Lena weszła do mieszkania, niczym wiatr, który przechodzi przez szpare nie wydając przy tym najmniejszego dźwięku. Cała jej służba spała, a ponieważ ona sama nie miała serca budzić ich o tak późnej godzinie musiała się sama obsłużyć. Niedbale rzuciła swoje buty i płaszcz na podłogę z magiczna wizja, że jak wstanie to ten barłóg magicznie zniknie. Jedyne czego chciała to ułożyć się do snu, dać odpocząć swojemu zmęczonemu i wyziębionemu ciału jak i całej reszcie emocji, które w parze z fizycznym ciałem galopowały tej nocy niczym wzburzone konie. Ale nim na palcach nawet skierowała się w stronę sypialni, przypomniała sobie co, a raczej kto, czeka tam na nią. Niesmak i wstręt zmienił jej zamiary. Ruszyła temu, do salonu gdzie chciała położyć się na kanapie przy rozpalonym kominku. Można powiedzieć że już same jej nogi gieły się od smutku jakie niosły. Żal i rozpacz uśpione jak niedźwiedź w jej piersi, przeszkadzały sercu w miarowym oddechu. Już była u progu swojego salony kiedy to dojrzała go. Stał przy oknie i na dźwięk skrzypiącej podłogi odwrócił się ku niej łapiąc i tłamsząc ją kruchą, w swoim piorunującym spojrzeniu. Widać było po jego kamiennej twarzy że nie zapowiada się miła rozmowa. Lena ucieszyła się nawet sama nie wiedząc czemu, może spodziewała się czegoś gorszego.
- Gdzie byłaś? - warknął znów wracając wzrokiem do ciemnego krajobrazu za oknem.
- Co Cię to obchodzi - odparła Lena czując się już pewniej.
Bartek odwrócił się tym razem cały do niej.- Spytałem gdzie byłaś . -Spokój, z jakim to powiedział był w tym wszystkim najstraszniejszym.
- U cioci
- CZEMU TAM NIE ZOSTAŁAŚ CO? SKORO TAK DO NIEJ POBIEGŁAŚ?! Robisz ze mnie złego tak?
- Nie nie, to nie tak!
- Że ja jestem tym złym, który nie zasługuje na nic więcej. -Zrobił krok w jej stronę, jak lawina stawiając następne. - Myślisz, że ja już nie czuje? - jak góra pnąca się ku zatrwożonemu niebu, zawtórował znowu - Z marmuru jestem?
Lena odsunęła się pod ścianę nie wiedząc już co robić. Patrzyła tylko w niego jak w głodny ogień.
- Nie krzycz na mnie.
- Jak mam nie krzyczeć... SKORO UCIEKASZ Z DOMU! CO JEJ POWIEDZIAŁAŚ CO?
Cisza była jego odpowiedzią. Stali tak wbijając w siebie spojrzenia, w swych duszach i wyobrażeniach zalewali się pytaniami i żalami, jak szmaragdowe fale kąsające plaże. Bartek przybliżył do niej głowę.
- Widzimy się na balu, jeśli mi tam zrobisz jakieś akcje, to jak amen w papieżu obiecuję Ci, że zamieszkasz u ciotki.
Dziewczyna zakryła suche usta ręką, dusząc w nich krzyk, który teraz jak echo odbił się w środku niej. Pobiegła na górę a Bartek wrócił pod okno, wpatrując się w czarny krajobraz.

CZYTASZ
INTEGRATOWO
RomantiekIntegratowo. Spokojne królestwo. Władane przez spokojnego i sprawiedliwego króla Wiktora, mającego u swojego boku niezawodnego Piętaszka, wiernego przyjaciela i doradce. Nadchodziła zima czyli najgorszy czas dla wszystkich w królestwie...