Siódmy

186 13 1
                                    

Lena szukała wzrokiem Bartka.

Gdzie jesteś?

Jej uwagę przykuła nastoletnia blondynka, która nie wstydziła się obnażyć większości swojego dekoltu i przytulać się do Bartka.

Bartek?

Osłupiała wpatrywała się w zdumiewający obraz. Obca dziewczyna stanowczo zbytnio się naprzykrzała. Wyglądała jak jedna z jego fanek, ale co jeśli to ktoś więcej? Lena poczuła dziwne ukłucie w brzuchu. Tak jakby zdradził ją ktoś kogo kocha.

To nigdy nie miał być twój dzień.

Jak?

Zostaw to mnie.

Nie mogę. Ale to niesprawiedliwe...

Nienawidź.

Nie.

W jednej chwili przestała panować nad emocjami.

Lena jeszcze raz dokładnie przyjrzała się blondynce. Była już daleko od Bartka, ale co z tego skoro chciała jej go zabrać?

Wreszcie czas na zemstę.

Uśmiechnęła się pod nosem.

Blondynka padła na ziemię bez życia. Cała masa ludzi natychmiast zgromadziła się wokół niej.
Ale Bartka nie było. Wolnym krokiem przemierzała halę omijając zbiorowisko ludzi, którzy otoczyli obcą dziewczynę. Dla efektu postanowiła podpalić stoisko z koszulkami.

Znowu się uśmiechnęła. Panika była już wszechobecna. Weszła do długiego korytarza, który prowadził do WC damskich i męskich. Uchyliła drzwi po lewej.

Tu jesteś.

Bartek mył właśnie ręce. Kiedy zobaczył odbicie Leny w lustrze. Natychmiast się odwrócił.

-Eee...Toaleta damska jest dale...

-Wiem.- przerwała mu.

-Coś się stało?- Bartek zrobił podejrzliwą minę, jednak w jego oczach widać było niepokój.

Ona to uwielbiała. Nie tak jak Lena. Poiła się cudzym strachem i lękiem, czerpiąc z niego satysfakcję. Postanowiła kuć żelazo, póki gorące. Siłą umysłu zatrzasnęła drzwi wejściowe.

Bartek zmrużył nieufnie oczy i podszedł do drzwi. Szarpnął za klamkę, ale były zatrzaśnięte.

-Żartujesz?-zapytał cicho.

-Niestety nie.- zachichotała -Teraz możesz próbować wszystkiego ale ci się nie uda. Nie ze mną.

-Przestań sobie żartować. Słabo ci to wychodzi.-powiedział lekko się uśmiechając.

Jak to słabo?

-Przestań udawać. Dosyć mam takich dziewczyn.-powiedział lekko zirytowany.

Lena uśmiechnęła się.

-Masz rację.

Nie masz.

,,Ładna jest...''

-Myślisz, że nie wiem o czym myślisz?- zapytała.

Bartek nie odpowiedział. Patrzył się tylko w milczeniu na ,,Lenę''.

-Jak masz na imię?- zapytał.

Dziewczyna tylko zmarszczyła brwi i splunęła na podłogę.

To nie miało tak być. On miał się mnie bać. Gdzie twój strach?

-Czemu się mnie nie boisz?- zapytała wyczerpana.

-Dlaczego mam się bać?

Czemu?

Lena osunęła się na brudną podłogę wyłożoną kafelkami. Bartek podbiegł do niej i złapał ją pod ramiona. Wtedy Lena otworzyła oczy.

-Co się stało...- zapytała..

-Dostałaś chyba jakiegoś ataku czy coś...- mruknął Bartek.

,,Co to się wydarzyło? Czy ona jest chora? Za co mnie to spotkało? Kto teraz otworzy te cholerne drzwi?"

Lena połączyła fakty. Kiedy wpadła w złość, to wykorzystało jej słabość. To ona przyzwoliła temu aby  zrobiło coś złego. Miała nadzieję, że nie Bartkowi.

-Przepraszam.-wydusiła z siebie Lena, a zaraz po tym po jej policzkach zaczęły ciec łzy. -Co ona...ja... Czy nic ci nie jest?-zapytała Bartka przez łzy.

-Chciałem zapytać o to samo... Co tu się przed chwilą działo? Byłaś taka wściekła, że prawie wyniosłaś wszystko w powietrze, a potem zemdlałaś...-powiedział niewyraźnie.

-Co chciałam zrobić?- Lena nie wierzyła własnym uszom. Nawet w drugiej postaci nie skrzywdziłaby Bartka. Ale on tego nie zrozumie. Teraz jest przegrana.

-Nie mam pojęcia co planowałaś, wyglądało to raczej komicznie.-odpowiedział.-Teraz sama otwórz te drzwi. Bo nie wygląda na to, żeby ktokolwiek mógłby się wydostać.

Jak to nie można się wydostać? Mam z nim siedzieć? Tutaj?

Lena zaczęła łkać jeszcze bardziej. Wtedy zorientowała się, że Bartek cały czas ją trzymał.

-Czujesz to?- zapytał zaniepokojony.

Dym. To był dym. Nie wiedziała, że podpaliła jedno ze stoisk.

To koniec.

-Tu jest małe okno.- powiedział do zrozpaczonej Leny. -Podsadzę cię-powiedział.
Otworzył małe okienko na pełną szerokość i wziął Lenę na ręce.

-Nie zmieszczę się tam- wyszeptała.

-Zmieścisz.

-To nie chodzi o to...

-Nie ma czasu! Chcesz żyć czy nie?

-Mam krótką spódnicę...

-Nie gadaj i wchodź tam.- zaczął kaszleć. Dym był już wszędzie.

Lena wygramoliła się na zewnątrz i podała mu rękę. Zdziwił się, bo nie oczekiwał pomocy.

Oboje oparli się o budynek.

Lena przymknęła oczy.

Po chwili usłyszeli wycie syreny strażackiej.

Młoda dziewczyna i gimnazjalista.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz