- Hope, wstawaj. Nie będziesz spała do południa. Zrób coś pożytecznego w końcu. - usłyszałam krzyki mamy. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek. 7.30.
Ubrałam się w stare dresy i koszulkę. Poszłam do łazienki i jak najszybciej skorzystałam z porannej toalety. Zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie płyn do mycia okien i szmatka. Głodna zabrałam się za mycie dużych okien w salonie, kuchni, łazience i pozostałych pięciu pokojach. Po 20 minutach skończyłam pracę na dole. Udałam się na górę, gdzie w pokojach spało moje rodzeństwo. 16-letnia Emily i 3-letnia Olivia. Weszłam do pokoju starszej siostry. Odsłoniłam delikatnie okno, starając się jej nie obudzić. Jednak słońce zdążyło zawitać w pokoju.
- Wyjdź stąd idiotko. Nie widzisz, że śpię? Jezu jaka ty jesteś głupia. - powiedziała moja siostra, nie zważając uwagi na to, że chciałam tylko umyć jej okna.
Posłusznie wyszłam z pokoju, kierując się do pokoiku Olivii.
- Hope - zaczęła moja siostrzyczka.
- Słucham cię? - powiedziałam, pochylając się nad dziewczynką.
- Znowu? Myłaś okna przedwczoraj. Rodzice ci kazali?
- Nie kochanie - powiedziałam prawie ze łzami w oczach. Olivia była mała, ale nie głupia - są brudne, muszę posprzątać malutka - wymusiłam uśmiech na twarzy. Rodzice uwielbiali Emily. Jednak ja i Olivia, byłyśmy jak piąte koło u wozu. Czasami zastanawiałam się, po co my jesteśmy?
Umyłam okna w całym domu, kiedy usłyszałam krzyki mojego taty.
- Hope! Mama gdzieś wyszła. Masz zrobić obiad.
Poszłam do kuchni. Na stole był bałagan, na podłodze rozsypany był cukier. Wzięłam odkurzacz, żeby chociaż trochę posprzątać kuchnię. Natomiast skórki po owocach, które były na blacie, pozbierałam i wyrzuciłam. Przygotowałam składniki na kluski z sosem. Wyjęłam makaron z szafki i zrobiłam jak najlepiej potrafię sos pomidorowy.
Po godzinie cały obiad był gotowy na stole. Emily, która dopiero wstała, bez żadnej pobódki zeszła na dół cała w skowronkach. Jednak gdy mnie zobaczyła, jej uśmiech z twarzy natychmiast zniknął.
- Co tu tak śmierdzi - spytała, patrząc się na mnie
- Na stole jest makaron z sosem. Smacznego - powiedziałam i poszłam na górę do Olivii.
Wzięłam ją na rączki, po czym z powrotem zeszłam do kuchni. Wyjęłam słoiczek z jedzeniem dla niej i posadziłam ją na krześle.
- Hope! Co ty z tym zrobiłaś? To jest najgorsze co w życiu jadłem - powiedział mój tata. Widziałam, że kipiał ze złości.
- Tato..starałam się. Zrobiłam to jak najlepiej umiem. - powiedziałam, bojąc się, że znowu mnie uderzy.
- Na kanapę. Już!
Odeszłam od Olivii i usiadłam na kanapie. Koło mnie usiadł mój ojciec. Po chwili dostałam mocno w twarz. I znowu. Słyszałam płacz mojej młodszej siostry. Przekręciłam się na bok z bólu. Czułam kolejne ciosy na ciele.
- Jesteś beznadziejna! Nie wierzę, że jesteś moją córką. Marzę o dniu, w którym moje przeczucia okażą się prawdą. - powiedział i odszedł.
10 grudzień, sobota
2 uderzenia w twarz. 5 ciosów w głowę. 3 kopnięcia w brzuch. Jak długo to będzie trwać?

CZYTASZ
Pamiętnik ✔
Teen Fiction16 kopnięć w brzuch. 9 uderzeń w twarz. 12 ciosów w plecy. "Jesteś beznadziejna" "Jesteś zakałą rodziny" "Dziwka. Szmata" "Zobacz jak ty wyglądasz. Bierz przykład ze swojej siostry nieudacznico" Jestem Hope. Hope, jak nadzieja. Tylko że ja, tej...