Może i słowa nie pasują, ale to do tej melodii powstawał rozdział i ona była moją muzą (przynajmniej do pierwszej części).
Księżyc. Duża, biała kula, patrzącą na nas z góry. Pojawia się, gdy słońce znika i znika, gdy pojawia się słońce.
Zna wszystkie tajemnice mroku...
Tej nocy świeci wyjątkowo jasno i na pewno bardzo dobrze mnie widać z daleka - samotną postać na szczycie Wieży Astronomicznej.
Patrzę na znajdujące się daleko pode mną ciemne Błonia. Przełykam niespokojnie ślinę. Gdybym spadła, nawet magiczne eliksiry pani Pomfley by mi nie pomogły.
Ale jednak pokusa jest silniejsza od zdrowego rozsądku. Marzyłam o tym tak długo. Muszę to zrobić...
Biorę głęboki oddech, czując jak moje serce bije szybko, jakby chciało wyrwać się z piersi i - tak jak ja - polecieć w górę, i w górę, aż do gwiazd...
Dlaczego tak bardzo tego pragnę? Dlaczego tak bardzo chciałabym unieść się w powietrze? Dlaczego?
Pocieram lewą ręką bransoletkę na moim nadgarstku i czuję miłe uczucie w żołądku, gdy unoszę się lekko nad posadzką, jakbym nic nie ważyła.
Zamykam oczy, rozkoszując się tym wspaniałym uczuciem. Niesamowita lekkość i... ulga? Jakby wszystkie moje zmartwienia i problemy zostały dwa cale niżej, na kamiennej powierzchni wieży.
Nagle otwieram oczu, bo czuję coś na moich plecach. Jakby... skrzydła? Nie mogę ich zobaczyć, ale czuję je! Parę delikatnych i lekkich skrzydeł, niczym u wróżki w bajkach dla dzieci.
- Neville, jesteś kochany... - szepczę, uśmiechając się.
Opuszczam się powoli z powrotem na szczyt wieży i staję na krawędź, znów patrząc w dół, teraz już bez lęku.
Robię krok w przód i spadam...
Wiatr rozwiewa moje włosy i szatę, szumi mi w uszach, a serce bije jeszcze szybciej niż przedtem.
Rozsuwane ręce na boki i przestaję spadać, a lecę z zawrotną prędkością w kierunku Zakazanego Lasu.
Wybucham śmiechem. To niesamowite!
Wzbijam się znowu w górę i obracam wokół własnej osi, wyciągając ręce w stronę gwiazd. Lecę wciąż wyżej i wyżej. Jestem już prawie na poziomie najwyższej wieży Hogwartu, ale wciąż się unoszę, tak że po chwili zamek jest już tylko niewielkim prostokątem wielkości książki, a jezioro błyszczącą w świetle księżyca kałużą.
Kiedy jestem już bardzo wysoko zaczynam powoli opadać, wykonując najróżniejsze i coraz odważniejsze akrobacje.
Kieruję się w stronę jeziora i marszczę jego taflę, lecąc tuż przy powierzchni wody. Widzę moją rozmazaną sylwetkę odbijająca się w jej zwierciadle. Zamykam oczy, czując wiatr na twarzy. Uśmiecham się tak szeroko, że aż bolą mnie policzki.
Unoszę się teraz w górę i lecę dookoła zamku, podziwiając go w całej okazałości. Nie przejmuję się, że ktoś mnie może zobaczyć to niesamowite uczucie szczęścia, które mnie wypełnia jest silniejsze niż jakakolwiek myśl o szlabanie.
Śmiech sam wydostaje się z mojej piersi i rozbrzmiewa wokół mnie.
Znów nurkuję i oblatuję dokoła wieże wróżbiarstwa, a potem wracam do Wielkiej Sali i zatrzymuję się na chwilę nad jej dachem, przyglądając się księżycowi. Wciąż nie mogę pojąć, że to wszystko dzieje się naprawdę, że to nie jest tylko kolejny sen z którego zaraz się obudzę.
Wzdycham i wracam na Wieżę Astronomiczną.
Ląduję miękko na jej szczycie i pocieram nadgarstek, żeby skrzydła znikły. Dopiero gdy unoszę głowę zdaję sobie sprawę, że nie jestem sama.
- Wiedziałem, że się nie powstrzymasz.
Uśmiecham się do Neville'a, stojącego raptem dwa metry ode mnie.
- Dziękuję. - mówię, nie wiem dlaczego szeptem - Nie spodziewałam się, że ty... ta bransoletka... To najlepszy prezent, jaki w życiu dostałam.
Chłopiec podchodzi do mnie, ale nie patrząc mi w oczy. Jest wyraźnie skrępowany. W świetle księżyca mogę policzyć piegi na jego nosie i policzkach.
- Słuchaj, ja... - zaczyna.
Przechylam głowę, przyglądając się mu uważnie.
- Ja muszę ci coś powiedzieć. Co ważnego. Bo ja.. znaczy ty.. znaczy...
- Neville? - pytam zaniepokojona - Coś się stało?
Chłopiec drapie się nerwowo po karku.
- Nie. Ja po prostu. - bierze głęboki oddech - Ja po prostu muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego.
Milknie na chwilę, jakby zbierając myśli.
- Otóż ja...
- A co wy tu robicie?! - rozlega się czyjś piskliwy głos.
________
Wiem, długo mnie nie było, ale bardzo chciałam, żeby ten rozdział był wyjątkowy. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu się udało.
Jak myślicie - o co chodziło Neville'owi? I kto odkrył, że są na Wieży Astronomicznej?
Jeśli ktoś jest ciekaw to moje opowiadanie o Sherlocku "Jak słońce i księżyc" jest już na moim profilu.
http://my.w.tt/UiNb/i8FMzEwSYA
Serdecznie zapraszam!
Przy okazji chciałam Wam też polecić moje drugie opowiadanie, tym razem o tematyce HP, a mianowicie o losach Petunii i Lily, kiedy jeszcze były małe.
http://my.w.tt/UiNb/F6TvtgDL9A
Zapraszam!
PS Nie jestem pewna, czy te linki będą działać, ale znajdziecie opowiadania na moim profilu ;)
CZYTASZ
I wciąż w górę i górę do gwiazd! (zostawione ze względu na sentyment)
Fanfiction- Widzisz tamtą dziewczynę? - Którą? Tę z jasnymi, kręconymi włosami, która ma rzodkiewki w uszach? -Nie, nie. Tę na prawo od niej. Siedzi tuż obok tego pyzatego, piegowatego chłopca, zdaje się, że Neville'a. - Tę z rudawymi włosami, splecionymi w w...