Rozdział 17

161 27 2
                                    

    "Żadne drzewo nie jest mocne ani odporne na burze, jeżeli często nie wstrząsają nim wichury i właśnie pod nękającym naporem burzy nabiera siły i jeszcze mocniej korzeniami utwierdza się w ziemi. Słabe są drzewa, które wzrosły na słonecznych dolinach."
                                       – Seneka

    Otwierając drzwi od swego pokoju wszedłem do korytarza. W domu panowała cisza. Niestety musiała zobaczyć mnie rudowłosa, nie lubiłem jej bo chciała bym zwrócił na nią uwagę. Poszedłem w stronę kuchni, gdzie opadłem bezsilnie na taboret chowając głowę w dłoniach. Usłyszałem jak ktoś siada obok mnie i kładzie dłoń na ramieniu.
-Przykro mi. - powiedziała pielęgniarka.
Nic nie odpowiedziałem. Próbowałem wstrzymać szloch ale na darmo. Czułem jak z każdą chwilą me serce przygniata żal. Żal z powodu straty Joy. Poczułem jak rudowłosa przytula się do mnie na co natychmiast się odsunąłem. Widziałem jak dziewczyna robi niby to smutną minę po czym mówi;
-Daj spokój. Ona i tak sobie o tobie nie przypomni! Za to ja...
-Nawet nie kończ! Pakuj się i wynocha z mojego domu zanim wezwę policję! - krzyknąłem zły.
Nie musiałem powtarzać. Zaledwie kilka minut później rudowłosa opuściła mój dom zatrzaskując za sobą drzwi. Co tu się działo? Wszystkiego miałem dość. Dlaczego nic nie może być tak jak dawniej? Nagle zobaczyłem jak moja żona schodzi po schodach uśmiechnięta w pięknej rozkloszowanej niebieskiej sukience. Przez chwilę poczułem się tak, jakbym znów ujrzał moją żonę. Podszedłem do niej i wystawiłem w jej kierunku dłoń, którą przyjęła z uśmiechem. Poprowadziłem ją do salonu, włączyłem radio z którego zaczęła płynąć piosenka "All of me"
Przytulając się do Joy zaczęliśmy poruszać się w takt muzyki. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Czułem się w tym momencie tak, jakby nie dzielił nas nieprzekraczalny most. Jakby nie było tej bariery w postaci jej choroby. Tańczyliśmy i tańczyliśmy dopóki Joy się nie odsunęła. Niestety wszystko kiedyś się kończy. Moja żona stanęła naprzeciw mnie i patrzyła na mnie chwilę po czym położyła dłoń na mym policzku a w jej oczach ujrzałem radość. Widziałem, że chce coś powiedzieć ale nagle ta radość i uśmiech zniknęły a zastąpił strach i podejrzliwość. Sądziłem że mnie pozna...sądziłem że odezwie się do mnie ta prawdziwa, moja Joy. Niestety tak się nie stało...
Zadała mi pytanie, które było niczym sztylet w serce.
-Kim jesteś?
Mimo jej pytania zrobiłem dobrą minę do złej gry i wziąłem ją pod rękę prowadząc w stronę pokoju, mówiąc, że jestem jej nowym pielęgniarzem. Uwierzyła mi. Nie zadawała pytań po prostu to zaakceptowała. Mogłem być złodziejem, mógł to być każdy z ulicy a ona by nie znalazła różnicy pomiędzy nami...musiałem ją chronić...

Promise Me - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz