Wchodzę do środka budynku, w którym znajduje się apteka mamy. Witam się z panią Krysią i znikam na zapleczu.
Mama siedzi i wpatruje się w monitor, wprowadzając dokumentację. Podchodzę do niej i przytulam ją mocno, składając pocałunek na policzku.
-Hej, mamuś.
Siadam obok rodzicielki i uśmiecham się do niej. Jej twarz także rozjaśnia uśmiech, powodując zmarszczki w kącikach oczu.
Wpatruje się we mnie z miłością matczyną. I przez chwilę mam uczucie rozdzierającego serca. Przez chwilę wyobrażam sobie, jak to by było, gdyby moje dziecko przyszło na świat. Gdyby miało możliwość przyjścia na świat. Czy też byłabym dobrą matką? Czy na mojej twarzy też promieniał by tski uśmiech, przy każdym spotkaniu?
Na samo wspomnienie o mojej wielkiej stracie, jakaś obręcz ściska mi serce. Widząc zmianę wyrazu twarzy mamy, odpycham od siebie te wszystkie trudne chwile i myśli i ponownie posyłam jej szeroki uśmiech.
-Stało się coś kochanie?
Nic nie ujdzie uwadze mojej kochanej mamie. Jej ręką ląduje na mojej i ściska ją.
-Nic strasznego, mamo.
Wypuszcza powietrze z płuc i teraz dostrzega mój ubiór. No to nie jest normalne, że wpadam do niej, do pracy w króciutkiej sukience na cienkich ramiączkach i wysokich szpilkach.
Wymowie unosi prawą brew do góry, czekając na jakikolwiek wyjaśnienia. Odruchowo macham ręką, dając jej znać, że nie ma sensu tego wyjaśniać. Ale znając moją mamę, bez rozmowy to się nie zakończy.
-Wpadłam po klucze od domu. Swoje zostawiłam w mieszkaniu. Wszystko Ci wyjaśnię jak wrócisz. Przygotuję jakiś obiad i później porozmawiamy. A teraz proszę daj mi klucze.
Nie marzę o niczym innym jak tylko wejść pod prysznic.
Robię skruszoną minę i nie spuszczając wzroku z mamy, patrzę jak podchodzi do szafy wnękowej i wyjmuje torebkę. Grzebiąc w niej , przygląda się mi, z jakimś dziwnym wyrazem na twarzy. Po chwili podaje mi klucze.
Biorę od niej przedmiot i składam głośny pocałunek na jej policzku.
-Dziękuję. Kocham cię.
Mama parska i kręcąc głową uśmiecha się do mnie.
-Chyba nie tylko mnie kochasz.
Zatrzymuję się w pół kroku i zamieram na usłyszane przed chwilą słowa. Powoli odwracam się twarzą do niej i mrużąc oczy, zastanawiam się skąd ona to wie.
-Nie rozumiem.
No naprawdę, nie wiem skąd ona to wie. Mama podchodzi do mnie i czule głaszcze mój policzek.
-Anuś, jestem twoją matką. I choć uszy nie słyszą to serce czuje.
Wielka pętla zaciska się na moim przełyku i powoduje pieczenie oczu. Niezdolna do jakiejkolwiek odpowiedzi, poprostu ją przytulam i wdycham jej zapach. Ten sam od lat.
-No leć już do domu. Im szybciej pójdziesz tym szybciej skończę i wrócę. Tam porozmawiamy.
Trzyma w swych ciepłych i kochanych dłoniach moją twarz i wyciera kciukami łzy, które samoistnie wyleciały mi z oczu. Przyciąga moją twarz ku sobie i całuje mnie w czoło. Lekko mnie popycha i wraca do swojego miejsca pracy.
Ciepło, które rozlewa się po moim wnętrzu, ogrzewa mnie i daje mi siłę. Zawsze mogę liczyć na pomoc rodziców. Razem z Oliwią, mamy szczęście, w postaci takich rodziców.
![](https://img.wattpad.com/cover/89717826-288-k52741.jpg)
CZYTASZ
Ostatnia prośba(Zakończona)
ChickLitWYRÓŻNIONA W KONKURSIE "SKRZYDLATE SŁOWA" Anna Przybysz, młoda, piękna trzydziestoletnia prawnik. Mimo młodego wieku zdobyła rozgłos i autorytet. Wydawać by się mogło, że świat stoi przed nią otworem. Do czasu. Pewnego dnia spada na nią nieoczekiw...