się przebrać. Ubrana w czerwono-białą sukienkę i beżowe tenisówki wróciła do hali.
— Okay, a więc pokażemy ci kilka kawałków układu, a ty będziesz musiała je powtórzyć— wytłumaczyła jej jakaś dziewczyna. Wiedziała, że nazywa się Caroline Fisher, bo Niall powiedział jej to po drodze. Nie mówił jednak, że jest taka ładna. Była dosyć wysoka i bardzo chuda. Miley przy niej poczuła się gruba, chociaż sama ważyła jedynie pięćdziesiąt sześć kilogramów. Miała piękne proste, długie, rude włosy. Spięte były wysoko w kucyka, wstążką o kolorze czerwonym. Oczy jej były koloru intensywnie niebieskiego, a zdobieniem dla nich były długaśnie, piękne rzęsy. Uśmiechała się, ukazując proste i śnieżnobiałe zęby. Ubrana była w strój cheerliderki, białe podkolanówki z dwoma paseczkami na końcach: niebieskim oraz czerwonym i białe tenisówki.
Miley skinęła jedynie głową, na znak, że rozumie. Dziewczyny włączyły muzykę i pokazywały jakieś ruchy, które Richards po kolei, bez problemu wykonywała.
— No cóż, jesteś świetna, jedyne co mogę ci powiedzieć, to że jesteś w drużynie!— zapiszczała i wszystkie naraz przytuliły ją— Czyją jesteś cheerliderką?
— Moją— usłyszały męski głos za sobą.
— Pan Horan— szatynka uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko.
— Mi, idziemy?— zapytał tylko, a srebrnowłosa skinęła głową. Poszła się przebrać, a gdy wróciła wyszli razem stamtąd.
— To co, uczcimy twój sukces?— zapytał, kiedy wsiadali do jego samochodu.
— Czym?
— Skoczymy na bangee?
— Chyba żartujesz.
— Nie, mówię całkiem poważnie. Znam gościa stamtąd i nawet dziś do niego dzwoniłem— uśmiechnął się chytrze, a Miley zamurowało.
***
— Jesteś gotowa?— zapytał Niall, trzymając Miley za rękę, gdy mieli już skakać.
— Nie i od początku nie byłam— jęknęła przerażona.
— Nie martw się, jestem obok— potarł jej ramię swoją dłonią i posłał jej pocieszający uśmiech.
Wzięła głęboki oddech i skoczyła. Zaraz po niej skoczył blondyn. Kiedy opadli już na dół, ona od razu podziękowała przyjacielowi za tę przygodę, bo jak to stwierdziła było niesamowicie.
Wrócili do samochodu. Oboje nadal byli w świetnych humorach. Całą drogę powrotną słuchali radia i przy tym razem, w duecie, śpiewali przeróżne piosenki, zaczynając od Katy Perry, przez Bastille, a kończąc na Green Day. Richards zajrzała do schowka chłopaka w poszukiwaniu jakichś płyt, a znalazła tam jej starą płytę z nagraną jej wersją piosenki Eda Sheerana, Give Me Love.
— Nadal to masz— uśmiechnęła się do niego, trzymając ją w ręku.
— Masz świetny głos, uwielbiałem słuchać twoich piosenek. Zdarza mi się czasem ich przesłuchać— wzruszył ramionami.- Ryan raz tańczył w salonie do nich, jak popierdoleniec— zaśmiali się.
— Co robimy teraz?— zapytała nagle, po chwili ciszy.
— Możemy się zatrzymać— zaproponował. Zjechał na pobocze, wcisnął hamulec i zgasił samochód. Wyjął spod siedzenia dziewczyny koc i wysiadł. Miley powtórzyła jego ruch. Usiedli w odkrytym bagażniku jego samochodu. Pod głowami mieli torbę srebrnowłosej z strojem cheerliderki. Przykryci byli koce spod siedzenia. Jednak Niall stwierdził, że to i tak za mało, więc włączył radio, a w nie wsadził płytę Jonathana Claya, na której była nagrana jedynie piosenka, Heart On Fire. Wrócił do Miley. Uśmiechnął się do niej leżąc i objął ją ramieniem.
— Czuję się jak kilka lat temu— stwierdziła.
— Ja też— westchnął— Miley?
— Tak?
— Wiesz, bo chciałbym coś zrobić. Ale jeśli to zrobię, obiecaj, że nic się między nami nie zmieni. To tylko głupi moment— oznajmił.
Nasz moment
— Okay— skinęła głową, a gdy chłopak przybliżył się do niej. Jej serce zaczęło bić o wiele szybciej i mocniej. Po chwili jego miękkie i nawilżone usta, złączyły się z jej delikatnymi i lekko obgryzionymi z nerwów wargami, w pocałunku. Oboje czuli się w tamtym momencie jak w liceum, jednak wiedzieli, że to nic nie znaczy, ani dla jednego, ani dla drugiego, bo jutro już o tym zapomną, nawet nie będą rozmawiać o tym, a między nimi będzie tak jak przed tym pocałunkiem.
CZYTASZ
Little Things; horan
FanfictionOn nadal ma jej spinkę Ona nadal ma jego koszulkę z wygranego meczu On nadal pamięta ich pierwszy pocałunek Ona nadal pamięta jak się poznali "Jestem zakochany w tobie I wszystkich tych małych rzeczach."~'Little Things' One Direc...