Szesnasty

112 10 2
                                    

Lena obudziła się wieczorem ze straszliwym bólem głowy. Postanowiła wziąć tabletki przeciwbólowe. Poszła do kuchni. Z każdym krokiem czuła przeszywający ból głowy. Mimo, że spała była wyczerpana.
Ojca nigdzie nie było ani widać ani słychać. Nalała wody do szklanki i wyciągnęła mały koszyczek z lekami. Nagle zauważyła, że na stole leży telefon.
I nie był on jej. Nie chciała grzebać w telefonie ojca, więc odłożyła go na drugi kraniec stołu. Połknęła tabletkę i wsparła głowę na dłoniach.

Przypomniała jej się rozmowa kilka godzin temu. Lena zawsze myślała racjonalnie. Dlatego wiedziała, że w wieku babki można umrzeć nawet na niepozorną chorobę.

Spojrzała na godzinę.

20:34.

Gdzie on jest? Dopiero teraz ogarnęło ją dziwne uczucie. Zalała ją fala podejrzeń i domyśleń.

Czemu zostawił telefon? Czemu tak późno nie wraca?

Lena nie mogąc się powstrzymać wzięła telefon ojca i weszła w kontakty. Sam mówił, że dzwoniono do niego w sprawie babci. Rzeczywiście, był tam nieznany numer. Dziewczyna z wahaniem nacisnęła przycisk.

Łączenie...

-Administracja Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie, w czym mogę pomóc?

-Chciałabym zapytać o moją babcie. Nazywa się Małgorzata Kamińska. Ostatnio trafiła do tego szpitala. Nie wiem na jakim oddziale leży... Czy mogłabym ją odwiedzić?

-Nie jestem upoważniona do udzielania tego typu informacji. Odwiedziny pacjentów odbywają się od 15.00 – 19.00. Wtedy będzie pani mogła zapytać lekarza.

-Dziękuję... Do widzenia.-powiedziała cicho Lena i odłożyła słuchawkę.

Skoro odwiedziny są do dziewiętnastej, to gdzie jest ojciec? Zostawił komórkę... Czemu wszystko jest przeciwko mnie!?

Kiedy gwałtownie wstała uderzyła się w palec u nogi. Syknęła z bólu i usiadła na podłodze.

Gdzie jesteś?

Za oknem robiło się coraz ciemniej.

20:48.

Lena wciąż siedziała na zimnych kuchennych płytkach. Znowu była wściekła na ojca. Poszedł sobie gdzieś bez słowa. Parsknęła z pogardą w ciemność.

Znowu sama. Sama ze swoimi problemami. Sama ze sobą. Sama ze swoim największym wrogiem.

Była tak zdenerwowana, że zapomniała o bolącej głowie.

Nagle usłyszała ,,Sad Romance". To dzwonił jej telefon.

Otrząsnęła się z otępienia i poszła do pokoju.

Jeśli to ojciec, daję mu ostatnią szansę.

Okazało się, że nie. To był Bartek.

Jej serce zabiło mocniej. Odebrała.

-Tak?-zapytała do słuchawki.

-Dobrze się czujesz..?-zapytał.

-Niezbyt.-powiedziała. Postanowiła, że nie powie mu o babci. Postawiłaby go tylko w niekomfortowej sytuacji.

-Wiesz... Mam trochę wyrzuty sumienia.

-Czemu?

-Tylko obiecaj, że się nie obrazisz, nie zaczniesz krzyczeć ani nie zemdlejesz...

-Mów.

-Kiedy przyszedłem, siedziałaś z jakimś kolesiem. Potem powiedziałaś, że to twój chłopak...

-Co?

-Kazałaś mi...Hmm...Uklęknąć? I zaczęłaś go dusić. To znaczy to coś co było tobą... Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej. Zdążyłem już zauważyć, że zawsze robisz się niespokojna i nerwowa. Może lepiej było powiedzieć ci to po czasie.

-Na pewno nic mu się nie stało? Temu chłopakowi?-zapytała drżącym głosem.

-Na pewno. Przyrzekam.

-A tobie?

-Mi?-zaśmiał się- Raczej nie. Absolutnie nie.

-Naprawdę ci się udało? Jak...

-Wystarczy nic nie myśleć. I się jej nie bać.

Nic nie myśleć. I się nie bać.

-Nic nie myśleć?

-Szatan czyta w myślach...-zaśmiał się Bartek.

-Czemu mnie to spotyka?-powiedziała cicho Lena.

-Mało jest takich oryginalnych ludzi.

-Pocieszające. Zaraz wezmą mnie do cyrku.

-Nikt tego nie widział.

-Nikomu nie powiesz?-zapytała z obawą.

-Nie żartuj.

-Muszę kończyć. Dziękuję za wszystko.-powiedziała.

-Nie pozwól sobie na chwilę słabości.-powiedział i rozłączył się.

Lena westchnęła.

On jeden o mnie pamiętał.

Młoda dziewczyna i gimnazjalista.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz