Rozdział 7

208 31 5
                                    

       "Jakże łatwo można dać się zwieść, wierząc, że człowiek jest czymś więcej niż tylko człowiekiem..."
    -John Green "Papierowe miasta"

   Wchodząc po schodach do naszej sypialni czułem jakiś wewnętrzny niepokój. Nie wiedziałem dlaczego, to po prostu było tak, jakbym wiedział że to co ujrzę po drugiej stronie drzwi nie będzie przyjemne. Niestety nie myliłem się. Podczas gdy tak wielu ludzi chce mieć najczęściej rację, tak samo ja pragnąłem by to co ujrzałem było nieprawdą. Otwierając drzwi ujrzałem tam pakującą do małej torebki bodajże kopertówki, telefon Joy. Dziewczyna była ubrana w zwykłe jeansy i bluzkę z krótkim rękawem a na łóżku leżał jej wyjściowy płaszcz.
-Wybierasz się gdzieś? - zapytałem
-WybieraMY. Przecież jedziemy na zakupy świąteczne. Zapomniałeś...- zapytała smutno.
Wpierw sądziłem, że Joy sobie ze mnie żartuje ale czas mijał a ona patrzyła na mnie coraz bardziej smutna. Podszedłem do niej i biorąc ją za dłoń poprosiłem;
-Joy, powiedz który miesiąc mamy.
Dziewczyna spojrzała na mnie jak na głupca i wyrwała dłoń z mojego uścisku. Obserwowałem jak wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. Byłem zły. Od tylu miesięcy staram się by nasze małżeństwo się nie rozpadło. Nie chciałem podzielić losów moich rodziców, nie dlatego że chcę coś im udowodnić ale dlatego, że nie wyobrażam sobie życia bez Joy. Pobiegłem więc za dziewczyną zastając ją w kuchni. Stała tam i płakała przytulając się do Archiego który również płakał.
-Nie utrudniaj tego wszystkiego. I tak będę musiała odejść. - powiedziała niewyraźnie.
Zauważyłem jak drżą jej dłonie. Od około miesiąca lub dwóch mówiła wolno i niewyraźnie. Zdarzało się że musiałem podpowiadać jej jak nazywa się dany przedmiot bo nie wiedziała. Na przykład jedząc obiad, Joy powiedziała "Podasz mi ten...do krojenia?", gdy zapytałem czy ma na myśli nóż, potaknęła z wymuszonym uśmiechem. Trzęsące się dłonie także widziałem od dłuższego czasu. Ogólnie zdawałem sobie sprawę, że coś się dzieje lecz nie wiedziałem co.
-Moim największym błędem było to, że zwlekałem tyle czasu z tym by uprzeć się przy swoim; uprzeć się by powiedziała mi prawdę.
  Podchodząc do Joy przytuliłem ją do siebie szepcząc łagodnie acz stanowczym głosem;
-Musisz powiedzieć mi prawdę.
Spodziewałem się kolejnego ataku złości, wizyty teściowej, trzaskania drzwi i jej płaczu. Tymczasem dziewczyna po prostu pokiwała głową na zgodę. Nie powiem zdziwiła mnie jej nagła zmiana zdania.
-Powiem ci bo dłużej tego i tak nie ukryję bo to widać. Widać co się ze mną dzieje - odszepnęła ocierając łzy.
Obserwowałem jak odsuwając się ode mnie wstała i ruszyła w kierunku tortu, obserwowała go dłuższy czas nim powiedziała zamyślona;
-To nie będzie tak jak ukazałeś metaforą nasze życie na torcie. Ja nie dożyję tego momentu gdy nawzajem będziemy śmiać się z tego, że któremuś z nas wypadła sztuczna szczęka. Ja zapominam Sam...nie pamiętam naszego pierwszego spotkania, przepraszam... - powiedziała płacząc - Ja jestem chora Sammy. Nie chcę cię zapomnieć...
-Co ci dolega? - zapytałem
Nim usłyszałem odpowiedź, w myślach modliłem się aby to nie było to o czym myślę...

    _________________________________

   Mam nadzieję że się podoba 😊

Promise Me - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz