*Clarke Griffin*
Louis wszedł za mną do gabinetu, a kiedy zamknął drzwi zaczęłam opowiadać, jak wyglądała śmierć Atoma. Nie myślałam, że będzie to takie trudne, ale cierpiałam na równi z Louisem, wyobrażając sobie tamto straszne wydarzenie. Zajęło mi to tez dłużej niż myślałam. Kiedy skończyłam, zapadła długa i krępująca cisza.
- Naprawdę bardzo mi przykro. - przerwałam milczenie po dłuższej chwili. - Ale nie potrafiłam mu pomóc w inny sposób. Nie mieliśmy leków, a jego rany.... Cierpiałby bardziej, gdybym próbowała go leczyć, a i tak... nie było innego wyjścia. - dodałam. - I nie mówię tego by się usprawiedliwić. Nie wiedziałam, ile wiedziałeś. I czy rozumiałeś realia, które panowały wtedy na Ziemi.
Louis pokiwał głową i wstał. Próbował utrzymać obojętny wyraz twarzy, ale nie był w tym dobry. Zanim wyszedł, zdążyłam zadać pytanie, które nurtowało mnie od samego początku.
- Znam tylko jedno rodzeństwo, które narodziło się na Arce w czasie ostatnich kilku lat. Jakim cudem wiec Atom, mógłby być twoim bratem?
Nie byli do siebie podobni, jak Octavia i Bellamy. I z tego co wiedziałam Atom nigdy nie mówił, że ma brata.
- Nie był - odparł Louis lekko zawstydzony. - Przynajmniej nie rodzonym. Ale gdybym miał powiedzieć prawdę, był dla mnie jak brat. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Razem się wychowywaliśmy. Ja.... - pokręcił głową i wyszedł.
Poczułam jeszcze większy smutek, gdy przypomniałam sobie, że coś takiego spotkało tez mnie. Wells był moim najlepszym przyjacielem. I umarł niedługo po Atomie.
*Raven Reyes*
- Raven, masz gościa - odezwała się stażystka. Spojrzałam na nią obojętnie. Nie byłam łatwym pacjentem.
- Nie chce nikogo widzieć - powtórzyłam po raz setny. Czemu tym wszystkim ludziom tak bardzo zależało, żeby mnie zobaczyć?
- Ale tym razem to nie jest Kyle - nalegała dziewczyna. - Tylko Clarke. Powiedziała, że nawet jeśli jej nie pozwolisz to i tak wejdzie, bo ma przepustkę lekarza i....
- Czy w takiej sytuacji moje zdanie się w ogóle liczy? Wpuść ją, jeśli musisz. - przerwałam jej.
Stażystka spojrzała na mnie badawczo, po czym się wycofała.
Leżałam w jednej z sal szpitalnych Mount Weather, co wcale nie pomagało mi się uspokoić. Nie dość, że moje wspomnienia z tego miejsca były... nieprzyjemne, to jeszcze nie mogłam się ruszyć, przez ten cholerny ból kręgosłupa.
Po minucie do pokoju weszła Clarke. Uśmiechnęła się na powitanie i usiadła przy łóżku. Bardzo starała się nie patrzeć na mnie jak lekarz i nie oceniać mojego stanu zdrowia, ale wiedziałam, że jednym krótkim spojrzeniem już to zrobiła. Mimo wszystko zapytała.
- Jak się czujesz?
Postanowiłam odpowiedzieć zgodnie z prawdą.
- Do dupy.
Dziwne, nie rozśmieszyłam jej.
- Dlaczego nie pozwalasz nikomu się odwiedzać? - zapytała z niepokojem w głosie.
- Bo mnie to męczy - odparłam po prostu.
Tak, tak. Byłam drażliwa, irytująca i sarkastyczna. Może dlatego, że wszystko mnie diabelnie bolało?
- Nie odtrącaj przyjaciół. A szczególnie Kyle. Strasznie się martwi. Zabrał sobie wolne, żeby móc być przy tobie.
- Co zrobił?! - prawie krzyknęłam. Mówiłam już, że łatwo się denerwuję? - Miał pracować! Nie dość, że ja nie mogę pracować, to jeszcze on robi sobie wakacje! Zwariował? Ktoś musi pracować!
CZYTASZ
May we meet again
FanfictionHistoria na podstawie serialu "The 100", obejmująca okres trzech miesięcy miedzy drugim a trzecim sezonem. Clarke Griffin po zabiciu ludzi z Mount Weather postanawia zostać w obozie, zmierzyć się z wyrzutami sumienia i naprawić relacje z przyjaciółm...