Rozdział VII "Jak kto woli!"

3K 180 4
                                    

»LIVIA«
Dojeżdżamy właśnie z Justinem pod nasz Hotel. Niestety, część fanów zlokalizowała nasze miejsce pobytu i będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać w Bugatti, aż na miejscu zjawi się więcej ochroniarzy.
Co do naszej wcześniejszej gry w pytania to jak najbardziej wypaliła. Dowiedziałam się o Justinie wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Na przykład o tym, że ma dwójkę młodszego rodzeństwa, albo że jego matka urodziła go w bardzo młodym wieku, początki swojego życia spędzał w Ontario itd. Właściwie to opowiedział mi swoje całe życie w skrócie. Nie mówię teraz, że znam go na wylot, ale jest dużo lepiej niż wcześniej i przynajmniej wiem, z kim mam do czynienia.

–Która godzina? - pytam Justina, który całą drogę z lotniska pod hotel spędził , przeglądając media.

–19:35. - odpowiada cały czas wpatrzony w telefon.
Dość panie Bieber. Nie toleruję takiego zachowania. Nie będziesz mnie ignorował.
Przesuwam się do niego w szybkim tępie i wyrywam dość gwałtownie iPhone'a z jego dłoni.

–Dziewczyno, co ty robisz? Oddawaj mi to, w tej chwili!

–Ah, a co? Upatrzyłeś sobie jakąś nową ofiarę ?  - pytam z uśmiechem, żeby jeszcze bardziej go wkurzyć.
- Kogo my tu mamy ...

–Nie masz prawa zabierać mi moich rzeczy!

–Może masz słabą pamięć, ale tylko przypominam, że to ty zabrałeś mi torebkę po imprezie u Ky i też przeglądałeś mój telefon. I jeszcze nie chciałeś mi jej oddać!

–Skąd wiesz, że przeglądałem twój telefon?

–Przy odblokowywaniu mojego telefonu, przeciągnąłeś ekran, nie w tą stronę i pewnie przez przypadek zrobiłeś sobie zdjęcie, nawet tego nie zauważając...- chłopak jeszcze chwile wpatrywał się w moją twarz, po czym podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać.

–Spierdalaj ! - pisnęłam i zaczęłam się wiercić w jego ramionach.

Niespodziewanie drzwi od limuzyny otworzyły się, a zza nich wyłonił się Scooter. Skąd on się tu wziął?

–Jak dzieci... - westchnął, lekko słyszalne bo niestety zagłuszały mu tłumy ludzi. - wychodźcie.

Podniosłam się z "kanapy" i przeglądnęłam w telefonie.
Wyglądałam... przyzwoicie. Nie jest źle.

–Jesteś gotowa? - zapytał Bieber. Ja tylko kiwnęłam głową, a on chwycił mnie za rękę, pomagając przy tym wysiąść mi z samochodu. Na około nas była masa paparazzich, dziennikarzy i fanów. Był już wieczór i robiło się ciemno, przez co nie odbyło się bez fleszy. W końcu, nie mało płacą im za zrobienie najlepszych zdjęć.

Przeszliśmy, z pomocą ochroniarzy do hotelu, gdzie czekał na nas rząd ludzi ubranych w czarne t-shirty i czarne spodnie.
Nie miałam tu na myśli sprzątaczek, kucharek, służących czy takich rzeczy. Z przodu stał jeszcze jakiś gość z aparatem, koło niego jakiś bez aparatu... dziwnie się czuję.

–Liv... - zaczął w końcu Justin. Może mi wytłumaczy co tu się dzieje bo serio nie czuję się tu komfortowo.

–Poznaj moich tancerzy... - Głupia...

Zamknij się.

Podeszłam do każdego, po kolei i przywitałam się podając im dłoń. Po zapoznaniu się, Justin przedstawił mi jeszcze Florido, Maejora, Alfredo, Ryana i Kennyego - ochroniarza, którego jeszcze nigdy nie widziałam.

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz