Rozdział III "Idziesz ze mną [...]"

4.4K 199 27
                                    

-Dzień dobry Livio. - o! jednak przyszedł!

-Dzień dobry. - powiedziałam grzecznie, wstając i uściskując jego dłoń, którą podał mi wcześniej.

-Mario, podaj mi proszę mrożone latte. - powiedział Scooter do jednej z pracownic. Widocznie już nie raz tu przychodził.

-Więc słucham Livio... - powiedział wyrywając mnie z rozmyśleń - Podjęłaś już ostateczną decyzję? - zapytał, a ja zauważyłam, że do kawiarnii wchodzi Bieber. Kurwa. Jeszcze jego tu brakowało. Jego tu nawet nie miało być. Umawiałam się na spotkanie z Braunem, a nie z nim.

Już dobrze Livia, spokojnie...

Justin przez chwilę stał przy stoliku, przy którym siedzieliśmy. Od kiedy pojawił się tu nie odezwał się słowem. Nie wiem, co go tak zatkało? Nie czułam się zbyt swobodnie bo jego wzrok cały czas tkwił w moich oczach. Nie musiałam tego widzieć. Czułam to.

-Witaj, Livio. - powiedział spokojnie Justin, przerywając nieznośną ciszę. Chwycił moją dłoń i złożył delikatny pocałunek na jej czubku, po czym zajął miejsce obok mnie. - podjęłaś już ostateczną decyzję? Uwierz, jestem bardzo niecierpliwy...

-Nie, nie podjęłam jeszcze decyzji i podejmę ją dopiero, gdy wysłuchajcie moich warunków.

-Mhmm... kobieta z zasadami...podoba mi się... - przemówił Drew z zadziornym uśmiechem. Nie tego się spodziewałam.

* * *
Wróciłam w końcu do domu. Ogólne podpisywanie papierów zajęło nam ok. 30 minut. Tak, zgodziłam się, ale sytuacja jeszcze nie jest opanowana. Sama nie wierze, że się na to zgodziłam, ok?

Ustaliliśmy, że oficjalnie będziemy od dzisiejszego dnia, na okres pół roku, a później zobaczymy jak wszystko wyjdzie. Nie wiem czy dobrą decyzją jest taki "nagły" związek. Ludzie nigdy wcześniej nie widzieli nas razem i to trochę nie logiczne, ale nie miałam sił żeby się dziś odzywać bo niestety szanowny pan Bieber wykończył mnie swoim gadaniem. Prawdę mówiąc to spodziewałam się, że będzie to trwało miesiąc, najwięcej dwa. Ustaliliśmy również, że nasze kary za zerwanie umowy będą wynosić $800 000. W obecnej chwili pakuję swoje rzeczy bo mam za chwilę jechać do Justina. Mam z nim mieszkać przez pół roku. Wiem, nieźle się urządziłam, nie musicie mi gratulować. 

W razie pytań o tym jak się poznaliśmy od dziennikarzy, naszych przyjaciół i wszystkich (poza naszą trójką) mamy odpowiadać, że poznaliśmy się w klubie "Lulu" w Miami. Nikt poza naszą trójką nie zna prawdy i jej nie pozna.

Niestety musiałam wynająć busa, bo moje rzeczy nie zmieściły by się do żadnego z moich aut, a bez sensu byłoby jeździć w jedną i drugą stronę 500 razy. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w czarną bluzkę na ramiączkach do pępka, jasne szorty, białe Converse i wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego najnowszego Ferrari F70 i udałam się do posiadłości Justina w Beverly Hills.

Droga do jego domu nie trwała długo. Nie spodziewałam się nawet, że mieszka kilka dzielnic dalej.
Mój szofer otworzył mi drzwi. Przeszłam dość szybko przez wielką bramę, ponieważ zrobiło się tu spore zamieszanie.
Paparazzi jak zawsze czujni.
W drzwiach od willi stał blondyn, który machał do mnie ręką. Podeszłam do niego, a on objął mnie ramieniem.

-Zanieście wszystkie bagaże do sypialni na drugim piętrze i odpowiednio przygotujcie pokój. Niech niczego nie zabraknie. - powiedział do umięśnionego, czarnoskórego mężczyzny i pociągnął
mnie za sobą do środka.

-Rozgość się.

-Co masz zamiar robić całe dzisiejsze popołudnie ? - zapytałam dość spokojnie jak na mnie. Dalej jestem zażenowana, a raczej wkurwiona.

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz