Rozdział XII "Wszystko ulega tobie - Miłości"

2.7K 131 42
                                    

«LIVIA»
Nie ukrywam. Ten mały kutas mnie wkurwił.
Czy ty kiedykolwiek ukrywałaś swoje wkurwienie?
Justin ma bardzo specyficzne poczucie humoru. Nie wiem co było śmiesznego w tym, że wrzucił mnie pod fontannę. To raczej było żałosne.
Liv, nie oszukuj się, gdybyś ty go wrzuciła byłaby beka na całego...
Nie prawda.
Prawda.
Nie.
Tak.

Może gdybym ja go wrzuciła byłoby śmiesznie... dobra. Ale on nie robił tego pieprzowego makijażu pół dnia. Nie dość, że moje starania poszły na marne, to jeszcze ludzie patrzyli się na mnie jak na idiotkę. Dobrze że nie było paparazzich w pobliżu.

Wczoraj gdy wylądowaliśmy było późno, dlatego zamówiliśmy pizzę i dobrze schlaliśmy się moją ulubionej whiskey. Muszę przyznać, że Bieber ma dobrą głowę bo mógłby jeszcze pić i pić, ale ja niestety za szybko zasnęłam. Już z samego rana poszedł na siłownie, a ja w tej chwili leżę w łóżku i umieram. Przysięgam, że zaraz ten ból rozwali mi głowę. Nigdy więcej alkoholu. Muszę się ograniczyć bo przecież moja wątroba za niedługo tego nie wytrzyma.
W ogóle za niedługo nie będę jej mieć, jeśli się nie pohamuję, a wtedy to już nie będzie mi tak do śmiechu.
Liv, ty chyba nie wierzysz w to co mówisz...

Wstałam z tego cholernego łóżka i udałam się do kuchni, gdzie już czekało na mnie śniadanie.
Jak codziennie

Hmmm, jajecznica... mogłaby być z koperkiem. No, albo chociaż z pomidorami. Może sobie zamówię inną?
Eh...mam lepszy pomysł. Nie będę tego jeść. Moim zdaniem jajecznica i miodowa whiskey to nie najlepsze połączenie w dodatku, że boli mnie głowa.

Przeszłam przez kilka pokoi i zajrzałam do siłowni, gdzie jak już wcześniej wspominałam Justin ćwiczył. Właściwie to teraz biega na bieżni BEZ SKARPETEK. Oh, wpadłam na wspaniały pomysł.
Słuchał muzyki na słuchawkach, więc pewnie nie wie, że tu w ogóle jestem. Podeszłam bliżej niego i sięgnęłam *piłkę lekarską, która leżała na szafce obok mnie. Chwyciłam ją mocno, po czym rzuciłam chłopakowi na stopy, a on wywrócił się na tyłek głośno sycząc.

–Ty mała... suko... - powiedział głośno, jednocześnie głaszcząc się po obolałej stopie. Jestem genialna.

–To za wczorajszy prysznic pod fontanną, nie musisz dziękować. - uśmiechnęłam się i zawróciłam z powrotem do kuchni.
Wzięłam z blatu pierwszą, lepszą szklankę i nalałam sobie do niej wody.
Niedługo po mnie, do pomieszczenia wszedł Justin. Oczywiście. Ze swoją obolałą stópką.

–Nie mogłaś sobie odpuścić, prawda ?

–Gdyby nie wczorajszy spektakl, nie chodziłbyś teraz ze spuchniętymi palcami, trzeba było się opanować. Myślisz, że tak mnie upokorzysz, a ja to później tak zostawię ?

–Nie upokorzyłem cię, to był tylko mały głupi żart. Poza tym dziewczyno, ile ty masz lat, żeby się tak zachowywać?

–Ile ja mam lat, ah tak? A ty ile masz lat? Doskonale wiedziałeś, że się wkurwię, a teraz się mnie pytasz ile mam lat. Sugerujesz, że jestem jakaś niedorozwinięta? - mogłam to wczoraj z nim załatwić. Nie wiem, dlaczego denerwuje się dopiero po jakimś czasie. Dziś nie mam ochoty się z nim kłócić przez tą jebaną głowę, ale przepraszam bardzo, ja tak łatwo nie odpuszczam.

–Jak zwykle spinasz dupę, weź się ogarnij bo już mam dość tego wszystkiego.

–To może najlepiej zerwijmy ten jebany kontrakt i się od siebie uwolnijmy! - krzyknęłam w końcu. Tak naprawę tego nie chciałam, nie wiem czemu to powiedziałam. To wszystko mnie przerastało. Wszystkie media, praca, fani, te wszystkie plotki, tego już jest za wiele. Kurwa nie wiem co teraz zrobię, ale muszę przyznać, że teraz od tak nie zostawiłabym Justina. Jest dla mnie kimś w stylu przyjaciela. Przez te ostanie tygodnie dobrze się poznaliśmy. Gdybym go teraz straciła moje życie byłoby jakieś takie...nudne?
Tak to chyba odpowiednie określenie.

Podeszłam bliżej blondyna i wtuliłam się w jego tors.

–Przepraszam. - wyszeptałam i ułożyłam swoją głowę tak, abym mogła wsłuchiwać się w rytm jego serca.

–Nic się nie... dobra stało się. Boli mnie teraz stopa... - zamruczał robiąc swoją idiotyczną minę a po chwili się zaśmiał. Głupi pojeb.

–A mnie boli głowa. To również twoja wina, ty mnie tak upiłeś. W nocy chyba dwadzieścia razy chodziłam do toalety.
* * *

Czego chcieć więcej...
Ciepła, oceaniczna woda, piasek, dobra książka, parasol i oczywiście Bieber.
Jego akurat mogliśmy pominąć...

Siedzimy na plaży wokół palm i odpoczywamy. Nic mi więcej nie trzeba. W końcu, po kilku miesiącach mogę oderwać się od rzeczywistości.
Ja czytam książkę, a mój podopieczny bawi się w piasku. Gdzieś słyszałam,że to ja jestem dziecinna...

–Nie uważasz, że trochę tu nudno? - zapytał, kończąc budować swój gigantyczny zamek z piasku. Brawo panie dorosły, następnym razem upieczemy babeczki z piasku.

–Jest dobrze, chociaż muszę przyznać ci racje, trochę tu nudno. Wiesz, równie dobrze moglibyśmy być teraz w Kalifornii i uciekać przed twoimi fanami.

–Nie mów tak, moi fani może i są szaleni, ale i kochani. Najlepsi na świecie! - pisnął jak mały dzieciak i podskoczył do góry, klaszcząc przy tym rękami. – Mam pomysł! - Już się boje.

–Słucham.

–Moglibyśmy zaprosić tu moich kumpli. Ty też możesz zaprosić swoje przyjaciółki. Będzie bardziej odjechanie. Moi znajomi to idioci...
O żadne hotele nie musimy się martwić, ponieważ mamy dość miejsca w naszym domu, muszę ściągnąć tylko więcej ochrony...To jak? Zgadzasz się?

–To zależy jakich kolegów. - westchnęłam i wzięłam łyk soku pomarańczowego. - napewno nie Lil bo...

–Nie. Lil Za już nie ma. Zerwałem z nim kontakt. Wszystkie akcje z nim źle się dla mnie kończyły.

–W takim razie zapraszaj sobie kogo chcesz.

–A ty?

–Co ja?

–Kogo zapraszasz?

–Nie wiem. Nie mam kogo. Cara jest na fashion-week'u w Paryżu, Miley w trasie, a Gigi znalazła sobie chłoptasia i nie opuszczają się na krok.

–Znasz Madison... Madison Beer. Mogę się zapytać, czy nie chciałaby przyjechać. Lepiej się poznacie, zaprzyjaźnienie. Jest naprawdę spoko. Charakterem nawet podobna do ciebie. Jest mi bardzo bliska, ufam jej.

–Emm. Ok, czemu nie.

–W takim razie poczekaj chwilę. Wykonam tylko kilka telefonów i zaraz wracam. - powiedział i odszedł.

Kontynuowałam w tym czasie czytanie mojej książki.

"Tyś jest najwyższą z sił, wszystko ulega tobie - Miłości.
Życie jest żądzą, a tyś z żądz największą,
Prócz samej żądzy życia; duszą duszy."

Rozmyślając nad tym cytatem, poczułam lekkie ukłucie w dłoni, książka wypadła mi poza leżak a ja przed oczami widziałam tylko ciemność.

*piłka lekarska- powszechnie stosowana do rehabilitacji i ćwiczeń ogólnorozwojowych. Najczęściej spotyka się piłki o masie 1 kg, 2 kg, 3 kg, 5 kg i 10 kg.
___________________________
Tak jak obiecałam. Jest 1000 wyświetleń i jest nowy rozdział!

Serdecznie wszystkim dziękuje, cieszę się, że ktoś w ogóle to czyta.

zapraszam do komentowania. 💓

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz