Nocna przygoda

113 12 9
                                    

Dla AngleNatiPL, bo to dzięki Tobie naszła mnie wena. Dziękuję :)


Obracamy się z Neville'm w stronę, z której dobiegał głos. W księżycowym świetle stoi Filch z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.

Mamy kłopoty...

- Proszę za mną.

Woźny prowadzi nas opustoszałym korytarzami, nic nie mówiąc, ale na jego twarzy wciąż widać obleśny uśmiech.

Patrzę na Neville'a, który idzie obok mnie z pochyloną głową. Wyczuwa moje spojrzenie i podnosi wzrok. Jest wyraźnie przestraszony, ale uśmiecha się lekko do mnie, jakby chciał mi przekazać, żebym się nie martwiła.

Tylko jak ja mam się nie martwić? Jeszcze nigdy, od trzech lat, nie byłam karana, no bo za co? Nigdy mnie nie złapali na skradaniu się po zamku, bo zawsze używałam zaklęcia kameleona. Ten bardzo sprytny czar działa prawie jak peleryny niewidki, a tych jest bardzo mało i z biegiem lat tracą swoje magiczne zdolności. Poza tym przy używaniu zajęcia kameleona nie ma ryzyka, że peleryna się z ciebie zsunie. Jedyną wadą jest trudność w nauczeniu się tego zaklęcia, bo docelowo uczy się go dopiero w siódmej klasie.

- Tędy. - syczy Filch, wyrywając mnie z zamyślenia.

Wskazuje na niewielkie, drewniane drzwi, które prowadzą niewątpliwie do jednego z tajnych korytarzy na piątym piętrze.

Przełykam ślinę, ale wchodzę do wąskiego korytarza. Że też Filch musiał wybrać to przejście...

- Lumos. - szepczę, a moja różdżka zapał się na końcu, rozświetlając ciemność.

Cofam się przerażona, gdy dostrzegam przede mną ciemny kształt.

- Co się stało...? - pyta Neville, gdy następuję mu niechcący na stopę.

Niezdolna do powiedzenia czegokolwiek, pokazuję mu na parę oczu, które zbliżają się do nas i możemy już zobaczyć szerokość uśmiech i resztę ciała Irytka, poltergeista.

Wypuszczam z płuc powietrze, ciesząc się, że to tylko on. Przez chwilę myślałam, że to sam Syriusz Black, ten słynny morderca, który uciekł z Azkabanu. Krążą plotki, że chce przedostać się do Hogwartu i mimo iż wiem, jak dobrze zamek jest strzeżony, boję się, że pewnego dnia Black wtargnie do środka i ...

- Idź sobie, Irytku. - Neville staje przede mną, celując różdżką w unoszącego się nad ziemią człowieczka, chociaż wiem, że nie chce jej użyć.

- Bo co? - pyta poltergeist, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Nie możecie tu być...

- Są ze mną. - odzywa się Filch, a jego twarz wygląda jeszcze gorzej gdy oświetla ją tylko łuna z mojej różdżki. - Wynoś się stąd albo powiem Dumbledore'owi...

- Powiesz mu co?! - przerwa mu Irytek, unosząc się wyżej i najwidoczniej dobrze się bawiąc. Irytek znany był z tego, że raz rozpoczętego sporu nigdy nie kończy pokojowo. - Mam takie same prawo tu być jak ty, a ci tutaj...

Wskazuje na nas długim palcem, ale tym razem to Filch mu przerwa.

- Nie będziesz​mi mówił, co mogę robić, a co nie! - twarz Filcha czerwienieje a jego głos odbija się od ścian i jestem pewna, że słychać go bardzo dobrze w tej części zamku.

Irytek nie przejmuje się słowami woźnego i zaczyna śpiewać sprośną piosenkę. Wtedy Filch nie wytrzymuje i zaczyna gonić poltergeista, wymachując wściekle rękami i rzucając przekleństwami.

- I co...? - zaczynam mówić, obracając się do Neville'a, ale on już ciągnie mnie za dłoń i prowadzi w drugą stronę.

- Szybko!

Uciekamy w kierunku, z którego przyszliśmy, nie zwracając uwagi na to, że robimy hałas, bo za plecami wciąż słyszymy głosy. Tajne przejście, korytarz, schody, znowu korytarz, w lewo, teraz w dół i jeszcze raz schody.

Zatrzymujemy się dopiero, gdy brakuje nam oddechu. Opieram się o ścianę i próbuję uspokoić szybko bijące serce.

Neville zaczyna się śmiać i mimo iż robi to za głośno, dołączam do niego i już po chwili obydwoje znowu nie możemy złapać oddechu, tym razem z powodu śmiechu.

- A co wy tu robicie?

Serce podchodzi mi do gardła. Znowu? Najpierw Filch, a teraz...

Na szczęście, albo nieszczęście, to nie jest żaden nauczyciel, tylko Malfoy.

- Nie twój interes. - rzuca Neville, zaciskając pięści.

- A właśnie że mój. - Draco uśmiecha się szyderczo, a jego gładko ulizane, blond włosy błyszczą w świetle księżyca padającego zza okna.

- A co ty tu robisz? - pytam wściekła.

Malfoy wyraźnie się zakłopotał. No właśnie, co on robił w środku nocy w...?

Rozglądam się dokoła, próbując ustalić, gdzie dokładnie jesteśmy.

Stara, zakurzona zbroja i obraz przedstawiający ogród. Czy to korytarz przy sali mugoloznawstwa?

Na myśl o mugoloznawstwie przypomina mi się wróżbiarstwo i ta nieszczęsna przepowiednia. A może to Luna miała na myśli​? No bo spotkać Filcha, Irytka i Malfoya jednej nocy w tak wielkim zamku? Czy to może być przypadek?

Postanawiam, że spytam się jutro Luny, jak dokładnie działają przepowiednie i wracam myślami do rzeczywistości. O czym to ja...?

- Nie twoja sprawa, co robię, a co nie. - mówi Malfoy i odchodzi w kierunku pokoju wspólnego Slytherinu.

My z Nevillem również wracamy do naszych wież. Udaję do swojego dormitorium i padam na łóżko. Mimo wszystko nie chce mi się spać.

W głowie mam burzę myśli. Co Neville chciał mi powiedzieć? Czy Filch będzie pamiętał o nas, gdy już dowie Irytka? Czy ten lot to był tylko sen? No i co, i licha, Malfoy robił w środku nocy sam na korytarzu?

___________

No właśnie? Co Malfoy tam robił...?

Podoba się?

I wciąż w górę i górę do gwiazd! (zostawione ze względu na sentyment)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz