Rozdział 13

3.9K 286 48
                                    

Boże, to nie dzieje się naprawdę. To nie może być prawda.

To jakiś żart, ktoś sobie z nas kpi i bezczelnie śmieje się w oczy. Za dwa tygodnie mam zostać sama. Czuję się jak w potrzasku, jak dzikie zwierzę zamknięte w ciasnej klatce. Miotam się i krzyk rozsadza mnie od środka.
Płuca zaciskają się i wywołują ból w klatce piersiowej.

Drżącymi dłońmi otwieram drzwi balkonowe i wychodzę na nocne powietrze. Chłodne podmuchy wiatru otulają mnie, powodując efekt gęsiej skóry na całym moim ciele. Automatycznie obejmuję się ramionami i dłońmi pocieram schłodzoną już skórę.

Z płuc wypuszczam głośno powietrze. Dzisiejszej nocy wszystko wydaje się być inne, odległe.

Nerwowo przeczesuję palcami włosy. Chcę krzyczeć, chcę ryczeć. A jedynie co mogę, to tylko mocno zacisnąć ręce w pięść i zdusić w sobie poczucie niesprawiedliwości.

Czy to jeszcze mało? Czy te wszystkie lata rozłąki, to mało jak na jeden związek? Czy jeszcze jakieś inne przeszkody czekają na nas?

Tyle pytań i zero odpowiedzi.

Podchodzę do barierki i rękami chwytam poręcz. W nozdrza wciągam rzeźkie powietrze, które ma mi pomóc w zatrzymaniu łez, które cisną się do oczu.

Najpierw rodzice i ich historia, później Oliwia i jej toksyczny związek. Teraz przyszła kolej na mnie.

Zaciskam mocno szczęki, aż czuję ból, jednak ten ból jest niczym w porównaniu do tego, które przeszywa moje serce.

I chociaż Maciek opowiadał mi o tym, czym się tam zajmuje. I widziałam w jego oczach pasję, spełnienie i radość. To inaczej człowiek to odbiera, gdy słucha tego jako historii, która się zdarzyła, ale inaczej to odbiera, gdy dowiaduje się, że znowu wylatuje, setki tysięcy kilometrów.

Podziwiam go za jego empatię, pomoc i dobroć. Chęć niesienia pomocy obcym ludziom. Jestem w stanie to zrozumieć. Tylko dlaczego on? Dlaczego wszystko się zaczyna sypać, gdy czuję się znowu szczęśliwa?

Pocieram twarz dłońmi i zginam się w pół. Tak. Jestem egoistką. Czy już nie ma nikogo innego, kto mógłby lecieć na drugi koniec świata i nieść pomoc? Dlaczego on? Przecież tam toczy się wojna. Ludzie umierają. Tam są terroryści.

Pieprzone życie, pieprzony świat.

Po raz, niewiadomo który, przeklinam wszystko i wszystkich.

Nagle się prostuję. Do mojej głowy wpada nieoczekiwany pomysł. Może postawić mu warunek, albo ja, albo misja. Lecz od razu zrezygnowana opadam na leżak stojący na balkonie.

Nie mogę stawiać go w takiej sytuacji. To jest poprostu nieuczciwe w stosunku do Maćka.

On nigdy nie postawił mnie przed takim wyborem. Ja też nie mogę mu niczego narzucać i wymuszać. To nie na tym polega związek dwojga ludzi. Nie chodzi o to, aby narzucać swoją wolę. Związek polega na zaufaniu, wspieraniu i dążeniu do zadowolenia drugiej osoby.

Dziesięć lat temu popełniłam największy błąd. Uciekłam. Uciekłam nie rozmawiając, nie ufając. Teraz nie mogę popełnić tego błędu.

Chłód wdziera się w całe moje wnętrze i przenika do szpiku kości. Ale to nie to jest teraz moim zmartwieniem. Usta zaczynają mi drżeć. Ciałem wstrząsa dreszcz. To wszystko jest takie trudne. Ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Unoszę głowę do góry i spoglądam na niebo pełne gwiazd. Jeśli Maciek wyjedzie to zostaną mi tylko gwiazdy. Tak jak wtedy.

Zamyślona nawet nie słyszę zbliżającego się Maćka. Dopiero jego obejmujące mnie ramiona przywracają mnie do rzeczywistości.

Ostatnia prośba(Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz