28

2.3K 94 10
                                    

2/8

-To co, wracamy? - zapytał tata po kilku godzinach.
  Spędziliśmy dzisiaj naprawdę miły dzień. Obeszliśmy prawie cały park.  W między czasie poszliśmy na sorbety mrożone i lody. Było naprawdę miło, poczułam w końcu, że jestem szczęśliwa. Jednak moje szczęście nie trwało długo,  ponieważ wróciliśmy do domu.
Kiedy przekroczyliśmy próg drzwi, usłyszałam czyjeś śmiechy.
Spojrzałam na tatę zdziwiona, a in skierował się do salonu.
Podążyłam za nim, a moim oczom ukazali się Justin, Michelle, Alex i mama.
-Jak tam koncert? - zapytałam zła.
Wzrok wszystkich powędrował na mnie.
-Było wspaniale. - powiedziała rozmarzonyn głosem Michelle.
Nie zwróciłam uwagi na jej wypowiedź i wciąż przeglądałam się Justinowi.
-Skoro nie jesteś tak bardzo zajęty,  to może porozmawiamy? -wysyczałam zła.
Chłopak tylko westchnął i wstał z kanapy.
-Chodźmy się przejść. - zażądał i pokierował się w stronę drzwi.
Ruszyłam za nim i dorównałam mu kroku.

-Więc?  O czym chcesz rozmawiać? - spojrzał na mnie wyczekująco
-Co się z tobą dzieje?- zapytałam smutna.
-Za mną? Nic, wszystko jest w porządku. To nie jest moja wina, że cały czas we wszystko się wtrącasz. -powiedział.
- O czym ty mówisz? - posłałam mu zdziwione spojrzenie.
-Daj spokój.-zaśmiał się kpiąco- Michelle mówiła mi dzisiaj o waszej wczorajszej rozmowie. Dlaczego tak bardzo starasz się odsunąć ją ode mnie? - zapytał wściekły.
-Ja? Przecież to ona na każdym kroku stara się nas poróżnić. 
Naprawdę tego nie widzisz?! Byłam cierpliwa!  Myślałam, że w końcu zobaczysz, co się dzieje, ale nie... to Michelle jest tą pokrzywdzoną!  Pamiętasz? niedawno obiecałeś mi, że nic nie zmieni tego, że będziesz po mojej stronie, a teraz nie obchodzi cię to, co ja czuję!- zaczęłam na niego krzyczeć,  nie zwracając na to, że jesteśmy na ulicy.

-Nie dajesz mi wyboru Selena! Myślałem, że jesteś moją przyjaciółką i będziesz mnie wspierać! Ty jednak wolisz mieszać się w moje sprawy!
Dlaczego powiedziałaś wczoraj Michelle, żeby przestała utrzymywać ze mną kontakt, co?! Mam dosyć tego, że starasz się nas od siebie odizolować. - krzyknął, a z moich oczy poleciały łzy. 
Na ten widok chłopak jedynie się zaśmiał...
-Mylisz się Justin. To Michelle wszystko psuje. Wczoraj powiedziała mi, że byliście na randce, że dzisiaj także na nią idziecie. Powiedziała mi też, że nie pozwoli, żebym zniszczyła to co jest pomiędzy wami.  Naprawdę tego nie widzisz? - zapytałam łkając.
-Jak możesz tak kłamać?- syknął cicho.
-Znasz ją kilka dni, a jej bronisz. -szepnęłam, ponieważ mój głos coraz bardziej się łamał.
-Bronie jej, bo ona nie kłamie. - spojrzał mi w oczy.
-Gdzie jest tamten Justin, co?- zapytałam.
-Przestań! Zachowujesz się tak samo,  jak Margaret! Może zaraz mi powiesz, że się zakochałaś,  co!? Jesteście obie siebie warte. - powiedział z nienawiścią.

Ja odruchowo uderzyłam go w prawy policzek.

Jednak po tym stanęłam jak sparaliżowana.  Nie byłam w stanie wykonać już żadnego ruchu. Porównał mnie do Margaret... Wtedy przynajmniej wiedziałam już,  jak ona się czuła, taka... niepotrzebna i nic nie warta...

Zrozumiałam wtedy,  jaki naprawdę jest Justin. Najpierw jest miły i wspaniały,  a kiedy dziewczyna mu się znudzi,  to porzuca ją jak nic nie wartą rzecz.

-Nienawidzę cię...

To się porobiło...
Jak myślicie czy Selena dobrze zrobiła,  mówiąc to wszystko Justinowi?
Ja osobiście uważam, że tak.

A co wy myślicie???

You Are All ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz