Rozdział 19

177 27 4
                                    

    Albowiem za dużo widziałem zbyt wiele czułem za dużo pokładałem nadziei...

~Listopad~

    Patrzyła się na mnie tak, jakbym chciał jej zrobić krzywdę. W jej oczach widziałem strach, najgorsze było to, że bała się mnie. Wstając każdego pojedynczego dnia, budziłem się z myślą, że dziś będzie ten dzień w którym mimo wszystko sobie o mnie przypomni. Jakże złudne to były nadzieje... Wstając z nadzieją, zasypiałem z rozczarowaniem. Kolejny dzień to kolejne rozczarowanie. Mimo to wierzyłem. Niestety po kilkutygodniowym rozczarowaniu postanowiłem zadzwonić do Nick'a w końcu był lekarzem. Siadając na skraju łóżka nie patrząc na to, że jest piąta rano wziąłem telefon z komody i wykręcając numer brata, czekałem.
-Poważnie Sammy? O tej porze? - powiedział ziewając.
-Pomóż mi, proszę - powiedziałem błagalnie na co usłyszałem jak po drugiej stronie zalega cisza. Nick miał prawo zareagować szokiem bo bardzo rzadko go o cokolwiek prosiłem. Ostatnią prośbą jaką ku niemu skierowałem to była pomoc w budowie domku z piasku w podstawówce w którym założyłem się o pieniądze kto zbuduje największy.
Oczekiwałem na jakiekolwiek słowa z jego strony. Nie miałem do kogo innego się zwrócić po pomoc. Jego jedynymi słowami były:
-Już jadę.
Faktycznie, po piętnastu minutach był w moim domu przy stole popijając wodę. Nie pił nic prócz wody. Telewizja i zdrowa żywność go poniekąd zraniły. Nie pił herbaty bo rzekomo wysusza żołądek, nie pił kawy bo także jest szkodliwa i inne bzdety. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami takimi jak moje i czekał w milczeniu.
-Chodzi o Joy - powiedziałem w końcu, rwąc kawałek skóry przy paznokciu co robiłem zawsze gdy się denerwowałem. Poczułem jak Nick chwyta mnie za dłoń i patrzy smutny na moje poczynania.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś wcześniej? Widzę że teraz musi być bardzo poważnie skoro zawołałeś mnie tu o piątej rano w niedzielę.
-Mamy niedzielę? - zapytałem zdziwiony.
Nie odpowiedział. Byłem zagubiony. Dni przelatywały mi jak sekundy.
-Co jest nie tak z Joy? - zapytał
-Ona mnie nie pamięta od kilku miesięcy. Jest coraz gorzej. Nie chce wychodzić z pokoju, jeść nawet już nie rozmawia... nie wiem co mam robić, pomóż mi proszę... - błagałem załamany.
Nick milczał. Unosząc wzrok spojrzałem na brata który w oczach miał tylko łzy. Schylił głowę, wziął głęboki oddech i zapytał;
-Jak długo?
Nie zrozumiałem co ma na myśli.
-Jak długo utrzymuje się taki stan? - zapytał szczegółowo.
-Od miesiąca - powiedziałem spoglądając w stronę okna.
-Joy zawsze chciała mieć okno w kuchni z którego będzie widać bezpośrednio ogród. Wiedziałem, że to jest jej marzenie. Okno w kuchni z widokiem na ogród gdzie z czasem będą bawić się nasze dzieci. O tym zawsze marzyła. Choć nigdy mi o tym nie powiedziała, mówiła mi o tym mową ciała i symbolicznymi gestami, które widziałem tylko ja. Ona znała mnie na wylot jak nikt inny a ja tak samo znałem ją. Mimo wszystko kochałem ją do końca...
-Nie pomyślał Pan ani przez chwilę by ją zostawić i zacząć życie od nowa? - zapytał mężczyzna.
-Myślałem by zacząć nowe życie ale z nią. - powiedziałem.
Dziennikarz nie zrozumiał co miałem na myśli dlatego mówiłem dalej...
-Dlaczego dzwonisz dopiero teraz? - zapytał wstając nerwowo przeczesując włosy. - Gdzie ona jest?
-Kto? - zapytałem.
-Joy - powiedział zdenerwowany
-W sypialni. Śpi. Czemu pytasz?
Nie odpowiedział po prostu ruszył w stronę sypialni a ja za nim. Otworzywszy drzwi, Nick stanął jak skamieniały. Chciałem przedostać się w stronę pokoju i zobaczyć to, co ujrzał Nick ale on skutecznie blokował mi widok. Zamknął szybko drzwi na klucz, schował do kieszeni i zbiegł na parter od razu chwytając za telefon stacjonarny wybierając numer służb państwowych. Wiedząc że stało się coś złego kopałem w drzwi, drapałem, krzyczałem. Chciałem dostać do się Joy... Nick widząc mnie w jakim jestem stanie chwycił mnie za dłonie, które były całe we krwi i drzazgach zaprowadził mnie do salonu, gdzie nakazał mi usiąść na kanapie. Byłem jak w amoku niby widziałem go i słuchałem ale nic do mnie nie docierało. To było jak za mgłą: niby ją widzisz i jest wokół ciebie ale nie możesz jej dotknąć a widoczność jest ograniczona. Poczułem uszczypnięcie w ramieniu. Patrząc w kierunku bólu, ujrzałem igłę, spojrzałem na brata, który mnie przeprosił. Ostatnimi słowami jakie usłyszałem były:
-To dla twojego dobra.

Promise Me - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz