Kiedy doszedł do wyjścia upewnić sie ze deszcz już nie pada. Jest maj to chyba raczej nie powinno być deszczu tylko snieg powinien sypać. Ale Buenos Aires to wielka zagadka.
Dziewczyna przestała sie wiercić, ponieważ nie miała juz ani grama sił. Była głodna, zmarznięta i strasznie chciało jej sie spać.
-Gdzie mieszkasz?- spytał Matteo, który nie wiedział gdzie miał iść z dziewczyną.
-Nie mam domu-odpowiedziała mu Luna.
Matteo zrobił zdziwioną minę. Lecz tymi trzema słowami zrozumiał też czemu dziewczyna nie odpowiedziała mu na tamte pytania. Jest bezdomna.
Chłopak postanowił ze zabierze nieznajoma do siebie. W końcu nie może jej tak tu zostawić. Tak został nauczony. Nigdy nie zostawiaj nikogo w potrzebie. To była jedna z zasad jakie panowały u niego w domu. Ale co pomyślą rodzice, kiedy wrócą i zobaczą obcą dziewczynę i nich w domu?
Jedno pytanie a zero odpowiedzi. Lecz kiedy patrzył na dziewczynę, która i tak już zasnęła na jego rekach, nie mógł wyobrazić sobie zestawienia jej teraz. Bo jego rodzice będą źli czy nie wiadomo co.
Widział w niej coś takiego czego jeszcze nigdy nie widział u innej. W szczególności w Ambar. Tak. Ona i szacunek czy może by nawet uczciwość nie wchodzi w grę. Ona musi zawsze wygrywać. Jej rodzice podróżują więc nie maja pojęcia o tym jak jej matka chrzestna ja rozpieściła.
~~~Dwie godziny póżniej, perspektywa Luny~~~
Obudziłam się w jakimś pokoju. Ledwo otworzyłam oczy poradzili mnie światło, które dochodziło z wielkiego okna. Wstałam z łóżka i poszłam zasłonić okno. Lecz w drodze do niego zdałam sobie sprawe w tego ze to przecież nie jest mój pokój. Ja nie mam już pokoju.
Usiadla na podłodze i zaczęłam sie zastanawiać co sie stało. Jak tu trafiłam. I przede wszystkim kto tu mieszka?
A może ktoś mnie porwał?
Nie. To nie możliwe. Nikt by nie porwał takiej dziewczyny jak ja. Nie umyte włosy. Bez domu. Brzydka. Na co komu taka dziewczyna jak ja.
Nie mogą przypomnieć sobie niczego zeszłam na dół. Miejąc nadsieje, że może ktoś tam będzie i mi wszystko wytłumaczy.
Weszłam do ogromnego pomieszczenia. To pewnie jadalnia. Duży bialy stół, do tego kilka ozdób. Takie jak kwiatki czy serwetki. Do tego pięknie udekorowane krzesła.
Weszłam w głąb pomieszczenia i zaczęłam oglądać obrazy, które wisiały na scianie. Były piękne. Tak jakby ktoś namalował je specjalnie do tego pomieszczenia. Napewno nie były kupione w jakimś sklepie. Są zbyt piękne. Oglądałam tal obrazy aż trafiłam na portret jakiegoś chłopaka. Patrzyłam sie tak na jego aż w końcu zdałam sobie sprawę, że to ten sam chłopak, który nie wyniósł z jaskini. Właśnie. Wszystko sobie sobie przypomniałam. To jego widziałam w moim śnie. Ale to nie możliwe. A może ja nadal śnie? I to wszystko co mi sie przytrafiło to tylko sen? I zaraz obudzę sie w swoim łóżku? W swoim pokoju? Mama przyniesie mi śniadanie do łóżka jak co dnia. Przeszukuje sie do szkoły. Zejdę na dół, dostanę buziaka od rodziców, w policzek, o ruszę do zkoly, gdzie nikt prawie za mną nie przepada?
-Nie to nie sen...- powiedziałam sama do siebie. Jedna mala łza spłynęła po moim policzki, razem z myślą że to to wszystko dzieje się naprawdę.
-Co nie jest snem?- usłyszałam głos za plecami.
~~~~~~
Hejo. Wiem że rozdział trochę późno, no ale mam szkole. Jak niektórzy z Was mają ferie to ja nie. Jestem za granicą.
Oki to teraz damy ze:
7☆= nowy rozdział dla Was.Oczywiście nie gwarantuje że pojawi soenodrazy jak to 7 gwiazdek sie pojawi. Muszę to jeszcze dopracować a nie mam zbytnio czasu.
Ale zobaczę co da sie zrobić.
Miłego dnia/nocy Kiedy tam to czytasz 😘
CZYTASZ
Bezdomna dziewczyna[History Of True Love] Tom I
FanfictionMatteo Balsano. Syn jednego z najbogatszych mężczyzn w Buenos Aires. Lubiany przez każdego. Obiekt westchnień każdej dziewczyny. Matteo na codzień jest wesoły. Lecz to tylko pozory. Luna Valente. Kiedyś miła i przyjazna dziewczyna. Przeprowadziła si...