> 2 <

1.5K 95 18
                                    

Kolejny dzień w szkole nie był już tak ekscytujący, po prostu był. Calum robił to co zawsze, czyli nic i stał przy szafce udając, że jest na zabój zajęty czymś co się w niej znajduje. I tak na każdej przerwie do momentu, w którym przychodził Luke, wtedy szatyn był czujny niczym lew na polowaniu - no bo hej, w jakiś sposób to określenie do niego pasowało. Szkoda tylko, że to całe "polowanie" nigdy nie kończy się sukcesem. Odwrócił się w jego stronę przekonany, że jest czymś zajęty. A tu niespodzianka. Calum przyłapał go na tym, że to właśnie on pierwszy się na niego popatrzył. Może i był to przypadek, ale piękny przypadek bo Hood pierwszy raz popatrzył mu prosto w oczy. Co prawda trwało to niedługo, ale dla niego znaczyło wiele. Przegryzł wargę i zamknął szafkę. Wyminął go i poszedł pod sale cały podekscytowany. Nie wiedział czy Luke na prawdę na niego patrzył czy to był tylko przypadek czy mnóstwo innych możliwości, ale wiedział, że jest szczęśliwy.

Wtorek czyli tak naprawdę dzień jak co dzień. Wszystko było normalnie tylko teraz Luke zaczął coś dostrzegać. Coś, a raczej kogoś. Tym bardziej zdziwił się, że wcześniej nie zauważał obecności Caluma bo teraz widział go obok albo przynajmniej w pobliżu siebie dosyć często. Gdy wzrok chłopaka zetknął się z jego Luke szybko opuścił głowę i przeczesał włosy jak to miał w zwyczaju gdy jest zakłopotany po czym wrócił wzrokiem do swojego telefonu gdzie przeglądał Twittera. Tak, możliwe, że był uzależniony. 

Po ostatniej lekcji Luke udał się do sali matematycznej, w której uczyła jego mama z pytaniem czy zdoła ona zawieść go do domu. Gdy po wejściu do środka zobaczył Caluma pakującego swoje rzeczy w sali lekko się uśmiechnął. Sam nie wiedział czemu. Może dlatego, że jego mama uczy go matematyki? Luke nie wiedział czy to było tak, ale tak sobie wmawiał. 

Dopiero po chwili uświadomił sobie, że Luke był w tej samej sali co on. Gdy tylko napotkał jego spojrzenie serce mu podskoczyło bo nie był na to gotowy. Zawsze to on "ustala spotkanie" tym razem było inaczej i przez to lekko się zestresował. W czasie gdy Luke opuścił salę Calum chciał podejść i spytać o dodatkowe lekcje, ale szybko zrezygnował wiedząc już, że to jego mama. Nie chciał by chłopak miał o nim złe zdanie.

Luke po powrocie do domu nie był w nim długo. Musiał odebrać Lottie - swoją młodszą siostrę z przedszkola, które na szczęście nie było aż tak daleko od domu Hemmingsów. Blondyn często odbierał siostrę, ale nigdy nie zwracał uwagi na ludzi którzy tam pracują. Nigdy aż do teraz. Wszedł do budynku i ujrzał jak Charlotte bawiła się z dziećmi. Musiał więc powiadomić "ciocie Joy" bo tak nazywała ją Lottie, że ma się zbierać. Uderzyło go jednak duże podobieństwo między kobietą, a chłopakiem ze szkoły. Może mi się tylko wydawało? Tak, to na pewno to pomyślał po czym wrócił z dziewczynką do domu. 

Calum postanowił wziąć się w garść i w końcu zagadać do Luka. Oczywiście ich rozmowa zakończyła się tradycyjnie, a Cal nie zobaczył go już do końca dnia. Po południu spędzał czas z Ashtonem. Jest to jego przyjaciel, całe dzieciństwo wychowywali się niemal razem i właśnie dlatego poszedł do niego po radę. Ash wiedział jakim uczuciem jego przyjaciel darzy chłopaka o blond włosach, ale nie wiedział, że jest to na tyle silne by Calum przez zwykłe spojrzenie mu w oczy pomyślał, że coś jest na rzeczy. Ciężko było mu wytłumaczyć, że Luke odbiera go tylko jako znajomego bo za dużo powiedzieć tu nie można. Hood zrozumiał to co chciał przekazać mu Ashton i dlatego cały wieczór myślał o tym czy nie powinien z niego zrezygnować. Doszedł do wniosku, że to będzie najlepsza opcja i miał zamiar się tego trzymać, bez względu na to jak idealnie będzie wyglądał Luke w kolejne dni szkoły. Obiecał sobie, że ograniczy Hemmingsa do granic możliwości, jednak los chciał inaczej i gdy Calum znalazł w klasie to co należało do niego postanowił go znaleźć. Nie miał z tym większego problemu bo on zazwyczaj jest przy szafce, bądź przy sklepiku. I tak, był przy sklepiku, ale nie sam. Odpuścił więc i poszedł za Ashtonem, który uparcie go wolał. Chwilę przed dzwonkiem poszedł zostawić książki, ponieważ miał zajęcia teatralne, więc nie było potrzeby nosić ich ze sobą. Zobaczył jak Hemmings ewidentnie czegoś szuka, odwrócił wzrok i zrobił to po co tu przyszedł. Zamknął szybko szafkę z nadzieją, że zdąży. Przełknął ślinę, poprawił włosy i wow, odważył się i podszedł do niego. -Umm hej Luke?- powiedział tak jakby miał problemy z gardłem, przez co od razu zalała go fala wstydu, a jego policzki przybrały lekko różowy odcień.

Luke stał razem z Mikiem przy sklepiku. Z resztą jak zwykle. Po dzwonku odbyła się ostatnia lekcja czyli chemia. Nie miał z nią problemu i z reguły był dobry. Lekcja się skończyła i udał się do szafki po zeszyt od matematyki, który prawdopodobnie tam zostawił. Prawdopodobnie lub najzwyczajniej w świecie nie mógł go znaleźć w swoim bałaganie który tam był. Potrzebował go, ponieważ miał zadanie, a był pewien, że właśnie tam go ostatni raz widział. Powoli zaczynał wątpić czy zeszyt rzeczywiście tam jest. -Hej - odpowiedział odruchowo nadal grzebiąc w szafce i nawet nie odwrócił się by spojrzeć na swojego rozmówcę. Domyślał się, że mógł być to Calum, ale w tej chwili go to nie obchodziło. Chciał tylko znaleźć swój zeszyt, wrócić spokojnie do domu i odpocząć od wszystkiego.

-Szukasz tego? - zapytał po chwili i uniósł zeszyt, nieprzerwanie się na niego patrząc i analizując go pierwszy raz z takiego bliska. Blondyn odwrócił głowę i gdy ujrzał swoją zgubę popatrzył na niego z lekkim zdziwieniem. 

-Tak. Skąd to masz? - odpowiedział zamykając szafkę i odwracając się w jego stronę. 

Jego bliskość trochę przerażała Caluma. Podrapał się niechlujnie po głowie. - Zostawiłeś w sali- rzucił szybko po tym jak zdołał poukładać słowa na co Luke się uśmiechnął pokazując swoje piękne dołeczki.

-Dziękuję. Em, jestem Luke - podał mu rękę, ponieważ nie wiedział czy wie jak ma na imię. Chciał po prostu być miły. 

Wiem, że jesteś Luke, wiem też jak masz na nazwisko i znam godziny, w których kończysz lekcje, mam też twój plan lekcji na telefonie i wiele różnych informacji na twój temat. Oczy mu się zaświeciły na myśl, że poda mu rękę, tak też wiec zrobił. - Calum -uśmiechnął się szeroko i nadal się witał trzymając jego rękę.

-A więc Calum, miło było cię poznać i bardzo dziękuję za zeszyt, ale tak się składa, że muszę jeszcze odebrać siostrę z przedszkola -puścił jego rękę i lekko się uśmiechnął przyglądając mu się.

-Um tak, oczywiście -patrzył w jego intensywnie błękitne oczy -przepraszam -uśmiechnął się nerwowo i schował dłonie do kieszeni. Ma siostrę, muszę zapytać mamy.

-Nie masz za co przepraszać -zaśmiał się lekko - pa Calum -powiedział idąc już w stronę wyjścia i machjąc mu. -Cal odprowadził go wzrokiem i oparł się plecami o szafki. Zamknął oczy wydychając głośno powietrze boże rozmawiałem z nim i takim sposobem plan Caluma legł w gruzach.

Luke wsiadł do autobusu kierującego się w stronę przedszkola swojej siostry i jak to zawsze w drodze powrotnej by zabić nudę powtarzał sobie dokładnie dzisiejszy dzień. Gdy doszedł do momentu krótkiej rozmowy z Calumem przypomniał sobie, że on znał jego imię już wcześniej. Zaczął mentalnie śmiać się ze swojej głupoty i tego jak nie uważny musiał być. Zastanawiał się też skąd chłopak zna jego imię. Przecież nie był nikim ważnym w tej szkole. Po powrocie jak zwykle chciał pójść do swojego pokoju i tam zamknąć się najlepiej do czasu zakończenia szkoły, ale zatrzymała go jego mama, która jak zwykle próbowała zagadać go pytaniem o jego dzień w szkole. Jego odpowiedzią na wszystko było 'dobrze'. Potem jego rodzicielka zeszła na temat tego, że jeden z jej uczniów ma problemy z matematyką, z której Luke oczywiście był dobry. Już kiedyś dawał korepetycje uczniom swojej mamy więc nie było to dla niego nie wiadomo jakie wyzwanie skoro i tak miał wszystko w małym paluszku. Nie dowiedział się jaki to uczeń, ale dla własnego spokoju powiedział, że zgadza się mu pomóc. Przecież nie może być tak źle pomyślał i udał się do swojego pokoju.

Calum był bardzo szczęśliwy, że sprawy potoczyły się tak a nie inaczej. Bez zastanowienia skontaktował się ze swoim najlepszym przyjacielem mówiąc mu, że nie da rady go ignorować skoro "oficjalnie" są kolegami, a przynajmniej znajomymi ze szkoły. Dzisiejsze popołudnie spędził nad matematyką wpatrując się w cyferki jak w chińskie czy japońskie znaczki, których nie potrafił zrozumieć w żaden możliwy sposób. W efekcie czego chłopakowi groziło zagrożenie z tego przedmiotu, ale chwila. Matematyki uczy go mama Luka więc były minimalne szanse, że się jakoś z tego wygrzebie.



   ✉✉✉  

Jeżeli jesteś przy 2 rozdziale to już coś znaczy. Może nie jesteśmy aż takie złe? W każdym razie mamy nadzieję, że się spodobało i postanowicie z nami zostać. Byłoby nam bardzo miło :) buziaczki i do następnego xx

Nie zapominajmy o wspaniałej CallMeHemmings  ♡♡♡

just say that you love • cake •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz