Rozdział 21

170 33 2
                                    

  "Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, mimo tego przed jakimi bolesnymi wyborami stajesz."
                            -Nicholas Sparks.

    Wchodząc do sali otarłem szybko oczy i usiadłem na fotelu naprzeciw Joy, przybierając na twarzy uśmiech mimo iż wewnątrz rozpadałem się na kawałki. W głowie szumiały mi słowami Nicka "zrób to dla niej"
Siedząc naprzeciw niej patrzyłem na nią tak, jakbym widział ją po raz ostatni co nie było wykluczone. Spojrzałem w jej oczy a ona w moje. Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę.
-Sammy... - szepnęła cicho z wysiłkiem.
-Joy? Pamiętasz mnie? - zapytałem niedowierzając.
Na moje słowa dziewczyna wstała na trzęsacych się nogach i podchodząc do mnie, przytuliła się do mnie.
-Zróbmy coś szalonego. Coś co zapamiętasz do końca swojego życia.
Spojrzałem na nią zaskoczony od razu kręcąc przecząco głową.
-W twoim stanie....- zacząłem ale mi przerwała ruchem dłoni.
-I tak gorzej być nie może Sammy. Spójrz na mnie. Zostało nam mało czasu...wykorzystajmy go tak jakbym była zupełnie zdrowa. - poprosiła.
-Dobrze - powiedziałem.
Poprosiłem by Joy usiadła na wózku inwalidzkim i udawała apatyczną. Zgodziła się. Otwierając drzwi, pchałem wózek ruszając korytarzem wzdłuż windy, która zawiozłaby nas na sam parter szpitala. Niestety po drodze napotkałem pielęgniarkę, która zawiodła mnie pod salę żony. Spojrzała na mnie i mrugając do mnie okiem obróciła się w stronę grupy lekarzy, którzy akurat mieli obchód i "niechcący" wylała kawę którą miała w kubku na jednego z nich. Narobiła wielkiego haosu podczas którego nikt na nas nie zwrócił najmniejszej uwagi. Wszedłem z Joy do windy i patrząc na siebie zastanawialiśmy się chyba nad tym samym ponieważ w jej wzroku zauważyłem to samo zmartwienie i smutek. Poczułem jak kładzie mi dłoń na mojej dłoni trzymającej uchwyt wózka. Spoglądając na nasze splecione dłonie westchnąłem cicho.
-Tak wiem, mamy mało czasu. Jestem niczym zegarek, którego wskazówki poruszają się z przyspieszonym tempem i nikt nie wie kiedy się zatrzyma ogłaszając swój koniec. Może nawet nie dane mi będzie wypowiedzieć do końca tego zdania bo znów zniknę i nigdy więcej się nie spotkamy. Może nigdy więcej ta pielęgniarka nie wyleje kawy na lekarza byleby dać komuś szansę na powiedzenie sobie żegnaj? Ona nam ją dała. Wykorzystajmy ją tak, byśmy mieli co wspominać u wrót Najwyższego. - powiedziała z uśmiechem na ustach - Będę tam na ciebie czekała Sammy. Zawsze.
Widziałem w jej oczach łzy mimo tego, że się uśmiechała. Chciałem coś jej odpowiedzieć ale drzwi windy się otworzyły. Rozglądając się dookoła ruszyłem pchając wózek i wyszliśmy ze szpitala niedostrzeżeni przez nikogo. Znajdując się około kilometra lub dwóch od szpitala zaczęliśmy się śmiać.
-Gdzie idziemy? - zapytałem po kilku kolejnych przebytych metrach drogi.
-Nie ważne gdzie. Ważne z kim - odpowiedziała. - Jestem z tobą i nic więcej mi nie potrzeba.
Uśmiechając się wpadłem na pomysł, gdzie ją zabiorę. Miałem nadzieję, że się jej spodoba.

Promise Me - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz