Osiemnasty

104 12 1
                                    

Lenę obudziły jasne promienie słońca. Dzień zapowiadał się pięknie, niczym początek barwnej książki dla nastolatek. Dla dziewczyny żaden dzień w szkole nie był kolorowy, ale wszystko trzeba przetrwać.

Wstała z łóżka i przejrzała się w lustrze. Miała sińce pod oczami, co nawet jej się spodobało. Wyglądała trochę niewyraźnie, ale poza tym wystarczyło tylko przygładzenie włosów żeby połowa chłopaków z jej szkoły się za nią oglądała. Z telefonem w ręce udała się do łazienki zapominając o jej wszystkich wczorajszych problemach. Zegar wskazywał 7:05. Weszła do kuchni ubrana i uczesana. Nagle uderzyła ją fala złych wspomnień.

Przypomniał jej się też pozostawiony przez ojca telefon. Nie było go. Zawsze zostawiał jej wiadomości na lodówce. Tym razem też tam była. Lena podeszła i wzięła kartkę do ręki.

-Wyjeżdżam na 2 dni. Pieniądze w szufladzie.

Kartka była na wpół podarta a sam tekst nagryzmolony. Ojciec nawet nie wysilił się aby wstawić czasownik w drugim zdaniu. Lena na wszelki wypadek otworzyła szufladę małej szafki stojącej w korytarzu.
100 zł. Wyjątkowo dużo. Ojciec zawsze zostawiał jej tyle na cały tydzień a co dopiero na dwa dni? I co on robił wczorajszej nocy? Nie wyglądało na to żeby miał zamiar to wyjaśnić.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i zabrała się do robienia kanapki. I tak jej nie zje. Ale stwarzanie pozorów przydaje się w tych czasach.

;
Do szkoły miała 13 minut ale zawsze wyruszała trochę wcześniej. Lubiła iść trochę wolniej aby patrzeć się na mijających ją ludzi i myśleć jakież to oni mają smutne życie. Dzisiaj jednak szła zapatrzona w telefon. Czytała coś nieinteresującego i nieprzydatnego.

Ujrzała szkołę. Piękne liceum. Kilkadziesiąt zwykłych ludzi takich jak ona właśnie zmierzało tam aby resztę dnia spędzić na słuchaniu i pisaniu rzeczy, które najprawdopodobniej nie przydadzą się nikomu z nich. Weszła po schodkach garbiąc się. Nienawidziła obcych spojrzeń. Podążyła do szatni mijając jedną z jej pseudo koleżanek, która krzyknęła do niej na powitanie. Lena natychmiast zdobyła się na wymuszony uśmiech i odpowiedziała. Zdjęła powoli kurtkę i odwiesiła. Weszła po schodach na górę. Pierwsza miała być fizyka.

Wspaniałe rozpoczęcie dnia.

Skierowała swoje kroki do małej sali na parterze. Usiadła w ostatniej ławce - jej ulubionej. Mogła wtedy bezkarnie myśleć o czym innym, zupełnie nie związanym z lekcją. Nauczycielka była dosyć sędziwą kobietą, której nie chciało się wstawać z biurka i rzadko kontrolowała co robią uczniowie.

-Dzisiaj porozmawiamy o indukcji wzajemnej. Nie jest to trudne zagadnienie. Zapiszmy temat...

Lena już jej nie słuchała.

Po co dzisiaj przyszłam do szkoły... ? Wszystko jest takie dziwne. Ojciec zachowuje się jakby coś ukrywał, babcia umiera w szpitalu a ja walczę sama ze sobą... Dobrze, że nikt nie wie co przechodzę. Oprócz Bartka... Ale i tak nie wie więcej niż chciałam mu powiedzieć. Dziwnie się czuję z tym, że ktoś jeszcze wie. Ale jemu mogę ufać. Na pewno.

Lena zaczęła gryźć końcówkę długopisu w zamyśleniu.

Ciekawe co Bartek robi w Warszawie? Mieszka przecież w Toruniu. Może go zapytam? Niee, to raczej zły pomysł. Muszę kiedyś jeszcze raz mu podziękować. Wciąż nie wierzę, że się mnie nie boi. Wszystkie te tchórze z mojej klasy odesłali by mnie do wariatkowa albo poskarżyli się nauczycielce. Mam chyba jednak trochę szczęścia skoro trafiłam akurat na niego...

-Leno czy odpowiesz na moje pytanie?-zapytała nauczycielka.

Głowy kilku osób odwróciły się w jej stronę. Kobieta podniosła jedną brew do góry i ponowiła pytanie.

-Odpowiesz Leno? A może zajmujesz się czym innym?-nauczycielka przybrała surowy ton. Dźwignęła się z biurka i stukocząc obcasami wolno przeszła na koniec klasy. Stanęła nad Leną i zauważyła, że w jej zeszycie nie ma nawet tematu. Dziewczyna siedziała nieruchomo a z jej miny nie można było nic wyczytać. Na twarzach niektórych osób pojawiły się złośliwe uśmieszki.

-Za taką pracę na lekcji jestem zmuszona postawić ci jedynkę.-powiedziała zimno nauczycielka.

-Minęło dopiero 10 minut lekcji.-powiedziała Lena.

-Co z tego skoro nie pracujesz tak jak inni? Tylko ty odstajesz od grupy. Oprócz tej jedynki chyba skontaktuję się z wychowawczynią w twojej sprawie. Nie radzisz sobie na lekcjach dziewczyno. Nikt za ciebie się nie nauczy.-cedziła słowa nad jej głową.

Lena wzięła książki pod pachę, zabrała plecak i wyszła z klasy zostawiając wszystkich w osłupieniu. Pobiegła do szatni i założyła kurtkę, po czym opuściła szkołę.

Jak ja nienawidzę tej kobiety. Nienawidzę szkoły. Tych wszystkich wymuszonych uśmieszków. Kiedyś się starałam ale teraz koniec. Nikt nie usłyszy ode mnie dobrego słowa. Bo dla nich nie ma przeznaczonych żadnych dobrych słów.

Popatrzyła na szare niebo i westchnęła. Wyjęła z kieszeni mp4 i włożyła sobie słuchawki do uszu. Świat tymczasowo wypełniła muzyka. Szybko opuściła teren szkoły bojąc się, że ktoś może jej szukać. Nie chciała od razu iść do domu. Postanowiła odwiedzić kilka miejsc, w które zawsze chodziła kiedy jej psychika nie była jeszcze w tak złym stanie.

Miała dużo czasu.

Młoda dziewczyna i gimnazjalista.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz