W Hogsmeade

91 10 6
                                    

Deszcz bębni rytmicznie o dachy i okna, gdy w towarzystwie innych uczniów tłoczymy się w Miodowym Królestwie, najlepszym w całej Anglii sklepie ze słodyczami.

- Straszny tu tłum. - mówi Neville sięgając po lukrowe pióro.

- To możemy pójdziemy do Trzech Mioteł? - proponuję.

Chłopak kiwa głową, zgadzając się i ruszamy w kierunku lady, żeby zapłacić za słodycze.

Luna stoi na końcu długiej kolejki, trzymając coś mocno w dłoni. Głowę ma wysoko uniesioną i błądzi wzrokiem po całym pomieszczeniu, jakby czegoś szukając.

- Co robisz? - pytam, przesuwając się nieco, żeby nie zostać stratowana przez wysokiego bruneta z Huffelpufu.

- Obserwuję nargle. - mówi najnormalniej w świecie. - Latają nad tym tłumem i są bardzo poruszone. Jestem pewna, że coś się stało.

Wymieniam z Nevillem zdziwione spojrzenie.

- Nie widzicie ich? - Luna zwraca na nas na chwilę wzrok. - Nie widzicie nargli?

Już mam coś odpowiedzieć, ale właśnie jest nasza kolej, żeby zapłacić, więc dokonujemy zakupu i wychodzimy ze sklepu, prosto w gęsto padające krople deszczu.

Unoszę różdżkę, mrucząc pod nosem odpowiednie zaklęcie i nad naszymi głowami pojawia się sporych rozmiarów parasol. Jest prawie przezroczysty, więc widzimy tylko jego krawędzie, ale chroni on nas przed padającymi z góry kroplami wody.

Luna jednak nic sobie nie robi z deszczu i z impetem wbiega do najbliższej kałuży, ochlapując mnie i Neville'a.

- Luna! - krzyczę, ale uśmiecham się i już planuję słodką zemstę.

Podaję mój "parasol" Neville'owi i przyłączam się do skakania po kałużach. Staram się tak wycelować strumień wody, aby zmoczyć moją przyjaciółkę.

Mijająca nas para rzuca nam dziwne spojrzenia i szybkim krokiem oddala się w kierunku najbliższej kawiarni.

Mimo iż deszcz leje niemiłosiernie dostrzegam w oddali postać Neville'a, wciąż stojącego pod parasolem i najwyraźniej niemającego chęci na zabawę w trakcie ulewy.

- Neville! - krzyczę roześmiana - Dołącz do nas, no dalej!

Chłopak przez chwilę się waha, ale dostrzegam mały uśmiech na jego twarzy, którego nie potrafi ukryć i już wiem, że udało mi się go przekonać.

Rzuca mi różdżkę, wypowiadając odpowiednie przeciwzaklęcie, aby parasol zniknął. Łapię ją i chowam do kieszeni, uśmiechając się szeroko do bruneta.

Jestem już cała mokra, włosy przylegają mi do policzków, szata ciąży w dół, a w butach chlupocze woda, ale mimo to jestem szczęśliwa.

Każdy czasem potrzebuje poskakać po kałużach jak małe dziecko... myślę.

Na ziemię przywraca mnie Neville, ochlapując wodą od stóp do głów.

Wzdrygam się mimowolnie, słysząc w oddali pękającą ze śmiechu Lunę.

- O ty... - mruczę i już chcę rozpocząć kontratak, gdy nagle coś się zmienia.

Odgłosy deszczu nagle cichną, jakby ktoś wyłączył dźwięk. Czuję na karku zimny oddech i dreszcz wstrząsa mym ciałem. Może i przedtem było zimno, ale teraz jest wręcz lodowato. Serce zaczyna mi szybciej bić, chociaż sama nie wiem, dlaczego. Mój oddech staje się płytszy, nogi jakby wrastają mi w ziemię, a ręce odmawiają mi posłuszeństwa.

A potem to się dzieje.

Przede mną pojawia się czarny kształt. Wielka ciemna postać w pelerynie z kapturem na twarzy, unosząca się w powietrzu i kierująca w moją stronę. Powoli, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie, zawisa tuż nade mną, a ja czuję bijący od niej chłód.

To dementor.

Straszna, bezkształtna istota, która wyssysa z otoczeniem całą radość, żywiąc się cudzymi dobrymi wspomnieniami.

Dumbledore przecież mówił, że będę pilnować Hogwartu i Hogsmeade w związku z ucieczką Syriusza Blacka z Azkabanu.

Wstrzymuję powietrze, czując jak moje serce bije dwa razy szybciej. Jak mogłam o tym zapomnieć?? Jak mogłam zapomnieć o dementorach?

Zamykam oczy, bojąc się tego, co może się stać, gdy ciemna postać będzie już bardzo blisko mnie.

Do mojej głowy napływają pesymistyczne myśli. Staram się je odpędzić, ale zalewają mój umysł, tworząc w nim straszne obrazy. Przypomina mi się, jak Ginny Weasley z Gryfindoru, kiedyś opowiadała mi pocałunku dementora, który pozbawia człowieka duszy i sprawia, że staje się tylko kukiełką bez żadnych myśli, marzeń czy uczuć...

Zaciskam mocniej powieki, odnajdując ręką w kieszeni moją różdżkę. Ściskam ją mocno, ale przecież nie znam zaklęcia, które odstrasza dementora. Tylko mała część czarodziejów potrafi wyczarować patronusa - świetlnego obrońcę, zbudowanego z dobrych wspomnień.

Łza spływa mi po policzku, a może to kropla deszczu? Upadam na kolana, wiedząc, że to już moja koniec.

Za chwilę dementor złoży swój pocałunek...

Niespodziewanie chłód zastępuje ciepło, a deszcz znowu bębni wesoło wokół mnie.

Nie podnoszę jednak głowy, bojąc się, że własne ciało odmówi mi posłuszeństwa. Serce wciąż łomocze mi w piersi, a oddech powoli wraca do normalności.

- Emily? - słyszę i obok mnie ktoś klęka.

Delikatnie klepie mnie w ramię i najwyraźniej chroni czymś przez deszczem, bo nie czuję już na sobie kropel wody.

- Już wszystko w porządku, możesz otworzyć oczy. Profesor McGonagall odgoniła dementorów. - mówi ktoś dalej obok mnie.

Podnoszę głowę i ku mojemu zdziwieniu natrafiam na spojrzenie szarych oczu Draco Malfoy'a.

- Malfoy? - udaję mi się wykrztusić, gdy podbiega do mnie Neville, lekko się chwiejąc, najwyraźniej jeszcze osłabiony po spotkaniu z dementorem.

Rzuca Ślizgonowi niechętne spojrzenie i klęka obok mnie w kałuży. W jego wzroku wyraźnie mogę dostrzec troskę.

Uśmiecham się do niego blado.

Och, Neville...

- Nic mi nie jest. - mówię i powoli wstaję na nogi. - Dzięki za pomoc, Malfoy. - rzucam, nie patrząc na niego.

- Na pewno nic ci nie jest? - pyta Neville, gdy podchodzimy do Luny, która - rozglądając się uważnie, czy dementorzy już na pewno już sobie poszli -  ma na twarzy przerażenie pomieszane z ulgą.

W niedalekiej odległości widzę profesor McGonagall, jak ze złością tłumaczy coś profesorowi Snape'owi, który zjawił się nie wiadomo kiedy i jak.

- Na pewno - odpowiadam - Ale wracajmy już do zamku. Mam dość przygód jak na dziś.

_____

Tak jak obiecałam, w tym tygodniu dwa rozdziały :)

I wciąż w górę i górę do gwiazd! (zostawione ze względu na sentyment)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz