> 4 <

1K 82 16
                                    

Na wszystkich lekcjach w szkole Calum myślał o dzisiejszym popołudniu, które rzekomo ma spędzić z Hemmingsem "ucząc" się matematyki. Wiedział, że ta nauka będzie wyglądać tak, że pierwsze dwadzieścia minut Luke będzie dzielny, ale potem odpuści ponieważ Calum był naprawdę oporny jeśli chodzi o ten przedmiot. Umówieni byli na siedemnastą w domu blondyna i wszystko byłoby okej gdyby nie drobny szczegół jakim było to, że Luke nie podał mu swojego adresu.

 Według niego był to zbyt odważny krok, ale nic innego mu nie pozostało. Zalogował się na swojego facebooka i wyszukał profil chłopaka by następnie zaprosić go do znajomych. Miał nadzieję, że jak najszybciej zaakceptuje jego prośbę i dowie się gdzie mieszka. Kliknął więc w pole do tego przeznaczone i siedział przed laptopem intensywnie się w niego wpatrując do chwili otrzymania powiadomienia, że są teraz znajomymi. Wziął głęboki oddech i wystukał pierwszą wiadomość z zapytaniem o adres. To nie tak, że po prostu napisał. Zaczął normalnie lecz skasował to bo uważał taki styl pisania za zbyt "dla znajomych", zaczął więc od początku co szybko zniknęło z białego pola bo było zbyt "oficjalne". Po chwili namysłu postanowił napisać zwykłe pytanie, tak by było jak najbardziej odpowiednie do tej sytuacji.  

Nareszcie nadszedł piątek, który Luke tak bardzo kochał bo już niedługo weekend i chociaż chwila odpoczynku. Dzisiaj miał uczyć Caluma matematyki i był naprawdę dobrej myśli. Szczególnie, że materiał był dla niego banalnie prosty. Lekcje minęły mu dość szybko więc po ostatnim dzwonku udał się do szafki. Była to pewnego rodzaju jego rutyna szkolna.

Po tym jak zobaczył wiadomość od chłopaka lekko się zaśmiał z tego, że jest taki głupi i nie podał mu adresu. Tak też napisał bez większego zastanowienia i podał mu adres, na który miał przyjechać o umówionej godzinie.

***

Zgodnie z umową Calum pojawił się punktualnie przed jego domem. Przed wejściem do środka upewnił się, że dobrze trafił i zadzwonił do drzwi poprawiając wcześniej wszystko co było możliwe.

Otworzył furtkę domofonem i wpuścił Caluma do środka. - chcesz coś do picia? -zapytał, ale w odpowiedzi otrzymał tylko cichy pomruk - wodę jeżeli można.  

- Z góry przepraszam za wszystkie zabawki w tym domu. To Lottie nie chce sprzątać. -mówi kierując się do kuchni.

Zaśmiał się cicho, ale szybko się opanował widząc, że Luke wraca. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nie przepadał za przychodzeniem do kogoś kogo ledwo znał. Czuł się niekomfortowo. Odebrał szklankę i poszedł za nim do jego pokoju gdzie chłopak kazał usiąść mu na łóżku, więc też tak zrobił i zaczął wyciągać swoje rzeczy.

- Więc z czym masz największy problem? -pyta siadając na krześle po turecku i patrząc na swojego gościa.

Popatrzył na niego lekko skrępowany, przerażał go fakt, że z tak głupiego powodu jest u niego w pokoju co nie było dla Caluma zbyt komfortowe. - ze wszystkim? -odpowiedział po chwili naprawdę ledwo słyszalnie.

- Na pewno nie jest aż tak źle. -śmieje się. -  poważnie Cal powiedz, że rozumiesz cokolwiek -patrzy na niego zdziwiony.

- Ja mówiłem, że to nie ma sensu. -zamknął zeszyt, który wcześniej otworzył i popatrzył w dół.

- Ma sens tylko muszę wiedzieć na czym stoimy bo inaczej nie jestem w stanie ci pomóc. Możemy zacząć przerabiać podręcznik od początku, ale czy to będzie miało jakikolwiek sens gdy nie rozumiesz poprzednich lat? -patrzy na niego przez chwilę i gdy nie otrzymuje odpowiedzi mówi tylko - no właśnie.

- W takim razie co chcesz zrobić? - zaczął bawić się kartkami zeszytu by wyładować w jakiś sposób swój stres. Bał się jego tonu bo myślał, że już działa mu na nerwy.

just say that you love • cake •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz