Rozdział 6

16.3K 562 85
                                    

Do szkoły mam dzisiaj na 9, więc się nie muszę za bardzo śpieszyć. Budzik zadzwonił o 7:20 i poleżałam sobie z 10 minut, po czym wstałam i podeszłam do szafy, żeby wyciągnąć z niej ubrania. Dalej nie dowierzam, że ten przystojniak przytulał mnie całą noc. Tylko... Czy on idzie do szkoły? Podeszłam do łóżka, usiadłam na nim i zaczęłam go budzić. Kiedy się ocknął uśmiechnął się w moją stronę. Ma taki piękny uśmiech.

-Dzień dobry, piękna.

-Piękna? Ohhh. Dzień dobry... Bestio. -Zaśmialiśmy się oboje.

-Jak się spało? -Zapytałam

-Bardzo, bardzo dobrze.

-Bo w moim łóżku. -Uśmiechnęłam się zadziornie i wstałam z łóżka kierując się do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne spodnie z dziurami i bordową bluzkę z wyciętymi ramionami.

- Idziesz do szkoły? - Zapytałam po krótkiej ciszy.

-A no tak, szkoła. Idę, idę.

-A ten... Dać Ci jakieś ubrania? Czy będziesz szedł do domu?

-Do domu już nie zdążę, więc jak możesz...

-Wstawaj!

-Co? Po co? Ja nie ty, że muszę wstawać półtorej godziny przed szkołą, mi starczy pół godziny.-zaśmiał się żartobliwie.

-Oj nie marudz. Chodz.-Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i pociągnęłam tak, że musiał wstać z łóżka. Zaprowadziłam go do jednego z pokoi w tym wielkim domu. On jest tak wielki, że nie raz sama się w nim potrafię zgubić. Weszliśmy do pokoju mojego brata.

-To pokój mojego brata.

-A gdzie on teraz jest?

-Nie... Wiem.-posmutniałam.-chodź -Zaprowadziłam go do garderoby.- poszukaj sobie coś tutaj, napewno coś znajdziesz. Mój brat ma... To znaczy miał dużo ubrań. Ja idę się szykować, chyba trafisz później do mojego pokoju?

- Tak, tak, to znaczy... Postaram się.

-Dobra, to ja lecę. Ubierz się i zejdź na dół do jadalni.

-Okej. -Puścił mi oczko.

Wyszłam z pokoju, zostawiając go tam samego. W sumie nie wiem czemu on nie może zapamiętać gdzie jest jakiś pokój. Nie raz był u mnie, od małego biegaliśmy po tych pokojach.

Weszłam do toalety w moim pokoju. Wzięłam szybki, dziesięciominutowy prysznic i się ubrałam. umyłam zęby, wyprostowałam moje włosy, które od koka miały zagniecenia. Nałożyłam makijaż. Dzisiaj postawiłam na kreski i bordowe usta. W mojej szkole nie czepiają się za makijaż. W sumie to nie jest już gimnazjum, żeby się czepiali. Kiedy już się ogarnęłam wyszłam z toalety, a na moim łóżku siedział Liam, ubrany w czarne spodnie i białą bluzę, a obok niego na łóżku leżała czarna skóra. Wyglądał bardzo przystojnie.

Kiedy mnie zobaczył oniemiał. otworzył lekko usta. Po chwili puścił do mnie oczko.

-Wow, wyglądasz... Wow.

- Dziękuję.- zarumieniłam się.

Spojrzałam na zegarek i była już 8;45.

-O matko, już ta godzina. Jeju nie zdążę, chodź szybko. -Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia.

-Hej lala - uśmiechnął się zadziornie -spokojnie, przyjechałem tutaj samochodem.

-Uf to dobrze, a śniadanie zjemy w szkole.

-Nie przejmuj się, rano nigdy nie jadam śniadań.- podszedł do mnie i ujął moje policzki, patrzył się w moje oczy, a później złapał za rękę.

Bez Ciebie Nie Moge Żyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz