Powrót do rzeczywistości jest taki bolesny.
Boli mnie wszystko, każda część ciała. Wydaje się mi, że zaczynam rozpadać się od środka.
Ból staje się coraz bardziej nieznośny. Z całych sił staram się podnieść. Z wielkim trudem unoszę się nad ziemią i podpieram na przedramionach.
Powoli przyzwyczajam się do zmienionej pozycji ciała. Po chwili otwieram zakurzone oczy. Nadal czuję pod powiekami piasek.
Rozglądam się dookoła. Rażące słońce zdaje się wypalać mi oczy. Przymróżam powieki i po chwili obrazy przelatują mi przed oczami.
Ucieczka.
Burza piaskowa.
Terroryści.
Krzyk.
Strzał.
Nie zważając na ból podnoszę się do pozycji siedzącej i badam rękami każdy fragment swojego ciała.
Jestem cała.
Ponownie rozglądam się dookoła.
Coś mi nie pasuje. Jest cicho i pusto.
Gdy wszystkie kawałki wspomnień układają się w całość. Podrywam się do pionu.
Tracę oddech co skutkuje potwornym bólem w klatce piersiowej. Podbiegam i w panicznym strachu, ile tylko sił w płuca, mój krzyk przecina suche powietrze pustyni.
-Maciek!!!
Budzę się cała zlana potem i z przyśpieszonym oddechem. Suchość w gardle nie pozwala mi bezboleśnie przełknąć śliny.
Sięgam ręką do nocnej szafki i chwytam szklankę z wodą.
Od kilku dni męczą mnie koszmary. Dziwne i niezrozumiałe.
Co noc inne, lecz łączy je strach i obawa o Maćka.
Odstawiam szklaneczkę na szafeczkę i przecieram dłońmi twarz.
Po paru głębszych wdechach wyswobadzam się z ciepłej kołdry i odrywając się ciepłym szlafrokiem idę do łazienki.
Uśmiecham się mimowolnie gdy słyszę cichy głos Sabiny. Nie zastanawiając się długo cichutko pukam i wsuwam głowę w drzwi.
-Mogę?
Sabina kiwa głową zapraszając mnie do środka.
Przekraczam próg i zamykam za sobą drzwi. Przysiadam na brzegu łóżka i przyglądam się dziewczynom.
- Co jest? Znowu koszmary, czy słaby pęcherz?
Jej głowa odwraca się w moją stronę. Z jej twarzy bije autentyczna troska.
-I to i to.
Posyłam jej słaby uśmiech.
-A wy?
Mała Maja zajęta butelką z mlekiem nie zwraca większej uwagi na otoczenie.
-Trochę marudzi. Myślę, że dziąsła ją swędzą. Ale nie jest źle.
Każdego dnia podziwiam ją. Sabina jest prawdziwą przyjaciółką, cudowną matką i wspaniałym człowiekiem.
Sama stawia życiu czoła. Tak ma nas. Nawet moi rodzice uwielbiają Sabinę i traktują ją jak trzecią córkę, a Maja jest ich oczkiem w głowie. Ale każdy z nas potrzebuje drugiej osoby, z którą może podzielić się smutkami i radością. Prozą życia codziennego.
Ale Sabina nigdy nie narzeka. Zawsze uśmiechnięta i radosna. Dla mnie jest
ogromnym wsparciem. To dzięki niej nie oszalałam, gdy z dnia na dzień zostałam sama.
CZYTASZ
Ostatnia prośba(Zakończona)
ChickLitWYRÓŻNIONA W KONKURSIE "SKRZYDLATE SŁOWA" Anna Przybysz, młoda, piękna trzydziestoletnia prawnik. Mimo młodego wieku zdobyła rozgłos i autorytet. Wydawać by się mogło, że świat stoi przed nią otworem. Do czasu. Pewnego dnia spada na nią nieoczekiw...