Rozdział 17

101 8 2
                                    

Zemdlałam.Lecz w głowie słyszałam głosy które mówiły : ,,Lea,wszystko okay ? ". Obudziłam się otwierając oczy bo poczułam gorące ciepło czyiś rąk unoszące mnie i gdzieś mnie nosiły.Spojrzałam na twarz.I to oczywiście był Leo. Jego twarz była wkurzona i coś tam gadał pod nosem że nie mogłam usłyszeć co dokładnie.

-Leo,co jest ?-spytałam.Leo na mnie spojrzał i jego mina już zmieniła się w uśmiech.

-Cześć Księżniczko.Już Donnie cię nie tknie.-powiedział.

-Czemu ? Co się stało ?-spytałam zdziwiona jego zachowaniem.

-Donnie Ci coś zrobił...zemdlałaś i straciłaś dużo krwi i energii.-powiedział i wszedł ze mną do swojego pokoju.Położył mnie na łóżku i złapał mnie za podbródek. -Więc Cię błagam.. nie wstawaj ani się nie podnoś. Zadbam o Ciebie bez jego technik które mogą Cię tylko bardziej osłabić.-rzekł na co ja szepnełam krótkie ,,tak".Nie chciałam by się denerwował więc musze dotrzymać słowa.Dotknął mojego czoła swoimi dłońmi.-Jesteś cała rozpalona.-dodał. Odsunął rece i pocałował mnie w czoło.-Zdrzemnij się choć trochę. Ja zaraz przyjde a ty śpij.-powiedział,wstał,przykrył mnie i wyszedł.Przez krótką chwilkę zastanawiałam się gdzie i po co ale nie wiem czemu byłam zmęczona a serce domagało się bardzo długiego i przyjemnego odpoczynku i zasnełam.Serce mi biło raz to szybko i mocno a raz wolno i słabo.Po wielu godzinach spania przebudziło mnie coś zimnego na moim czole. Wiedziałam co to..jakiś okład. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Leo leżącego obok mnie.

-Zamknij..nie otwieraj oczu.-powiedział a ja je zamknełam.

Po 20 minutach otworzyłam oczy .Leo leżał przy mnie,a jego mina była zmartwiona i poleciało mu z oczu parę łez.Wytarłam mu łzy i ucałowałam w policzek.Na co on styknął się swoim czołem z moim.Patrzył się w moje oczy i się lekko uśmiechnął i nadal patrzał,a ja w jego.Ogarnił moją grzywkę,położył mnie bardziej na łóżko i leżąc na mnie zaczął namiętnie całować . Rzecz jasna odwzajemniłam pocałunek a po paru minutach zasneliśmy.Po chyba trzech godzinach się obudziłam..z krzykiem..Leo się szybko zerwał a ja krzyczałam z płaczem łapiąc się za głowe, trzęsąc się.Leo szybko zaczął działać.Otulił mnie mocno i mocno tulał.Ja piszczałam.

-Cichutko Leuś..spokojnie..jestem tutaj..patrz..-podniósł lekko mój podbródek ale tak że widziałam jego piękne oczy.-O tutaj..-zaczynałam się powoli uspokajać, patrząc w jego oczy które mnie uspokajały .-O tak,właśnie o tutaj.-uśmiechnął się.Lekko odwzajemniłam gest. Po czym przytuliłam go rzucając mu się na szyję.On pogładził mnie po policzku.-No już..jestem tu.A tak spytam..Czemu krzyczałaś, kotku ?-spytał,spojrzałam na niego.

-Śnił mi sie k-koszmar..i że ty przyłączyłeś się do Klanu Stopy i mnie rzuciłeś a potem chciałeś zabić.-odpowiedziałam z łzami. Spojrzał na mnie.Nagle zszedł z łóżka na co ja usiadłam na łóżku.Lecz on ku mojemu zdziwieniu uklękł przede mną na jednym kolanie,chwycił moją dłoń i delikatnie pocałował a chwile później spojrzał na mnie.

-Leaś,nigdy Cię nie zostawie. Nigdy w życiu. Cały czas będę przy Tobie. Bądź spokojna..nigdy to się nie wydarzy,nigdy.-powiedział,wstał i zaczął mnie namiętnie całować i kładąc swoje ręce na moich biodrach. Odwzajemniłam pocałunek kładąc dłonie na jego klacie.Popchnął mnie na łóżko (spokojnie,ta książka nie jest zboczona,nie martwcie się).Wpił się mocniej w moje usta całując językiem.Dotknełam jego skorupy lekko ją ściskając. Przestał całować i spojrzał na mnie.

-Czy już mówiłem że masz cudne oczy ? -spytał.

-Mówiłeś.

-A o ciele ?

-Leo,bez takich ! -zakryłam mu usta dłonią uciszając go. Niebieskooki odsunął moją dłoń.

-Czemu mi nie pozwalasz się komplementować ? -spytał i dotknął dłonią mojego brzucha.

-Bo nie lubię rozmawiać o moim ciele..-szepnełam.

-Czemu ? Przecież jesteś taka śliczna..-powiedział na co ja się zarumieniłam.-Mój wstydzioszek.-szepnął mi wprost do ucha.Zarumieniłam się. Wyrwałam się i zasnełam.Nie wiem jak ale obudziłam się.Nie byłam w kryjówce. Spojrzałam. Byłam w jakiejś klatce dużej. Leżałam i nie mogłam się ruszyć,moje nadgarstki były przywiązane do krat,spojrzałam ze zdziwieniem na moje włosy ... były bordowe.. Miałam na sobie żółtą sukienke do ud z czarnym pasem...miałam krótkie czarne spodnie i niebieskie sandały. Wystraszyłam się i przyspieszyłam oddech.Zaczełam trząść się z zimna.Aż klatka się otworzyła a potem zamkneła. Wszedł do środka Sais.

-Witaj Kushino.-szepnął i ukucnął.

-Hę ? Co ? -spytałam zdziwiona.

-Tak masz na imię Lea... Kushina. Nie pamiętasz swoich rodziców... ani niczego...-złapał mnie za podbródek a jego silna dłoń mocno go trzymała.

-P-puść.-szepnełam. On się zbliżył i patrzył mi w oczy..

-Hmm..te twoje fioletowe oczy ... śliczne. Bardziej mi się podobasz w swoim prawdziwym wydaniu.Zostań moją dziewczyną..taki kwiat nie może się zmarnować.-powiedział.

-Nie jestem żadną rzeczą!-krzyknęłam. Sais'a to wkurzyło, przycisnął mnie do ziemii,w jego dłoni był mały poręczny i ostry nożyk.Podwinął mi rękaw sukienki i przejeżdżał ostrzem po całej ręce.Leciało mi dużo krwi i tak samo zajął się drugą. Piszczałam i jęczałam.Zaczął przejeżdżać nim po nodze.Lecz w porę pojawili się Leo, Donnie, Mikey i Raph.Stali za Sais'em. Zielonooki szybko Sais'a odsunął ode mnie.Donnie pomógł mi usiąść,a Leo kucnął przede mną.

-Lea,wyglądasz jakoś inaczej...-powiedział Donnie.

-Właśnie nie wiem czemu.-powiedziałam.

-Teraz jeszcze bardziej mi się podobasz.-szepnął Leo dotykając mojego policzka swoją dłonią. Donnie rozwiązał moje dłonie przez co poleciałam w ramiona Leo. Niebieskooki oparł swój podbródek o czubek mojej głowy a dłońmi gładził moje teraz bordowe włosy.Zszedł dłońmi niżej,chwycił mnie za uda i uniósł podnosząc się z ziemii.Po tym zostawiając Sais'a zemdlonego wróciliśmy do kryjówki .Leo zaniósł mnie do swojego pokoju i położył na łóżko. Po chwili mnie podniósł, położył się ,a mnie na swoim brzuchu. Mój brzuch stykał się z jego brzuchem.Wtuliłam się w Leo.

-Odpocznij kochanie. -powiedział ,leżąc otulił mnie kołdrą. Wtuliłam głowę w jego klatę i zasnełam.On później też bo czułam jak jego dłonie ,,błądziły" po moich plecach i nogach.Cicho przez sen mruczałam a on też.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Dawno rozdziału nie było.Więc dziś jest.Mój jakże niezwykły mózg coś wymyślił xD.Mam nadzieje że rozdział dobrze napisany..a jak nie to mnie zabijcie xd.

Przetrwania kunoichiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz