Operacja "Ratować święta" cz. II

2.9K 232 203
                                    

*Laponia – siedziba Świętego Mikołaja – 22.12.*

— I co, córciu? — zapytała mama, kiedy przyszłaś do niej po wykonaniu połączenia.

— Pomogą nam. Przybędą niedługo.

— Och, to ja zrobię nowe ciasteczka! — podekscytowała się. — Ty przynieś zimowe płaszcze, buty, rękawiczki i czapki. Pewnie zmarzną u nas. 

— Ale mamo...

— Zrób, co powiedziałam! Muszą się poczuć jak w domu — kobieta pobiegła do kuchni, a do ciebie podszedł elf Bob.

— Wszystkim elfom jest bardzo przykro z powodu Mikołaja, Śnieżynko — powiedział.

— Zauważyłam. Już nie słychać takich śmiechów. 

— Czy masz jakieś podejrzenia? Mikołaj miał jakichś wrogów?

— Nie wiem, Bob, nie mam pojęcia. Tata zawsze był dla wszystkich miły. Może to jakiś niegrzeczny złoczyńca, który jeszcze nie dostał prezentu tylko rózgę — odpowiedziałaś.

— Bardzo możliwe.

— Avengers nam pomogą — uśmiechnęłaś się. — Niedługo się tu zjawią. 

— To fantastycznie! Zostało mało czasu do Wigilii, więc muszą się spieszyć. My nie przerywamy produkcji i robimy wszystko, aby Święty Mikołaj miał wszystko gotowe po powrocie!

— Dziękuję, Bob. Opiekuj się elfami i powiedź im, że wszystko będzie dobrze i nie muszą się martwić. 

— Dobrze, Śnieżynko, przekażę. Powodzenia — uśmiechnął się i poszedł do elfów. 

~🎅~

— Jak to nie wiesz, gdzie jest dom Mikołaja?! — krzyczał Tony do Friday.

— Siedziba Świętego Mikołaja jest bardzo dobrze ukryta, panie Stark.

— Mamy najlepsze technologie, a ty nie możesz odnaleźć siedziby jakiegoś dziadka, który pracuje jeden dzień w roku!

— To bardzo dobrze ukryta baza, panie Stark.

— Odinstaluje cię i wywiozę na złomowisko! Masz mi ją znaleźć!

— Samolot znajduje się w strefie powietrznej Laponii. Zasięg nieosiągalny.

— Friday, zajebię cię! — Tony uniósł ręce w góry i już miał uderzyć o deskę rozdzielczą z całej siły, ale Steve zdążył go powstrzymać.

— Tony, uspokój się — blondyn trzymał go za nadgarstki.

— Jak mogę być spokojny?! Ten złom nie chce współpracować!

— Spokojnie. Chodź, Bruce zaparzył ci melisy.

Samolot z ekipą Avengers wylądował na zaśnieżonym bezludziu. Temperatura wynosiła -20 stopni Celsjusza i szalała śnieżna zamieć. Nawigacja przestała działać, a sam dom Mikołaja był bardzo dobrze chroniony przed intruzami, przez co trudno było go namierzyć. Nie wiadomo jak daleko od siedziby Świętego znajdowali się Mściciele.

Avengers Preferences PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz