Następnego dnia zwlekłam się z łóżka z bolącą głową i suchym gardłem. Starałam się oporządzić, pozbyć bólu głowy i przypomnieć sobie wczorajszą noc. Było dużo alkoholu, tańca, muzyki. Pamiętałam roześmiane twarze, strzępki rozmów. Kiedy miałam wychodzić z pokoju przed oczami stanęła mi twarz Bellamy'ego z wczorajszego wieczoru. Wspomnienie prawie zwaliło mnie z nóg. Jego spojrzenie, zachowanie- nie wiedziałam, czy robił to świadomie, czy pod wpływem alkoholu. Nie wiedziałam, czy będzie to pamiętał. Ale z drugiej strony opanował się i uciekł. Znowu usłyszałam jego słowa. "Nie. Nie w ten sposób." Jasne, że nie w ten sposób. Nie z tą dziewczyną! O Boże! Przecież, jeżeli Gina się dowie, to wyjdzie, że Bellamy ja zdradził.
A przecież do niczego nie doszło! pomyślałam z niejakim żalem.
Moje przypuszczenia się sprawdziły, kiedy Bellamy unikał mnie przez następne dwa dni. Pewnie myślał, że wszystko wygadam. Ale ja nie miałam zamiaru. Wiedziałam, że kocha Ginę, nie chciałam stać na ich drodze do szczęścia. Nie chciałam być tą, która kolejny raz wszystko zniszczy.
Powtarzałam sobie, że to co się stało, nic nie znaczyło, że wcale mnie nie obchodzi Bellamy, ani że nie chciałabym, by mnie pocałował. Jednak wiedziałam, że tylko to pierwsze jest prawdą.
Kiedy starałam się nie zasnąć, by ominąć kolejne koszmary, myślałam o tym wszystkim. Próbowałam rozplątać swoje uczucia, jak zaplątane nitki, rozłożyć je i posortować. Znaleźć początek, przyczynę swoich uczuć.
Kiedy zauważyłam, że to co czuję do Bellamy'ego nie jest już zwykłą przyjaźnią? Zdecydowanie w czasie porwania. Chociaż ta zmiana musiała zajść wcześniej. Prawdopodobnie nie zauważyłam tego, zbyt przytłoczona śmiercią Finna i wydarzeniami z Mount Weather.
Czy zamierzałam kiedyś mu powiedzieć? Nie. Nie powiem mu, puki nie będę pewna, że nie zepsuje to jego związku z Giną. Czyli nigdy.
Czy chce być dalej jego przyjaciółką, jeśli nie mogę być kimś więcej? Oczywiście! Głupie pytanie...
Jednak kiedy nie widziałam się z Bellamym przez dwa dni, zaczął ogarniać mnie niepokój. A co jeśli on z nas zrezygnował? Jeżeli widział we mnie zagrożenie dla własnego szczęścia? Zawsze starałam się odganiać takie myśli, ale zanim to się udawało, miałam ochotę krzyczeć w poduszkę.
Zerwałam się z łóżka z krzykiem na ustach. Przez chwilę widziałam martwe twarze, czułam kościste dłonie chwytające moje ubrania, wciągające mnie pod wodę. Słyszałam ochrypły śmiech Ziemian. W tym śnie tonęłam we krwi. Po chwili udało mi się odpędzić obraz koszmaru. Oddychałam ciężko i lepiłam się od potu.
Było jeszcze wcześnie, pewnie większość mieszkańców Arkadii jeszcze spała.
Musiałam się ruszyć, nie mogłam i nie chciałam dalej spać. Szybko wyszłam z pokoju, zabierając ubranie na zmianę i poszłam wziąć prysznic. Nie było kolejek, nikt jeszcze nie myślał o kąpieli. Pod zimnymi strugami wody, zadręczałam się wizją koszmarów.
Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież zażegnałam wszystkie konflikty, nawet zaczęłam sobie wybaczać! No dobra nie wybaczać, ale uczyć się żyć ze świadomością, że zabiłam tylu ludzi. A koszmary nadal nie odchodziły! Każdej nocy czekały mnie kolejne twarze wołające o zemstę. Przestała pomagać technika Bellamy'ego - przez zaśnięciem zawsze myślałam o czymś przyjemnym - o tacie, o Wellsie, Setce. Przywoływałam dobre stare wspomnienia, czasem coś co wydarzyło się niedawno. Ale to nie zmieniało faktu, że nie czułam się bezpiecznie. Taiłam to przed wszystkimi, grałam odważną, ale bałam się, że któregoś dnia pojawi się armia Ziemian i zniszczy pokój zawarty miedzy naszymi ludami. Przeze mnie. Bo będą chcieli dostać Wanhedę. I wiedziałam, że poszłabym z nimi, gotowa na śmierć. Co nie zmieniało faktu, że nie chciałam umierać w katuszach, jakie na pewno by mi zapewniono. W końcu zaczęłam się bać nie tylko armii, ale zwykłego niewielkiego napadu. Cóż mogłam zdziałać wobec pięciu silnych Ziemian, którzy nie zlekceważyliby mojej siły?
CZYTASZ
May we meet again
FanfictionHistoria na podstawie serialu "The 100", obejmująca okres trzech miesięcy miedzy drugim a trzecim sezonem. Clarke Griffin po zabiciu ludzi z Mount Weather postanawia zostać w obozie, zmierzyć się z wyrzutami sumienia i naprawić relacje z przyjaciółm...