Czternasty

104 11 0
                                    

Ona nie może mi nic zrobić, ale co jeśli temu chłopakowi się coś stanie?

Postanowił posłuchać Leny, ale tylko dlatego, że mogła w każdej chwili udusić niewinnego człowieka.

-Czekaj...-zwrócił się do Leny.

-Liczę do dziesięciu.-powiedziała dziewczyna.

Bartek przełknął ślinę. Zacisnął oczy i powoli uklęknął.

Lena zadarła głowę i uśmiechnęła się triumfująco.

Naprawdę..?

-Robisz sobie wstyd.-powiedział.

-Jak śmiesz?!-krzyknęła.-Nikt mi się nie sprzeciwiał! Nigdy!

-Chyba nie jesteś zbyt dobra żeby kogokolwiek wystraszyć.

Lena zachwiała się a chłopak, którego przed chwilą dusiła upadł na ziemię. Bartek nie wiedział czy zemdlał czy już nie żyje.

-Przestań być taki arogancki.-wyszeptała Lena ze zgrozą.

-Pamiętaj, że mi nic nie zrobisz. A zabijając ludzi nie zdobędziesz pozytywnej uwagi.-powiedział Bartek.

Dziewczyna przysiadła na ławce ciężko oddychając. Cały czas patrzyła z nienawiścią na Bartka.

Jak to możliwe, że taki śmieć mnie pokonuje? Przecież on jest nikim. Jest moim niewolnikiem.

-Jak śmiesz...-wycharczała i złapała się za serce.

Bartek patrzył się na nią z pogardą.

-Jesteś moim niewolnikiem. Nie wypieraj się tego.

-Nie wydaje mi się...

Nic nie myśl. Nic nie myśl. Ona czyta w myślach. Nic nie myśl...

Odnajdę...Sposób...Żebyś...Nigdy...Nie...Mógł...Mi się przeciwstawić...-wyszeptała ostatkiem sił Lena.

Jak to możliwe? Nikt nie może mnie pokonać...

Dziewczynie opadła głowa na bok. Zemdlała.

Bartek podbiegł do niej, zapominając chwilowo o prawdopodobnie nieprzytomnym chłopaku.

-Lena? Ocknij się!-krzyknął jej w twarz.

Za co mnie to spotyka?

Serce biło mu jak nigdy. Podczas konfrontacji z drugą stroną Leny starał się nic nie myśleć. Nie mogła wyczuć ani krztyny strachu. Nie mógł się nadziwić jak łatwo i szybko opadła z sił.

Chłopak leżący obok ławki zaczął kaszleć. Podniósł się do pozycji siedzącej.

-Gdzie jestem?-zapytał sam siebie. Poczuł przeszywający ból w szyi. Zaniósł się jeszcze raz kaszlem.

Bartek spojrzał na niego.

-Zemdlałeś nagle i się przewróciłeś.-skłamał.

-Jak to możliwe?-zapytał chłopak cały czas odchrząkując i łapiąc się za szyję.

-Wezwać pogotowie?

-Nie potrzeba.-powiedział blondyn.-Ja już pójdę.

Wstał z ziemi kręcąc głową. Poczuł jednak, że wraca mu normalny oddech. Odwrócił się jeszcze w stronę nieznajomego mu chłopaka i siedzącej na ławce dziewczyny. Nic nie pamiętał. Wzruszył ramionami i przyspieszył kroku.

Bartek natychmiast skupił uwagę na Lenie.

Zaczęła otwierać oczy.

Dzięki Bogu. Dzięki mnie właściwie.

Lena natychmiast wstała na nogi.

-Co się dzieje?-krzyknęła. W tej samej chwili zauważyła Bartka.

-Stałaś się znowu tą drugą.

-Matko... Powiedz mi, że nie zrobiłam nic strasznego. Nic ci nie jest?-Lena miała łzy w oczach.

-Nie... Po prostu... Nic się nie działo takiego.-postanowił oszczędzić jej szczegółów. Pamiętał jak załamała się tamtym razem.

-Nic ci nie jest? Naprawdę nie chciałam ci nic zrobić?

-Nie. Nie rozumiem tylko, czemu mówisz jakbyś to TY chciała zrobić coś złego. Ty nie jesteś winna. Mówiłem to już.

-To moja wina, że nad tym nie panuję. Nie usprawiedliwiaj mnie.-powiedziała.-To jest najgorsze co mnie mogło kiedykolwiek spotkać.-dodała i zaczęła płakać.

Czemu jestem taka słaba? Gdyby nie on...

Bartek patrzył na nią przygnębiony. Nie wyobrażał sobie nawet jakie to musi być piekło dla Leny. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Schował ręce do kieszeni. Lena nadal szlochała.

-Czemu mi pomagasz?-zapytała przez łzy.

-Pomagam?-zapytał zdezorientowany.

-Już drugi raz TO pokonałeś. Nikt tego nie potrafi.

-Przeznaczenie? Przypadek? Skoro ja umiem, w takim razie nie musisz się obawiać.-uśmiechnął się lekko.

Lena popatrzyła na niego szerokimi oczami od łez. Obtarła je przegubami rąk.

-Myślę, że masz rację.-powiedziała i oblała się rumieńcem.

Bartek spuścił oczy.

Nienawidzę niezręcznych sytuacji...Co teraz?

-Jestem strasznie słaba. Przepraszam... Muszę chyba iść do domu. Nie obrazisz się?-zapytała Lena.

-Oczywiście, że nie. Powinnaś odpocząć.-odpowiedział Bartek. Odetchnął z ulgą w duchu, że dziewczyna przerwała niezręczną ciszę.

Lena podeszła trochę bliżej.

Czemu ona się przybliża?

Dziewczyna przystanęła na przeciwko niego. Stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.

-Dziękuję.-wyszeptała. Odeszła kilka kroków dalej. -To cześć!-krzyknęła i udała się w stronę domu.

Bartka oblała fala gorąca. Zmarszczył brwi.

Co tu się właśnie wydarzyło?

-Cześć...-powiedział pod nosem.

Złapał się za policzek i pokręcił głową. Odwrócił się i obejrzał się za Leną. Znikała właśnie za rogiem.

O matko. Pewnie mnie teraz nienawidzi.

-Trudno.-powiedziała do siebie Lena uśmiechając się.

Było warto.

Młoda dziewczyna i gimnazjalista.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz