Dziewiąty

149 11 2
                                    

-Znasz tę okolicę? Ja bardzo lubię się tu przechadzać. Ochota to moja ulubiona dzielnica. Kiedy już jestem w Warszawie często tu zaglądam...-powiedział zamyślony Bartek.

-Tak się składa, że mieszkam tutaj od urodzenia. Niedaleko jest mój dom...-odpowiedziała speszona Lena przy okazji zastanawiając się czy nie powiedziała za dużo.

-Naprawdę?-zaśmiał się. Po chwili zamilkł i popatrzył w dal.
-Wciąż zastanawiam się jak zatrzasnęłaś drzwi nie używając rąk ani siły.

Lena nagle spoważniała i lekko zbladła.

-Musisz mi powiedzieć co tam się działo.-powiedziała i odruchowo złapała go za ramię.

-Co?- zapytał i przystanął.

-Nie rozmawiajmy na środku chodnika. Jeszcze ktoś usłyszy. Jeśli pójdziemy trochę w prawo, będziemy mogli usiąść na ławce. Tam jest park.

-Wiem.-powiedział i ruszył z miejsca.

;
Lena usadowiła się na ławce i wlepiła wzrok w Bartka z oczekiwaniem. Chłopak westchnął i wzruszył ramionami.

-Co mam ci powiedzieć?

Lena zacisnęła ręce na kolanach.

-To co widziałeś... To co robiłam...

Bartek spojrzał na nią niepewnie i odchrząknął.

-Nie wiem czy to pamiętasz ale spotkaliśmy się przed budynkiem. Zapytałem cię czy idziesz na meetup. Powiedziałaś, że tak.-przestał mówić i spojrzał w niebo.-Byłaś nawet wesoła.

-Nie pamiętam...-Lena załamała się.

Co ona ze mną zrobiła? Co tam się działo?

-Potem... w środku ludzie chcieli ze mną zdjęcia, rozmawiali i tak dalej...-powiedział wolno Bartek.-Potem poszedłem do drugiego skrzydła... W końcu chwilę po tym przyszłaś.

Lena zrobiła się czerwona.

Co tam się działo...?

Bartek widząc spojrzenie Leny zapewnił ją:

-Myłem ręce.

Nie myśl o tym teraz...

,,Kurczę ona naprawdę nic nie pamięta? Jak to możliwe? Co jest nie tak z tą dziewczyną?Może jest chora?"

-Czemu nic nie pamiętasz?-zapytał patrząc jej w twarz.

Nikt. Nie. Może. Wiedzieć.

Lena zadrżała i znowu zbladła.

-Wydaje mi się, że możesz mi powiedzieć. Razem uniknęliśmy śmierci. Niby nic wielkiego... chyba. Ale...

,,Co ja gadam. Nawet się nie znamy."

-Racja. Miewam czasem zaniki pamięci. To nic poważnego.-odpowiedziała drżącym głosem.

Czemu teraz kłamiesz? Powiem ci czego nie możesz pamiętać. Zabiłaś człowieka. Z zazdrości. A potem chciałaś zabić Bartka. Jesteś potworem.

-Człowieka?-zapytała w przestrzeń Lena.

Nie zabiłam. Nikogo. Ani Bartka. To nieprawda.

-Co?- zapytał zdezorientowany Bartek.

Bartka jeszcze nie, ale dwójkę bezbronnych ludzi tak. Dziewczynę i chłopaka. Pamiętasz? Pozwól, że wrócę ci twoje cenne wspomnienia. Ciekawe jak teraz będziesz mogła spojrzeć mu w twarz.

Nagle do Leny wróciło wszystko. Duszący się chłopak w tramwaju. Żądza. Nieżywa dziewczyna. Pożar. Panika. Bartek.

-Czy coś się dzieje?-zapytał z niepokojem widząc, że Lena przestała oddychać i utkwiła wzrok w martwym punkcie.

To się nie dzieje naprawdę.

Przechodząca obok kobieta popatrzyła na nią z pogardą i rzuciła:

-Morderczyni.

Kamień obok ławki zdawał się mówić:

-Jak ci nie wstyd. Zabiłaś dwóch ludzi a teraz udajesz niewinną przed swoją następną ofiarą?

Zewsząd odezwały się głosy.

-Morderca. Winna. Oszustka.

-Obudź się!-krzyknął jej do ucha Bartek.

-Zabiłam ludzi.-wyszeptała.

,,Może zabrać ją do szpitala? Albo zaprowadzić do domu? ... Wątpię czy druga opcja wypali... To choroba czy chwilowy uraz? Gdzie lekarz?"

-Podpaliłam. To byłam ja.

-Gdzie mieszkasz? Zaprowadzić cię do domu? Mówiłaś, że to blisko. Zadzwonić po karetkę?-zapytał.

Bartek przypatrywał się Lenie, która wciąż patrzyła niewidzącym wzrokiem przed siebie. Zbliżył się i jeszcze raz pomachał jej ręką przed oczyma. Nadal nic.

-Masz ładne oczy. Takie... zielone...-wyszeptał do niej.

Lena nie ruszała się. Powtórzyła tylko po cichu:

-To byłam ja.

-Przestań, bo zaczynam się bać... Czy to choroba? Jak często ci się to zdarza?

Lena nie odpowiadała, tylko bezgłośnie poruszała ustami.

Jestem morderczynią.

Bartek postanowił postawić ją na nogi. Wstał i złapał ją za obie ręce i delikatnie pociągnął. Lena wstała, ale wciąż miała ugięte kolana.

,,Co robić ,co robić?! ... Zaraz... Czemu czuje się za nią taki odpowiedzialny? Nie jestem jej ojcem ani bratem... Co jej odbiło? Co MI odbiło?"

Bartek złapał ją za rękę i ruszył z miejsca. Lena, jak robot podążyła za nim. Nadal była nieobecna. Szli chwilę przez park, Bartek złapał kilka zazdrosnych spojrzeń przypadkowych dziewczyn.

-Lena, powiedz mi co ja robię i jakim cudem ciągnę cię teraz przez park?-zapytał Leny, która nawet na niego nie patrzyła.

-Rozumiem. -odpowiedział.-Mogę sobie teraz pogadać ze słupem soli. Okej. Jaki kolor lubisz Leno? Czarny? Hmm możliwe. Masz czarną bluzę...

,,Co ja robię do cholery? Gadam z chorą psychicznie dziewczyną... Co mi się w niej w ogóle spodobało?"

-Podpaliłam.-powiedziała Lena jak we śnie.

-Więc to byłaś ty? Wszystko rozumiem...-powiedział z ironią Bartek, jednak coś go zaniepokoiło. Czemu Lena ciągle gada o zabitych ludziach i pożarze? Postanowił sprawdzić wiadomości na telefonie.

,,Na wszelki wypadek. Będę pewny, że gada bzdury. Owszem, pożar był ale to niemożliwie żeby podłożyła ogień."

Odblokował telefon jedną ręką. Drugą wciąż trzymał sztywną i zimną dłoń Leny. Wszedł na stronę wiadomości i przeczytał te oznaczone najwyższym priorytetem w Warszawie.

POŻAR W BUDYNKU PODCZAS SPOTKANIA YOUTUBERÓW. ŚWIADKOWIE TWIERDZĄ, ŻE WZIĄŁ SIĘ ZNIKĄD.

TAJEMNICZE ZGONY DWÓCH OSÓB. MŁODY CHŁOPAK UDUSZONY W TRAMWAJU, DZIEWCZYNA NA MEETUP'IE PADA NA ZIEMIE BEZ ŻYCIA. ŚWIADKOWIE MÓWIĄ , ŻE NIE BYŁO SPRAWCY.

Bartek zbladł.

Właśnie szedł za rękę z morderczynią.

Młoda dziewczyna i gimnazjalista.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz