Wtulona w jego silne ramiona pozwalam sobie na chwilową słabość. Każda łza spływająca po moim policzku, wsiąka w koszulkę Maćka tworząc jedność. Tak i my stojąc wtuleni w siebie tworzymy jedność. Jedność rodziców opłakujących swoje dziecko.Jego dłonie delikatnie gładzą moje ciało, rozluźniając mnie.
W jego ramionach odprężam się. Czując jak mój ból przechodzi ze mnie do niego, uwalniając mnie.
Maciek całuje mnie w czubek głowy i odsuwa od siebie na odległość ramion. Jego oczy wypełnione smutkiem, bólem i żalem wpatrują się we mnie.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Powinienem być przy tobie. Wspierać cię i pocieszać. Anuś, dlaczego?
I co ja mam mu powiedzieć? Że byłam egoistką, hipokrytką? Że czułam się nic nie wartą kobietą, która straciła swoje dziecko, bo go nie chciałam? Bo było nieplanowane, bo krzyżowało mi plany, przyszłość?
Nie mówiąc nic chowam twarz w dłoniach szlocham. Ale ten płacz wydobywa się nie z mojego gardła lecz z serca. Serca matki, która straciła swoje dziecko.
Maciek ponownie przyciąga mnie do swojej piersi. Szepcząc cicho słowa, które koją moje obolałe ciało.
-Ciii... Już jestem przy tobie. Będzie dobrze.
Wspomnienia i ból wracają do mnie. Nic nie będzie dobrze straciłam dziecko. Wyrywam się z objęć Maćka i nerwowo przecieram twarz dłońmi
-Nic nie będzie dobrze. To moja wina. To przeze mnie nasze dziecko nie żyje.
Nerwowo przymierzam kuchnię czując się jak w potrzasku. Wydawało się mi, że pogodziłam się z utratą dziecka, ale to nieprawda. Dalej to tak bardzo boli. Ta pustka, której nie potrafię zapełnić. To uczucie pustki i samotności.
Przystanęłam na środku pomieszczenia. Haustami wciągnęłam w płuca powietrze.
Nie mogę dłużej go oszukiwać. On zasługuje na prawdę.
-Byłam w drugim miesiącu jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży. Myślałam, że to zwykle przemęczenie, dużo nauki i nieprzespane noce. Ale to nie było to.
Podeszłam do Maćka i ustalam obok niego. Stoimy oparci o blat szafek kuchennych. Maciek nie przerywa mi. Z założonymi rękami na piersi słucha mnie uważnie.
-Byłam załamana. Dopiero zaczęte studia a tu dziecko w drodze. Płakałam. Całą noc wyłam. Myślałam, że zawalił się mój świat. Przez kolejne parę dni oswajałam się z myślą, że będę mamą. Tydzień. Tyle czasu zajęło mi to.
Otarłam łzy i uśmiechnęłam się.
-Pokochałam je. Oszalałam. To była cząstka mnie i ciebie. Reszta wydawała się nie mieć znaczenia. Byłam szczęśliwa.
Siadam przy stole i opieram głowę o ścianę. Maciek dalej słucha mnie nie przerywając.
-Miesiąc tyle się cieszyłam naszym dzieckiem. Straciłam je. Straciłam naszą kruszynkę. To przez mnie.
Dłużej nie potrafię hamować łez. Ukrywam twarz w dłoniach i wybucham głośnym płaczem. Te wspomnienia są nadal zbyt bolesne.
Maciek kuca przede mną i przytula mnie. Głaszcze po głowie i szepcze słowa pocieszenia.
-To nie była twoja wina. Słyszysz mnie?
Chwyta moją twarz w swoje dłonie i wpatrując się w moje oczy powtarza jeszcze raz te słowa.
-To nie była twoja wina. Nie możesz się obwiniać.
Kciukami wyciera mi łzy. Całuje mnie w czoło i zamyka mnie w swych ramionach.
![](https://img.wattpad.com/cover/89717826-288-k52741.jpg)
CZYTASZ
Ostatnia prośba(Zakończona)
ChickLitWYRÓŻNIONA W KONKURSIE "SKRZYDLATE SŁOWA" Anna Przybysz, młoda, piękna trzydziestoletnia prawnik. Mimo młodego wieku zdobyła rozgłos i autorytet. Wydawać by się mogło, że świat stoi przed nią otworem. Do czasu. Pewnego dnia spada na nią nieoczekiw...