Rozdział 8

5.1K 338 63
                                    

Rozdział dedykuję @upitamarzeniami17 za miłe słowa. Dziękuję.

Cudownie jest móc budzić się u boku ukochanego mężczyzny. Wpatrywać się w jego przystojną twarz, spokojny oddech i czuć na sobie ciężar jego ciała. Oddychać pełną piersią i poprostu czuć się dobrze, bezpiecznie i szczęśliwie.

Opuszkami palców dotykam jego śniadej skóry. Delikatnie i powoli sunę po policzku, by dotrzeć do jego pełnych, czerwonych ust. Zabieram rękę i podpieram się na łokciu. Jeszcze chwilę się przyglądam. Rysy jego twarzy się wyostrzyły, z nastolatka, w którym się zakochałam, wyrósł na prawdziwego mężczyznę. Pochylam się i łączę nasze usta. Miał to być lekki, niewinny całus. Lecz w jednej chwili, Maciek, nie rozdzielając naszych ust, zmienia nasze pozycje tak, że ja leżę na plecach, a on przyciska mnie swym ciałem do materaca. Jedynie co jestem w stanie zrobić, zdezorientowana i całkowicie nie przygotowana na jego atak, to otwieram usta, wydając cichy pisk. Maciek wykorzystując to, wsuwa język i pogłębia pocałunek. Nie żebym narzekała. Unoszę ręce do góry i jedną ręką chwytam jego kark, a drugą wplatam w jego miękkie włosy. Czuję rosnące we mnie pożądanie. Wije się pod nim dając mu znać, że chcę więcej. Dłonie Maćka błądzą po moim nagim ciele. Spragniona i rozpalona, z drżącym ciałem od pożądania, zjeżdzam dłońmi do jego ramion. Kontynuując dalej wędrówkę zsuwam coraz niżej. Gdy brakuje już nam tchu przerywany pocałunek i opieramy się czołami.

-Kotku, bardzo bym chciał zostać z tobą w łóżku, ale niestety muszę wstać.

Jęk niezadowolenia wyrywa się z moich ust.

Maciek składa jeszcze kilka szybkich pocałunków na moich wargach i podnosi się z łóżka. Czując chłód na moim rozgrzanym ciele, zgarniam koc i okrywam się nim, przyciskając go do piersi.

Obserwuję go jak w pośpiechu ubiera się. Zakłada spodnie dresowe i koszulkę. Podchodzi do mnie i całuję mnie w czubek nosa. Po przekroczeniu progu odwraca się.

-Za chwilę zejdź na dół, to zjemy śniadanie.

Kiwam głową i gdy już znika mi z pola widzenia, przeciągam się i z nieznikającym uśmiechem na twarzy, wstaję z łóżka.

Rozglądam się po sypialni Maćka. Kiedyś to był pokój rodziców, a teraz należy do niego. Pomieszczenie urządzone w stylu Maćka. Duże łóżko, po bokach małe szafeczki i duża, zabudowana szafa. Zawsze lubił prostotę i minimalizm.

Podchodzę do szafy i rozsuwam drzwi. Wszystko poukładane w kostkę. Robię szerokie oczy ze zdziwienia. Przed oczami staje mi obraz mojej szafy. Sodoma i Gomora. Tak myślę, że to dobre określenie. Rozglądam się jeszcze raz po sypialni i sądzę, że Maciek jest pedantem, lub poprostu ktoś mu sprząta. Jest niesamowicie czysto. A ja myślałam, że faceci rozrzucają skarpetki po całym domu. Nie zauważam nic, prócz naszych porozrzucanych ubrań z wczoraj. Z szafy zgarniam zwykły t-shirt i zakładam na siebie, przy okazji zaciągając się jej zapachem.

Maciek dom odziedziczył po rodzicach. Jest jedynakiem. Jego rodzice długo starali się o dziecko. Dopiero po dwudziestu latach małżeństwa, mama Maćka zaszła w ciążę. Była już pogodzona się z brakiem potomka. Ale widocznie los chciał inaczej i na świecie pojawił się Maciek.

Schodzę po schodach i zwabiona aromatycznymi zapachami kieruję się do kuchni. Zapach świeżo parzonej kawy i ciepłych tostów pobudza mój apetyt. Stoję w progu i dalej niedowierzając swoim oczom, intensywnie wpatruję się w szerokie plecy Maćka. Widok do, którego jestem w stanie przyzwyczaić się i to szybko.

Cicho, na palcach podbiegam do niego i obejmuję go w pasie, przyciskając swój policzek do jego pleców.

-Już się stęskniłaś, kotku?

Ostatnia prośba(Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz