3

287 19 0
                                    

TORI POV:

   Obudziłam się na swojej kanapie, byłam w wczorajszych ubraniach.
   Zaraz, zaraz... Co ja robię u siebie? Przecież byłam na imprezie u Bangtanów...

JUNGKOOK POV:

   Tori upiła się do tego stopnia, że zemdlała.
   Kiedy zobaczyłem ją leżącą na podłodze... Myślałem, że dostanę zawału. Ale potem uświadomiłem sobie, że nic się jej nie stało. Była poprostu pijana.
   Trzeba ją było przenieść do jej domu. Podniosłem się więc z kanapy i stanąłem koło niej. Spojrzałem na tego, który ją przyprowadził.

   - Jimin?

   - Co? Pomóc ci ją zanieść do twojego pokoju? - zapytał.

   - Nie...

   Zawstydziłem się i odwróciłem wzrok. Nie, jest za wcześnie na takie rzeczy. Jeszcze nie teraz. Kiedyś, kiedy już bardziej się zbliżymy do siebie.

   - Dlaczego nie?

   Jimin spojrzał na mnie podejrzliwie.

   - Nie. Ja ją zaniosę do niej. Ty weź jej rzeczy i chodź z nami. Trochę wypiłem i ktoś musi mnie pilnować, żebym przez przypadek nie zrobił krzywdy ani jej ani sobie.

   - To może ja ją poniosę...

   - Nie - odpowiedziałem stanowczo.

   Nie chciałem, żeby dotykał ją inny chłopak. To ja chciałem być tym, który będzie ją nieść na rękach.
   Ukucnąłem, włożyłem ręce pod jej ciało i podniosłem do góry. Była trochę ciężka ale to nie było ważne. Skupiałem się na tym, że byłem tak blisko niej.
   Musiałem spróbować się skupić, inaczej bym ją upuścił.

   - Jimin, idziemy.

   Wyszliśmy z mieszkania. Skierowaliśmy się w stronę windy, bo stwierdziliśmy, że w naszej sytuacji to będzie bezpieczniejsze niż chodzenie po schodach.
   Kiedy już byliśmy przed jej mieszkaniem, Jimin otworzył drzwi kluczem. Weszliśmy do środka. Mieszkanie miało tylko jeden, mały pokój. Zobaczyłem w nim kanapę. Delikatnie ją na niej ułożyłem.
   Spojrzałem na jej buzię. Nie wiedziałem, że to jest możliwe, ale kiedy spała, była jeszcze bardziej urocza.
   Nie mogłem się już powstrzymać, wypity alkohol też pewnie miał coś do tego. Ukucnąłem przy niej. Delikatnie dotknąłem jej policzka...

   - Ej, ty chyba nie chcesz jej pocałować, kiedy ona śpi? - odezwał się Jimin.

   - Nie. Nie w usta - odpowiedziałem przyjacielowi.

   Nie zwracałem na niego szczególnej uwagi. Byłem zbyt skupiony na tej ślicznej twarzyczce, która znajdowała się tuż przed moją.
   Chociaż bardzo chciałbym pocałować te usta to jednak tego nie zrobiłem. Uważałem, że to nie byłoby w porządku w stosunku do niej. Mogłem jednak zrobić coś innego.
   Nachyliłem się nad nią i dałem delikatnego buziaka w policzek. Zrobiłem jej tylko to samo, co ona mi.
   Podniosłem się.

   - Dobra, to idziemy - powiedziałem.

   Nie patrzyłem na Jimina. Poprostu wyszedłem z mieszkania. Usłyszałem, jak on zamyka drzwi i idzie za mną.

TORI POV:

   Weszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam strasznie, rozmazany makijaż i włosy jakby mnie piorun trzasnął. Rozczesałam je szczotką, związałam na czubku głowy po czym oczyściłam twarz. Kiedy wróciłam do pokoju, nałożyłam kosmetyki pielęgnacyjne, tak jak każdego ranka. Zrobiłam delikatny makijaż i przebrałam się w nowe ubrania.
   Zachciało mi się zjeść coś poza domem. Słyszałam, że niedaleko budynku, w którym mieszkałam znajduje się restauracja, w której podają bardzo dobre jedzenie. Postanowiłam to sprawdzić. Założyłam kurtkę i buty, z parapetu wzięłam telefon i klucze i wyszłam na poszukiwanie tego tajemniczego miejsca.
   Szybko tam trafiłam. Okazało się, że restauracja znajdowała się dokładnie naprzeciwko.
   Weszłam do środka. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku przy wejściu. Usiadłam przy najbliższym stoliku. Po chwili podeszła do mnie kobieta w średnim wieku. Przywitała się i podała menu. Bez zastanowienia wybrałam bulgogi, bo miałam ochotę na marynowane mięso.
   Dostałam zamówienie po około dziesięciu minutach. Wsuwałam tak, że uszy mi się trzęsły jak u psa w reklamie Chappie.
   Byłam zbyt zajęta jedzeniem żeby patrzeć na to kto wchodzi do środka. W ogóle nie zwróciłabym na to uwagi gdyby nie to, że usłyszałam znajomy głos, który wykrzyczał moje imię:

   - Tori!

   Podniosłam głowę. Tak jak myślałam, zobaczyłam Jimina, z uśmiechem od ucha do ucha.
   "On tak zawsze?"
   Wszyscy dosiedli się do mojego stolika.
   Skoro był tu cały zespół to musiał być też Kookie. Rozejrzałam się dyskretnie.
   O cholera... siedział dokładnie naprzeciwko mnie.
   Starałam się ignorować moją reakcję na bliskość Jungkooka, co nie było łatwe. Tym bardziej, że kiedy myślał, że nie patrzę, zerkał na mnie. Nie mogłam się na niczym skupić.

   - Tori... Jak tam po wczorajszej imprezie? Jak się czujesz? - zapytał Rap Mon.

   - Dobrze, a jak miałabym się czuć?

   - No na przykład mogłabyś mieć kaca. Po tym, jak się wczoraj upiłaś, spodziewałem się, że cały dzień przesiedzisz w domu w piżamce - powiedział Jimin.

   - Aż tak się upiłam? Nie wierzę...

   Chociaż... Coś mi się zaczęło przypominać. Faktycznie, byłam pijana. I to bardzo. I chyba nawet przez to uwiesiłam się na Ciastku i pocałowałam go w policzek. O boże...
   Zerknęłam na niego. Na szczęście na mnie nie patrzał w moją stronę.

   - Na tyle dużo wypiłaś, że straciłaś przytomność. Jungkook na własnych rękach zaniósł cię do twojego mieszkania. Naprawdę dziwię się, że nie masz ani śladu kaca - powiedział Jin.

   Jungkook nosił mnie na rękach? O nie... Tak, teraz pamiętam już wszystko. Jak ja mogłam do tego doprowadzić.
   Zawstydzona starałam się zakryć swoją twarz dłońmi.

   - Dobra, skończmy temat. Tori i tak już wystarczająco źle się przez to czuje. Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym. A na początek może zamówmy coś do jedzenia. Tori, chciałabyś coś jeszcze zjeść? Ja płacę - zwrócił się do mnie Rap Mon.

   - Nie, dziękuję. Najadłam się już - odpowiedziałam.

   Kochany Namjoon. Uratował mnie. Nawet nie wie, jaka jestem mu wdzięczna.
   Wszyscy zamówili tą samą zupę. Nie pamiętam nazwy, ale sądząc po zapachu zawierała ona kimchi. Zabrali się do niej mniej więcej tak jak ja do bulgogi chwilę wcześniej.
   Przy jedzeniu rozmawialiśmy o różnych pierdołach, co pomogło mi na chwilę zapomnieć o wydarzeniach z poprzedniego dnia. Dowiedziałam się na przykład, że jedzą w tej restauracji minimum raz dziennie.
   Zaczęli się zbierać. Ja postanowiłam, że zostanę tu trochę dłużej. Przejęłam się tym co mi powiedzieli. A że moim ulubionym sposobem na radzenie sobie ze stresem było jedzenie... Musiałam coś jeszcze zjeść.
   Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Od kobiety ze stolika obok pożyczyłam kartkę z notesu i długopis. Zapisałam na nim swoje ID z Line i KakaoTalk i numer telefonu.
   Zobaczyłam, że chłopcy już wychodzili. Zdążyłam jeszcze podbiec do Jungkooka i wcisnąć mu kartkę do kieszeni kurtki. Spojrzał na mnie zdziwiony ale nic nie powiedział. Usiadłam szybko na swoim miejscu i odwróciłam się tak, żeby na nich nie patrzeć.
   Chciałam utrzymać kontakt z Ciastkiem ale mimo tego, że był moim sąsiadem nie miałam innego pomysłu jak to zrobić. Poza tym musiałam to zrobić w tamtym momencie, bo bałam się, że już nigdy nie zebrałabym się na taką odwagę.
   Miałam tylko nadzieję, że Kookie do mnie napisze...

WE ARE BULLETPROOF (BTS Jungkook)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz