18. The floor is lava!

335 23 9
                                    

Miley założyła czarną spódnice przed kolano oraz białą koszule w małe, delikatne kwiatuszki. Podkręciła ostatni kosmyk włosów i spryskała swoje ciała orzeźwiającą mgiełką o zapachu kwiatu róży. Usiadła na łóżku i włożyła na stopy czarne, wysokie szpilki.

Do jej pokoju weszła Rachel. Usiadła obok niej i przełożyła jej włosy z prawego ramienia na lewe. Przeczesała je i ułożyła się na niej. Młodsza zachichotała i zepchnęła lekko jej głowę, po czym wstała. Przejrzała się w lustrze.

— No już, przestań. Wiadomo, że padnie na twój widok — powiedziała z uśmiechem, Rachel. Młodsza spojrzała na nią zdziwiona i pokręciła głową.

— Niby starsza, a głupsza — zaśmiała się i przeszła z powrotem do łóżka. Pomogła wstać ciężarnej siostrze i razem zeszły na dół.

Po dwudziestu minutach byli pod restauracją. Miley wzięła młodszą siostrę na ręce. Miała dziewięć lat, ale była bardzo chuda i niska. Wyglądała na pięć, sześć, góra siedem lat. Miała wadę serca oraz astmę. Wszyscy w domu podchodził do niej bardzo ostrożnie.

Weszli do środka i zajęli wcześniej zamówiony stolik. Miejsca były oznaczone imionami. Miley usiadła na swoim, a zaraz obok niej pojawił się Niall w obcisłych rurkach, białej koszulce oraz marynarce.

— Naprawdę, postarałeś się zachować powagę sytuacji — zaśmiała się do niego cicho. Przewrócił oczami.

— To tylko kolacja powitalna. Nie ślub, Mimy — zarechotał, a ona uśmiechnęła się. Od bardzo dawna nie słyszała tego przezwiska z ust Irlandczyka.

Dania na wieczór były z góry ustalone, dla każdego to samo. Gdyby każdy miał zamawiać to co by chciał, zrobiłby się zbyt duże zamieszanie, więc matki studentów zamówiły menu wcześniej. Na przystawkę quinche lorraine. Danie główne to filet z łososia, że szpinakiem, w śmietanie oraz jakąś sałatka. Na deser creme brulee.

Kiedy wszyscy zjedli wszystko, jeszcze chwilę siedzieli rozmawiając. Około dziewiątej wieczorem opuścili lokal. Niall postanowił przejść się na nogach do domu, bo to tylko dwadzieścia minut drogi, a chciał sobie coś przemyśleć. Poprosił Miley by mu towarzyszyła.

Rodziny dwójki już były w drodze, gdy oni postanowili wreszcie wyruszyć.

— Więc... — zaczęła, ale nie wiedziała. Nie wiedziała, dlaczego zgodziła się iść razem z nim na nogach. Targały nią wszystkie uczucia. Czy on chce jej coś powiedzieć? A może po prostu nie chciał iść sam? Dlaczego w ogóle idą na nogach zamiast jechać z rodzinami? Nie wiedziała.

— Chciałabyś o czymś porozmawiać? — zapytał spokojnie i kopnął kamień.

Był czymś wyraźnie zamyślony. Zawsze w takich momentach mówił wolno i spokojnie, a jego ręce znajdowały się w kieszeniach, próbując desperacko coś w nich znaleźć, tak jak wtedy.

— Nie. O niczym szczególnym — odpowiedziała, wzdychając. Rozejrzała się dookoła. Jezioro, rozciągające się tak daleko, że nie mogła zobaczyć jego końca, najbardziej przykuło jej uwagę. Odbijały się w nim gwiazdy oraz księżyc. Westchnęła ponownie i niecelowo stuknęła Nialla ramieniem.

— Widać, że masz słabą głową. Znosi cię po trzech kieliszkach wina — zaśmiał się. Uderzyła go pięścią w ramię i uśmiechnęła się lekko.

— Wiesz co? — wypalił po chwili ciszy.

— Tak?

— Podłoga to lawa! — wykrzyknął i zaczął odliczać do pięciu. Zdesperowana dziewczyna wskoczyła na ławkę. Pokazała język swojemu towarzyszowi, ale przez fakt, że miała naprawdę słabą głowę do alkoholu, ściągnęło ją na bok. Jednak Niall zdążył ją złapać. Uśmiechnęła się do niego, patrząc wprost w jego niebieskie, jak jezioro obok nich, oczy. On próbował prześledzić każdy kawałek jej twarzy w ciągu zaledwie minuty, jednak nie zdarzył. Zamknął oczy pod wpływem nacisku ust dziewczyny na jego, z przyzwyczajenia. Chciał oddać pocałunek, ale wiedział, że jego przyjaciel traktuje Miley jako pierwszą poważną dziewczynę. Nawet jeśli by chciał, nie mógł ze względu na Zayna.

Little Things; horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz