"Znajdź, co ukryte"

166 14 1
                                    

- Luna, przecież wiesz, że tak nie wolno! - próbuję przemówić mojej przyjaciółce do rozumu. - Nie możesz obrażać nauczyciela!

- Ale Hagrid powiedział, że nieśmiałki nie rozumieją ludzkiej mowy, a to nie prawda! - odpowiada Luna wchodząc, a właściwie skacząc po schodach.

Ubzdurała sobie, że chodzenie po schodach w normalny sposób jest nudne, no bo "czy ktoś kiedyś powiedział, jak się poprawnie poruszać na schodach?". I teraz skacze tyłem stopień po stopniu, sprawiając, że ludzie patrząc się na nią jak na wariatkę. W sumie żadna nowość...

Wzdycham ciężko i postanawiam nie wykłócać się dalej. To nic nie da.

Podnoszę wzrok i widzę Neville'a stojącego na szczycie schodów. Patrz się z rozbawieniem na Lunę, a potem jego wzrok pada na mnie.

- Szukałem was. - mówi. - Jest piątek po południu! Mamy dwa dni laby! Macie jakieś plany?

- Poza zatopieniem się w lekturze "Sherlocka Holmesa" raczej nie... - odpowiadam, dołączając do chłopca na szczycie schodów i czekając, aż Luna do nas dotrze - Luna coś mówiła o eksperymencie do nowego wydania "Żonglera".

- Myślałem o "Znajdź, co ukryte". - mówi chłopiec, a oczy mu się świecą.

Uśmiecham się. "Znajdź, co ukryte" to gra, którą razem wymyśliliśmy. Polega ona na poszukiwaniu po zamku jakiejś nowej komnaty, albo tajnego przejścia, którego wcześniej nie znaliśmy. Potem nanosimy to na magiczną mapę, schowaną głęboko w moim kufrze.

- Czemu nie...- odpowiadam. - Będę mogła użyć mojego nowego aparatu. Luna, idziesz z nami?

- A dokąd? Połapać nargle?

Przeskakuje ostatni stopień i staje obok nas, z rumieńcami na policzkach.

Ruszamy do wieży Ravenclawu, opowiadając Lunie o naszym planie. Zgadza się (mimo że dalej ma w pamięci tę przepowiednię, ale ja się nią nie przejmuję) i umawiamy się, że za pół godziny spotkamy się na piątym piętrze przy obrazie zbzikowanego czarnoksiężnika.

- ...ona jest nienormalna, no poważnie - czy ty widziałaś, co dzisiaj...

Amber przerywa, widząc mnie i Lunę, wchodzące do mojego dormitorium. Jej ciemnowłosa i piegowata przyjaciółka Jasmine obrzuca nas nienawistnym wzrokiem.

- Piękny mamy dzisiaj dzień, prawda? - pytam z szerokim uśmiechem na twarzy. Nic nie może zepsuć mi humoru.

Amber prycha, przerzucając swoje długie kasztanowe włosy przez ramię dobrze wyćwiczonym ruchem modelki.

- Wybieracie się na jutrzejszą imprezę? - pyta lekceważącym tonem.

Patrzę na nią wzrokiem "gardzę-tobą-i-tym-głupim-przyjęciem" i podchodzę do swojego kufra.

Luna tymczasem wczołguje się pod moje łóżko w sobie tylko znanym powodzie.

- A ty co? Szukasz godności? - pyta ją Jasmine ze śmiechem - Muszę cię zmartwić, już dawno ją straciłaś.

Luna nie odpowiada, tylko wyjmuje spod łóżka coś, co wygląda jak uschnięta cebulą i podsuwa to pod nos zdziwionych i zniesmaczonych dziewczyn.

- Co.. co to jest? - pyta Amber, marszcząc nos.

- To jest niesamowita roślina, która pozwala takim jak wy w końcu pójść do rozum do głowy i skoczyć z dachu, sprawiając że wszyscy oddetchną z ulgą.

Pochylam się nad swoim kufrem, żeby ukryć śmiech. Luna jest genialna, naprawdę...

***

I wciąż w górę i górę do gwiazd! (zostawione ze względu na sentyment)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz