18

130 3 0
                                    

JUNGKOOK POV

   - Ja... Jestem w ciąży. Zobacz, na obu testach są dwie kreski.

   Mówiąc to pokazała mi patyczki. Faktycznie, było tak jak mówiła.
   O kurde... I co teraz robić? Ja się cieszę ale co jeśli sobie nie poradzę?

   - Och, Tori... - wyszeptałem i przytuliłem ją mocno - Będziemy rodzicami.

   - Tak.. - wyjąkała łamiącym się głosem po czym rozpłakała się na dobre. Schowała twarz w mojej koszulce.

   - Dlaczego płaczesz? Powinniśmy się cieszyć.

   - Ale ja... Ja płaczę ze szczęścia... O boże, będę mamą, będę miała malutkiego Jungkooka...

   - Musimy potwierdzić to u ginekologa. Dopiero wtedy będziemy mogli być stuprocentowo pewni.

   - Ale Jungkook...

   - Słuchaj. Ja jestem pewien, że ty jesteś... Wierzę dwóm testom. Ale wiesz... Musimy. Musimy to zrobić.

   - Tak, w sumie to masz rację... Zadzwonię teraz do mojego ginekologa, zapytam czy może mnie jeszcze dzisiaj przyjąć. Chcę mieć to jak najszybciej za sobą.

   - Dobrze.

   Otarła łzy rękawem sweterka i poszła do  mojej sypialni, bo akurat byliśmy w moim dormie. Wróciła po kilku minutach.

   - I jak? - zapytałem?

   - Tak, może mnie przyjąć. Jadę teraz, bo za dwie godziny zamyka..

   - Zawiozę ciebie.

   " No tak, dopiero sobie prawko wyrobił. "

   - Jasne. Szykuj się, żeby wyjechać już teraz, nie mamy czasu.

   Założyłem buty i kurtkę.

   - Schodzę na dół do garażu podziemnego, jak się naszykujesz to zamknij mieszkanie i przyjdź tam.

   - Jasne.

   A więc zeszłem na dół i wsiadłem do samochodu. Pożyczyłem samochód Jina bo jeszcze nie miałem swojego. Miałem na to jego pozwolenie, żeby w sytuacjach awaryjnych go używać. A była to właśnie taka sytuacja.
   Po chwili dołączyła do mnie Tori. Pojechałem pod podany przez nią adres.

TORI POV

   - Tak, jest pani w ciąży, z całą pewnością - powiedział lekarz.

   - Ale na pewno? - zapytałam.

   Szeroko otworzyłam oczy i usta. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam.

   - Tak, na pewno. Tak wykazały badania krwi.

   - Ale... to był mój pierwszy raz. Jak...

   - To czy był to pierwszy czy dziesiąty raz nie ma tu żadnego znaczenia.

   Nastała chwila ciszy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć ani jak się zachować. Poprostu wbiłam wzrok w podłogę i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi dłońmi.

   - Czy chciałaby pani urodzić dziecko czy może...

   Szybko podniosłam wzrok i spojrzałam na niego.

   - Aborcja? Nigdy w życiu! - powiedziałam podniesionym głosem. Być może aż za bardzo.

   - Ale proszę bez nerwów.

   - Ach, przepraszam pana najmocniej. Zdenerwowałam się.

   - Nie szkodzi, doskonale panią rozumiem. Ale przejdźmy do rzeczy. Musimy umówić się na następną wizytę za miesiąc.

   - Dobrze.

   A więc umówiliśmy się na kolejną wizytę po czym grzecznie się pożegnałam i wyszłam z gabinetu. Jungkook który czekał na mnie w poczekalni ( na szczęście pustej ) wstał z krzesła na dźwięk zamykanych drzwi.

   - I jak? - zapytał.

   - Tak, jestem w ciąży. Za miesiąc mam kolejną wizytę, żeby sprawdzić czy z dzidzią wszystko w porządku.

   - O boże... - powiedział cicho.

   Złapał się za głowę i usiadł na krześle.

JUNGKOOK POV

   Dobra, zastanówmy się co teraz powinienem zrobić. Zostanę z Tori i naszym dzieckiem, to jest jasne. Będę chronił to maleństwo. Ale... Czy powinniśmy wziąć ślub? Rodzice pewnie będą nalegać. No i co z zespołem?

   - Jungkook, wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna.

   - Tak, daj mi tylko chwilkę pomyśleć.

   Usłyszałem, że Tori siada na krześle obok.
   Co zrobić...
   Rodzice lubią Tori. Ale czy zaakceptują to, że ich wnuk albo wnuczka będzie w połowie innej rasy? W sumie... To są dobrzy ludzie. Mimo wszystko. Na początku nie będą pewnie wiedzieli co zrobić ale potem pomogą. Tak, na pewno. Co do ślubu to porozmawiam z nimi o tym czy to dobre wyjście po tym jak przejdą pierwszy szok.
   A co do kariery to jakoś pójdzie. Musi pójść. Nie jestem jedynym ojcem w kpopie a tamci jakoś nie zostali znienawidzeni. Będę musiał porozmawiać o tym z managerem. Ale najpierw rodzice.
   Podniosłem się i wyciągnąłem dłoń w stronę Tori, żeby pomóc jej wstać. Ona jakby tego nie widziała, była wpatrzona w podłogę.

   - No chodź, idziemy - powiedziałem.

   Najpierw tylko spojrzała na mnie pustym wzrokiem. Dopiero po dłuższej chwili wstała.

   - Dobrze.

   Złączyliśmy nasze dłonie i zeszliśmy do parkingu podziemnego.
   Już miałem wsiadać do samochodu kiedy usłyszałem jak ktoś mnie woła.

   - Ej, Jungkook!

   Odwróciłem się, żeby zobaczyć kto to.

WE ARE BULLETPROOF (BTS Jungkook)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz