~Rozdział 7~

101 5 4
                                    

Gdy się obudziłam była 18.Otworzyłam oczy.Leo mnie trzymał.Moja głowa była na jego nodze.Nie byłam przykryta kołdrą.Donnie zdejmował mi bandaże z nóg by założyć nowe.Dotknął jednej rany przy kostce strasznie mocno.

-Ałłł ! -powiedziałam.Strasznie bolało.

-Cii..Cii..Cii..No już.-powiedział Leo i pocałował mnie w policzek.

-Przepraszam Lea.Ale musze Ci przemyć te wszystkie rany na nogach wodą utlenioną.-powiedział Donnie,wziął szybko butelke i zaczął mi przemywać pierwszą rane.

-Ałłł ! -krzyknełam.-Boli !

-Lea,wytrzymaj.Proszę Cię.-powiedział Leo.

Donnie wziął strzykawke z długą igłą i pobierał mi krew z nogi.

-Jeszcze troche...-powiedział Donnie i przycisnął jeszcze bardziej.

Ja miałam oczy w łzach.

-Już zostaw ją.Bo wycierpisz mojego biedaczka.-powiedział Leo.

Donnie odczepił mi tą igłe i wyszedł.Leo mnie przytulił.Wziął bandaże.

-Założe Ci bandaże.Spokojnie,Ja Ci żadnej krzywdy ,Kwiatuszku,nie zrobie.-powiedział.

Uspokoiłam się.Położyłam sie na łóżku,na kołdrze.Wziął jedną noge.Uważnie,delikatnie i dokładnie zawinął mi nogi bandażami.Od pięty po samą góre nóg miałam zawiniete bandażami.Opatulił mnie kołdrą i kocami.Usiadł koło mnie.Ja leżałam.Wziął moje ręce i lekko zacisnął.Patrzał mi sie prosto w oczy.Nie wuedziałam co Leo zamierza i co sie stanie.

No i jak sie podobało ? Może wrzuce dziś jeszcze jedwn.Jak ktoś będzie chciał 😊

Przetrwania kunoichiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz