6

1.9K 55 2
                                    

Angelika stała już pod kawiarnią. Podeszłam do niej, mocno się przytuliłyśmy i poszłyśmy zamówić sobie coś do picia. Razem z naszymi napojami pokierowałyśmy się w stronę galerii, która była oddalona jakieś 5 minut od Starbucksa. 

Przesiedziałyśmy tam kilka dobrych godzin i wyszłyśmy z niej obładowane od stóp do głów. Ciężko byłoby nam przetransportować te wszystkie torby autobusem, więc zamówiłyśmy sobie po prostu taxówki. Pożegnałyśmy się i wróciłyśmy do swoich domów.

- Talent do zakupów to ty masz. Ciekawe po kim... Dobra pochwal się co sobie kupiłaś.- powiedziała mama śmiejąc się.

- Już, już momencik najpierw oddam ci resztę tylko daj mi momencik...-powiedziałam.

- Nie próbuj mi oddać chociaż centa, nie przyjmuje. Teraz zamknij ten portfel i pokaż mi swoje zakupy-powiedziała donośnym głosem moja rodzicielka.

Jak mnie prosiła, tak też zrobiłam. Większość ubrań pochodziła z Zary, H&M i Bershki-inne sklepy jakoś nie miały nic ciekawego. Miałam również zakupić walizkę, więc również to uczyniłam. Wybór padł na czarno-żółtą z DKNY.  [...] 

Zaniosłam wszystkie torby na górę i nagle usłyszałam dźwięk sms-a.

Od Leondre

Gotowa na spotkanie?

Do Leondre

Godzina i miejsce?

Od Leondre

Za pół godziny pod twoim domem? Ps. Nie pytaj skąd mam adres;)

Do Leondre

Nie spóźnij się;)

Od Leondre

Nie bój się, będę na czas. Umiesz jeździć na desce?

Do Leondre

Pewnie, a co?

Od Leondre

Jakbyś mogła to weź ze sobą deskorolkę, czemu dowiesz się potem.

Do Leondre

Okay, do zobaczenia.

Ciekawi mnie co ten chłopak wymyślił. Wszystko się okaże niedługo. Zaczęłam się powoli szykować.Ubrałam szary sweter, czarne jeansy z dziurami na kolanach i białe adidasy z Reeboka. |Zdjęcie niżej|

Po chwili byłam już gotowa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po chwili byłam już gotowa. Zaczęłam szukać swojej deskorolki. Była to biała fiszka z miętowymi kółeczkami. Wzięłam ją "pod pachę", a telefon włożyłam do kieszeni i zeszłam do kuchni. Napiłam się soku  i gdy odłożyłam szklankę do zmywarki usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaczęłam iść w stronę drzwi jednak moja mama mnie wyprzedziła.

- Dzień dobry, a ty do kogo?-głupio spytała.

- Dzień dobry, ja do pani córki Mai- odpowiedział- Leondre miło mi.

-Mama Mai,mi również- powiedziała z uśmiechem na twarzy.

(Leo miał wtedy swoje niebieskie włosy)

Leo miał swoją swoją szarą bluzę z Vans'a, czarne jeansy i adidasy. W ręku tak jak ja trzymał swoją deskorolkę.

-Mamo, wychodzę-powiedziałam dając jej buziaka w policzek.

Wyszliśmy z domu i Leo powiedział bym jechała za nim, więc tak też zrobiłam. Jeździliśmy wokół stadionu, aż w końcu Devries się zatrzymał.

- Chodź -powiedział łapiąc mnie za rękę.

Weszliśmy na stadion. Nie uwierzycie. Przygotowany był tam skatepark. To było coś dla mnie...Kocham jeździć na deskorolce. Porozmawialiśmy chwilę i zaczęliśmy jeździć. Oczywiście nie obyło się bez popisów Barsa. Sama pokazałam mu pare trików. Był zdziwiony, że umiem tak dobrze jeździć. Leo nagrał parę snapów jak jeździmy, a następnie spytał mnie czy pójdziemy coś zjeść. Zgodziłam się bo nie jadłam jeszcze nic prócz śniadania. Postanowiliśmy, że pójdziemy na pizze.Po zjedzeniu posiłku Devries uznał, że odprowadzi mnie do domu. Podczas drogi dużo rozmawialiśmy.

- Naprawdę miło spędziłam z Tobą czas. Dziękuję- powiedziałam.

- Nie masz za co dziękować. Cieszę się, że mogłem zobaczyć uśmiech na twojej pięknej twarzy-powiedział.

-Już tak nie schlebiaj gwiazdeczko- powiedziałam śmiejąc się.- Chciałam Cię jeszcze przeprosić...

- Za co niby? Przecież nic złego nie zrobiłaś- spytał.

- Za moją mamę. Nie wiedziała, że z Tobą wychodzę i wiesz...-powiedziałam.

- Nie masz za co przepraszać. Takie są mamy. Moja jest identyczna. Mam nadzieję,że kiedyś ją poznasz- powiedział.

- Też mam taką nadzieję -powiedziałam lekko się uśmiechając.

Staliśmy już pod moim domem. Leo pocałował mnie w policzek na pożegnanie, a ja w odpowiedzi lekko się uśmiechnęłam. Kiedy weszłam do domu zobaczyłam kartkę na blacie w kuchni: "Majuś,musieliśmy pojechać w mini delegację. Wrócimy jutro około 18. Masz cały dom wolny wiec baw sie dobrze". Szybko otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że Leo daleko nie odszedł więc drę sie na całe gardło: "Devries chodź tu!" Przybiegł momentalnie i spytał się:

- Coś się stało?

- Mam mini propozycję, moi rodzice pojechali na delegacje i będą jutro wieczorem dlatego chciałam spytać czy nie przenocowałbyś dziś u mnie?

- Pewnie. To ja zadzwonię do Charlsa żeby przywiózł mi jakieś rzeczy na przebranie i gotowe.

________________________________________________________________________________

752 słowa! Do zobaczenia!

Niespodziewanie /Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz