- Neville... Ja... - jąkam się, nie wiedząc co powiedzieć.
Podobam się Neville'owi!
Ale przecież on się zawsze podkochiwał w Lunie!
Ale powiedział wyraźnie... A może tylko mi się wydawało?
Czy to już początek szaleństwa?
Emily, ogarnij się! On wciąż tu jest!
Mrugam, patrząc na zaczerwieniona twarz Gryfona. Co mam mu powiedzieć?
Może po prostu odpowiedz?
Ale co?
"To bardzo miło z twojej strony, ale dla mnie jesteś tylko przyjacielem."
Tylko czy to by była prawda?
Neville jest dla mnie kimś więcej. Jest bratnią duszą. Zawsze obok, gdy go potrzebuję. Zawsze pomaga, gdy mam problemy. I zawsze staje po niej stronie.
Kocham go jak brata.
I co teraz?
- Słuchaj, ja... - zaczynam, bawiąc się fałdami mojej szaty. - Nigdy nie myślałam, że... nie sądziłam.... Znaczy, żeby ty... Luna... ja zawsze... Nie wiem, czy ja coś... do ciebie, wiesz... Nie spodziewałam się...I ...
Uśmiecham się nerwowo i zerkam na Neville'a, który patrzy na mnie, przechylając lekko głowę. W jego brązowych jak kasztany oczach dostrzegam lekkie rozbawienie. Po raz pierwszy to ja się jąkam, a nie on.
- I musiałabym to jeszcze... wiesz, przemy... przemyśleć, bo ja nie wiem... nie jestem pewna...
- Rozumiem. - mówi i uśmiecha się smutno. - Zaskoczyłem cię i nie wiesz... jeszcze nie wiesz...
Kiwam energicznie głową, ciesząc się, że zrozumiał, co chciałam mu przekazać.
Niespodziewanie podnosi rękę i zakłada moje pasmo moich rudawych włosów, które uciekło z warkocza, za ucho.
Wstrzymuję oddech, czując jego lekko drżącą rękę tuż przy moim policzku.
Co się dzieje?! Jeszcze pięć minut temu był przyjacielem, a teraz nagle ci się podoba?
Uśmiecham się, rumieniąc jednocześnie.
Patrzy mi głęboko w oczy, a ja wytrzymuję spojrzenie, mimo iż mam ochotę zniknąć i już nigdy się nie pojawić.
Nagle słyszymy głosy i do sowiarni wchodzi dwójka dziewczyn z Huffelpufu. Przestają rozmawiać, zauważając nas, a jedną z nich chowa sporego rozmiaru paczkę za plecami.
Opuszczamy sowiarnię, nic nie mówiąc. Już nie raz szliśmy w milczeniu, zbyt zmęczeni, żeby rozmawiać, albo po prostu nie odczuwając takiej potrzeby.
Jednak tym razem cisza między nami jest niezręczna.
Nie wiem co powiedzieć, a poza tym, boję się, że głos odmówi mi posłuszeństwa. Serce wciąż wali mi jak oszalałe, a drżące dłonie muszę włożyć do kieszeni.
Docieramy, wciąż milcząc, do Wielkiej Sali, gdzie właśnie trwa drugie śniadanie.
Znajdujemy Lunę przy stole Ravenclawu i siadamy obok niej, dalej nic nie mówiąc.
- O, jesteście! - cieszy się, a kolczyki z rzodkiewek dyndają wesoło w jej uszach. - Nawet nie wiecie, jak ciężko było przekonać Amber, że jaja nargli wcale nie są "małymi obrzydlistwami", tylko pewnego rodzaju eksperymentem. Myślę, że nie uda jej się znaleźć mojej super kryjówki. Schowałam je za lustrem, wiszącym przy szafie. Sprytnie, nie?
Luna wciąż nawija, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z moich czerwonych policzków, ani nerwowych zachowań Neville'a. A może wie, tylko to zignorowała? Luna jest czasem nieprzewidywalna...
- ... no i on wtedy zawołał, że to nieprawda i wybiegł z sali, jakby miał dwa latka. - śmiała się dalej Luna, nakładając sobie dokładkę budyniu. - A miał przecież tylko dodać muchy światłoskrzydłe przed pokrojoną dżdżownicą, przecież wszyscy to wiedzą!
Kiwam głową, dłubiąc niemrawo widelcem w talerzu. Nie unoszę głowy, wbijając wzrok w drewnie stołu, aż przy wejściu do Wielkiej Sali nie wybucha jakieś zamieszanie.
Stoi tam Malfoy wraz ze swoimi burkliwymi i - według mnie - niezbyt i inteligentnymi "przyjaciółmi", Crabbe'm i Goyle'm. Malfoy wyraźnie kłóci się z starszym od sobie Gryfonem, Noah.
Noah jest wysokim blondynem o niebieskich oczach i barczystych ramionach. Ponad połowa dziewczyn w szkole na niego leci. Ta połowa, która nie leci na Malofy'a.
A przecież są wredni, nieczuli i egoistyczni. Ale ja chyba nie mam prawa się wypowiadać, skoro podobają mi się nieśmiali i wrażliwi dziwacy, którzy mają problemy z wyrażaniem swoich uczuć i nawiązywaniem więzi międzyludzkich...
Przecież Neville wcale ci się nie podoba! krzyczę sama do siebie w głowie Dlaczego nagle myślisz o nim w innej kategorii?
Ale czy Neville na pewno mi się nie podoba?
To fakt, nigdy nie myślałam o nim inaczej niż jako o "przyjacielu", ale...
- Ciekawe, o co się kłócą... - mówi Neville, wyrywając mnie z zamyślenia.
Spoglądam na Draco i Noah, którzy są już bliscy pobicia się.
- Pewnie chodzi o Lottę. - odpowiada Luna, jakby to było oczywiste.
- O siostrę Entiena? - upewniam się.
- Mhhh. - potwierdza dziewczyna z ustami pełnymi budyniu.
Znowu zwracam wzrok na Draco i Noah. Teraz obok nich stoi profesor McGonagall i udziela im reprymendy.
- Ale Lotta ma inny obiekt westchnień... No co, to wy nic nie wiecie?
Kiwamy przecząco głowami.
Luna odkłada łyżkę do naczynia po budyniu i oblizuje usta, jakby się nad czymś zastanawiała...
- Nie chcę rozsiewa plotek, ale...- pochyla, a jej jasne, lekko kręcone włosy opadają jej na policzek. - Podobno ona i profesor Lupin mają się ku sobie...
- Żartujesz! - mówi głośno Neville, ale gdy zauważa, że ludzie się obrócili, rumieni się i ścisza głos. - Żartujesz...
Luna uśmiecha się kącikiem ust.
- Ale przecież on jest od niej o co najmniej dwadzieścia lat starszy! - mówię głośnym szeptem. - Co ona w nim widzi?
- Ja tylko słyszałam taką plotkę. - broni się Luna. - Och, spójrzcie!
Wskazuje dyskretnie na wejście do Wielkiej Sali, gdzie teraz oprócz profesor McGonagall, Noah, Draco oraz jego świty, stoi także profesor Lupin i chyba stara się złagodzić karę, jaką dostali chłopcy.
- Czy to dobry pomysł? - pytam. - Czy ona nie wie, że taki związek z nauczycielem nie ma przyszłości ani w ogóle sensu?
Luna wzrusza tylko ramionami i nakręca kosmyk swoich włosów na różdżkę, mrucząc coś pod nosem.
Wymieniam spojrzenie z Nevillem, który uśmiecha się niepewnie.
No tak... myślę Ale czy ryzykowanie przyjaźni, by spróbować być razem ze swoim najlepszym przyjacielem jest dobrym pomysłem?
__________
Ten rozdział jest taki trochę bez sensu, ale... Nie wszystko musi mieć sens, prawda?
No i ten wątek miłosny między Lottą, a Lupinem... Mój mózg sam mnie czasem zaskakuje ^^
Do następnego!
CZYTASZ
I wciąż w górę i górę do gwiazd! (zostawione ze względu na sentyment)
Fanfiction- Widzisz tamtą dziewczynę? - Którą? Tę z jasnymi, kręconymi włosami, która ma rzodkiewki w uszach? -Nie, nie. Tę na prawo od niej. Siedzi tuż obok tego pyzatego, piegowatego chłopca, zdaje się, że Neville'a. - Tę z rudawymi włosami, splecionymi w w...