Do szkoły mam dzisiaj na 9, więc się nie muszę za bardzo śpieszyć. Budzik zadzwonił o 7:20 i poleżałam sobie z 10 minut, po czym wstałam i podeszłam do szafy, żeby wyciągnąć z niej ubrania. Dalej nie dowierzam, że ten przystojniak przytulał mnie całą noc. Tylko... Czy on idzie do szkoły? Podeszłam do łóżka, usiadłam na nim i zaczęłam go budzić. Kiedy się ocknął uśmiechnął się w moją stronę. Ma taki piękny uśmiech.
-Dzień dobry, piękna.
-Piękna? Ohhh. Dzień dobry... Bestio. -Zaśmialiśmy się oboje.
-Jak się spało? -Zapytałam
-Bardzo, bardzo dobrze.
-Bo w moim łóżku. -Uśmiechnęłam się zadziornie i wstałam z łóżka kierując się do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne spodnie z dziurami i bordową bluzkę z wyciętymi ramionami.
- Idziesz do szkoły? - Zapytałam po krótkiej ciszy.
-A no tak, szkoła. Idę, idę.
-A ten... Dać Ci jakieś ubrania? Czy będziesz szedł do domu?
-Do domu już nie zdążę, więc jak możesz...
-Wstawaj!
-Co? Po co? Ja nie ty, że muszę wstawać półtorej godziny przed szkołą, mi starczy pół godziny.-zaśmiał się żartobliwie.
-Oj nie marudz. Chodz.-Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i pociągnęłam tak, że musiał wstać z łóżka. Zaprowadziłam go do jednego z pokoi w tym wielkim domu. On jest tak wielki, że nie raz sama się w nim potrafię zgubić. Weszliśmy do pokoju mojego brata.
-To pokój mojego brata.
-A gdzie on teraz jest?
-Nie... Wiem.-posmutniałam.-chodź -Zaprowadziłam go do garderoby.- poszukaj sobie coś tutaj, napewno coś znajdziesz. Mój brat ma... To znaczy miał dużo ubrań. Ja idę się szykować, chyba trafisz później do mojego pokoju?
- Tak, tak, to znaczy... Postaram się.
-Dobra, to ja lecę. Ubierz się i zejdź na dół do jadalni.
-Okej. -Puścił mi oczko.
Wyszłam z pokoju, zostawiając go tam samego. W sumie nie wiem czemu on nie może zapamiętać gdzie jest jakiś pokój. Nie raz był u mnie, od małego biegaliśmy po tych pokojach.
Weszłam do toalety w moim pokoju. Wzięłam szybki, dziesięciominutowy prysznic i się ubrałam. umyłam zęby, wyprostowałam moje włosy, które od koka miały zagniecenia. Nałożyłam makijaż. Dzisiaj postawiłam na kreski i bordowe usta. W mojej szkole nie czepiają się za makijaż. W sumie to nie jest już gimnazjum, żeby się czepiali. Kiedy już się ogarnęłam wyszłam z toalety, a na moim łóżku siedział Liam, ubrany w czarne spodnie i białą bluzę, a obok niego na łóżku leżała czarna skóra. Wyglądał bardzo przystojnie.
Kiedy mnie zobaczył oniemiał. otworzył lekko usta. Po chwili puścił do mnie oczko.
-Wow, wyglądasz... Wow.
- Dziękuję.- zarumieniłam się.
Spojrzałam na zegarek i była już 8;45.
-O matko, już ta godzina. Jeju nie zdążę, chodź szybko. -Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia.
-Hej lala - uśmiechnął się zadziornie -spokojnie, przyjechałem tutaj samochodem.
-Uf to dobrze, a śniadanie zjemy w szkole.
-Nie przejmuj się, rano nigdy nie jadam śniadań.- podszedł do mnie i ujął moje policzki, patrzył się w moje oczy, a później złapał za rękę.
CZYTASZ
Bez Ciebie Nie Moge Żyć
RomanceOn- Liam, pewny siebie, arogancki, siedemnastoletni, mający w szkole opinie Bad Boy'a chłopak, który zmienia dziewczyny jak skarpetki. Ona- Mary, młoda, przepiękna, siedemnastoletnia dziewczyna, którą niejeden chłopak chciałby przelecieć. Mary myśl...