ROZDZIAŁ XI

9 5 0
                                    


Dziewczynom udało się podnieść Romana,nie był zbyt ciężki. Zrzuciły go przez okno i po kolei wyszły i ponownie go podniosły. Szły może z 10 minut z odpoczynkiem i wrzuciły chłopaka w bagno.

-Myślisz że dobrze zrobiłyśmy?-Spytała Julka.

-A co miałyśmy zrobić jak już coś się stało. Lepiej wracajmy do pałacu.

-Racja, zaraz bal się skończył.

Wróciły przez okno i posprzątały dokładnie krew. Poszły do toalety obmywając się ze krwi. Miały brudne suknie. W jednej szafie w sypialnie znalazły jakieś płaszcze. Ubrały je by nie było widać plam. Uchyliły drzwi by zobaczyć czy nikt nie idzie. Na holu nikogo nie było. Wyszły z sypialni i skierowały się w stronę na salę główną.Julia spojrzała na Lenę i odruchowo przygryzła swoją wargę. Widziała jak ta, idzie swoim prostym krokiem, z rozkoszą podnosząc przy każdym stąpnięciu swoje biodra. Chciała tego ciała, które wiło by się w jej dłoniach, kusząc ja i wręcz zmuszając do coraz to większego grzechu. Oh, jak by zagłębiała się teraz w smak tego ciała.Lena zaś spuściła wzrok. Była pewna swoich uczuć do niej, ale bała się Bartka tylko on mógłby zrobić jej prawdziwa krzywdę. Na zmianę wpadała w nostalgię myśląc o nim, ale zrazu przypatrywała się w giętkie i zgrabne nóżki Juli. Kiedy były już blisko wejścia do sali balowej obie szybko, wręcz niedostrzegalnie, pocałowały się w usta rozchodząc się jak wiatr. Wyszły z krainy rozkoszy wracając do kolejnych ponurych dni, niczym cień co gubi się za dnia, a nocą zmęczony klei się do ziemi.Lena znów się zakochała i odprowadzała wzrokiem swą luba. Tracąc ją z oczu w tłumie ludzi skierowała się w stronę Bartka, który stał i pił poncz.

INTEGRATOWOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz