Życie potrafi nas zaskakiwać. Krzyżować drogi, kłaść kłody pod nogi. Ale potrafi także, tak układać nasze ścieżki, że przeplatają się z inny ścieżkami.
Każdy z nas dąży do jakichś celów. Jedni walczą o miłość, inni walczą o lepszy byt, a jeszcze inni walczą o marzenia.
Popełniamy błędy i krzywdzimy innych. Przeważnie najbliższe osoby. Tylko trzeba pamiętać, że jeśli krzywdzimy innych, to później ta krzywda nas dopadnie.
Karma wraca.
Tak było i ze mną.
Zaczynając studia prawnicze byłam pełna pasji, uporu i przekonania, że moje marzenia i plany są najważniejsze,
Zostawiłam za sobą wszystko. Począwszy od rodziny, przyjaciół, a skończywszy na miłości.
Maciek był moją jedyną i wielką miłością. Był jedyny i wyjątkowy. I był tylko mój.
Zaczęliśmy się spotykać w ostatniej klasie liceum. Maciek był sportowcem. Jego dyscypliną były biegi. Dodatkowo trenował koszykówkę. Mimo popularności, był inny. Wyróżniał się dojrzałością i opanowaniem. Był szarmancki, uprzejmy, miły i to co chyba najbardziej mnie w nim pociągało, to jego sposób bycia. Nie oceniał, wysłuchał.
Ostatnio dość często przyłapywałam się na wspomnieniach. Przez dziesięć lat potrafiłam je skutecznie chować w ciemnych zakamarkach umysłu.
Od wczorajszego spotkania z Sebastianem czuję się, jakbym wróciła do tamtych lat, gdzie tworzyliśmy zgraną paczkę przyjaciół.
Euforia przepełniała mnie od samego rana. Uśmiech praktycznie nie schodził mi z twarzy.
-Co jest? Masz taki wyraz twarzy, jakbyś się czegoś nawąchała.
Oliwia staje obok mnie, opierając się tyłkiem o blat szafek kuchennych. Spoglądam na nią i przewracam oczami.
-Wczoraj spotkałam Sebastiana Korytkowskiego, pamiętasz go?
Oliwia kiwa głową i podkrada mi pomidory z deski.
-Wiesz, że ma swój klub? Umówiliśmy się na dzisiaj.
-No, to super. Masz już plany na wieczór.
Oli nie spoglądając na mnie rozkłada sztućce na stole.
-Ty też. Idziesz ze mną.
-Nie ma mowy. Jestem zmęczona. Przyjechałam tu odpocząć, a nie łazić po klubach. Nigdzie nie idę.
-Jeszcze zobaczymy siostro.
*****
Po skończonym śniadaniu, rodzice rozdzielają nas. Oliwia z tatą idą do przychodni.
Tata jest weterynarzem a mama farmaceutką.
Poznali się na studiach. Tata był na ostatnim roku a mama na pierwszym. Wpadli na siebie na korytarzu i wymienili się swoimi sercami, jak zwykł mówić tata.
Zadziwiające, że miłość może być taka piękna i trwała.
Patrząc na nich, nawet po tylu wspólnych latach, ich miłość nie wygasła. Widać to każdego dnia. W czułych szeptach, przypadkowych dotykach i kradzionych pocałunkach.
Zazdroszczę im. Zazdroszczę takiej miłości.
-Mamo, powiedz mi, jak to jest, że ty i tata kochacie się już tyle lat, a wasza miłość nie gaśnie?
Siedzimy z mamą na zapleczu apteki, popijając kawę.
-Widzisz córuś, miłość, może i rodzi się sama i nagle. Ale żeby podtrzymać jej żar trzeba o nią dbać i walczyć każdego dnia. Każdy gest i każdy czyn robię z myślą o twoim ojcu. Wszystko co robię robię dla niego. Ale pamiętaj, że to działa w obie strony. Jeśli ty się starasz to i on musi się starać każdego dnia. Inaczej to nie jest miłość.
CZYTASZ
Ostatnia prośba(Zakończona)
ChickLitWYRÓŻNIONA W KONKURSIE "SKRZYDLATE SŁOWA" Anna Przybysz, młoda, piękna trzydziestoletnia prawnik. Mimo młodego wieku zdobyła rozgłos i autorytet. Wydawać by się mogło, że świat stoi przed nią otworem. Do czasu. Pewnego dnia spada na nią nieoczekiw...