Na szczęście Tila zasneła.Ale jęczała.Donnie patrzył na nią niespokojnie.
-Donnie,czy Tila .. -nie dokończyłam.
-Tak.Myśle ze rodzi ..ale musi wytrzymać jeszcze chwileczke.-powiedział Donnie.
-Donnie..droga do domu ! -krzyknął Mikey.
Donnie wyciagnął pilot z jednym guzikiem który nacisnął.Otworzył sie właz a potem gdy byliśmy w metrze zamknął sie.Szybko wybiegliśmy z skorupogromcy.A najszybciej Donnie z Tilą na rękach.
-Lea,chodź pomożesz mi.-powiedzial Donnie do mnie.
Donnie pobiegl do laboratorium a ja za nim.Położył Tile na łóżko.Miał jakiś przyrząd dzięki czemu zrobił jej prześwietlenie po czym zamrugal gwałtownie oczami z przerażenia.
-Donnie,o co chodzi ? -spytałam.
-Tila..ona..Sama spójrz.-powiedział Donnie.
Spojrzałam.
-Wo.To bliźniaki.-powiedziałam.
Tila obudziła sie i jęczała.Zaciskała pięści mocno.
-Donnie .. -nie dokończyła Tila.
Donatello trzymał ją za ręke i patrzał na nią.
-Lea, wyjdź.Będzie dość głośno..Już.. -powiedział Donnie.
Wyszłam smutna,zamykając drzwi.Leo do mnie podszedł,trzymał mnie za ramiona.Patrzal na mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Leaś,skąd ten smuteczek ? -spytał.
Uśmiechnełam sie lekko.Wziął mnie za podbródek.Czekał na odpowiedź.Patrzał na mnie cały czas.Też na niego patrzałam.
-Eh .. Boje sie bo wynikneło że Tila urodzi bliźniaków..czyli nie jedno..i.. -zapłakałam.
- i ? -spytał .
-Jakoś źle sie czuje.-upadłam.
Na szczęście Leo w porę mnie złapał.
-A co Ci jest że źle się czujesz ? -spytał,trzymając mnie na rękach.
-Glowa,brzuch i nogi.Ałł. -powiedziałam.
Nogi ponownie zaczeły krwawić i boleć.Leo troche sie pochylił i mnie pocałował w policzek.
-Już,Księżniczko.-powiedzial i mnie kołysał.
Uśmiechnełam sie.Zaniósł mnie do swojego pokoju.Położył mnie.
-Chłopaki,Lea !!! Możecie już wejść szybko !! -krzyknął Donnie.
Leo wziął mnie na ręce i pognał do laboratorium a Mikey i Raph za nami.Widok jaki zobaczyliśmy był uroczy.Tila leżała na łóżku trzymając jedno dziecko a Donnie siedział obok niej trzymając drugie.Tila sie postarała (oczywiscie tez z Donniem).Był tam mały chlopak i dziewczynka.Chłopak miał fioletowe oczy a dziewczynka po Donnie'm czyli brązowe (inni mowia ze czerwone ). Podeszliśmy wszyscy do nich.
-Postaraliście się.Napewno bedzięcie świetnymi rodzicami.-powiedzial Leo.-Przepraszam ale ja z Leą musimy gdzieś iść.
-Ale gdzie ? -spytałam.
-Nie moge powiedzieć.-powiedział Leo,wziął jakąś niebieską chuste i zawiązał mi ją,zasłoniając mi oczy.-To niespodzianka dla mojego kwiatuszka.-dodał.
Wziął mnie na ręce i wyszedl na powierzchnię.Nie odzywaliśmy się do siebie póki mi nie odsłonił oczu.Zanim mi je odsłonił to zrobił tak ze siedziałam.Odsłonił wreszcie.Zobaczyłam sliczne gwiedździste niebo.
-Wo.-powiedziałam.-Jakie piękne niebo.
-Tak.To prawda.-powiedział i pocałowal mnie w policzek.
Patrzał mi w oczy a ja w jego oczy.Położyl rece na moje biodra.Ja położylam ręke na jego skorupie.
-Ślicznie tu.-powiedziałam zakłopotana.
-Tak.-potwierdził,wziął mnie jedną ręką za podbródek a druga byla na moim biodrze.
I sie pocałowaliśmy.Namiętnie i czule.Lecz w pewnym momencie serce zaczeło mi bić wolniejszym rytmem i sama nie wiem czemu.Zobaczył ze moja ręka i nogi sie ruszały,więc przestał.Ja bylam zmęczona. Położyłam się na ziemi.Leo przysunął mnie do siebie.
-Kwiatuszku,co jest ? -spytał.
-Serce mi bije wolniejszym tępem.Bardzo boli.-powiedziałam i jęczałam.
-Co ?! Nie,nie ! Tylo nie mdlej, błagam ! -powiedział.
Zrobił mi tak bluzke że miałam odkryty brzuch.Wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiejś uliczki.Dotknął czołem mojego czoła i mnie przytulał.Robiło mi sie zimno więc Leo tulał mocniej.
-Zaraz wrócimy do domu ale za chwile.-powiedział.
-Dobrze.-powiedziałam.
Ta takie coś.Jutro powinny sie pojawić takie zdjecia jak wyglądają dzieciaki Donniego i Tili ^^.Ktoś sue cieszy ?
CZYTASZ
Przetrwania kunoichi
FanfictionLea jest najlepszą przyjaciółką żółwi. Razem z nimi ma niezwykłe przygody.Lecz pewnego dnia coś się dzieje na ulicach Nowego Yorku.Leo musi opuścić ukochaną ,a Lea go.Nie zadowoleni są zbytnio z tego powodu.Ale niestety zakochani muszą siebie opuści...