Rozdział XI "Potrzebuję się ostro schlać."

3K 151 15
                                    

»JUSTIN«
Co za wredna, mała Livia. Tak zmiennej osoby w życiu nie widziałem.
Najpierw opieprzyła mnie za incydent z autem, potem mnie przeprosiła, po czym znowu nawrzeszczała, że odda mi pieniądze, a później mnie olała i poszła do swojego pokoju.
Szczerze mówiąc myślałem, że między nami będzie gorzej. Mam na myśli to, że jeszcze nigdy nie zaufałem osobie, którą znałem nie całe trzy tygodnie.

Planuję właśnie wyjazd na Bora Bora. Jestem już wyczerpany ciągłym pisaniem tekstów, śpiewaniem...  muszę zorganizować sobie kilka dni odpoczynku. Do uzgodnienia pozostał mi właściwie tylko termin i tu mamy problem. Livia powiedziała, że przez całe najbliższe dwa tygodnie nie ma czasu bo otwiera swój sklep i musi wszystkiego dopilnować. Będę się musiał do niej dostosować, inaczej źle się to dla mnie skończy. Stoję w kuchni i rozmyślam, pijąc popołudniową kawę. Słyszę kroki zbliżające się do kuchni.

–Pakuj dupe, Bieber. - mówi wkurwiona blondynka.
Czy ona kiedykolwiek nie była wkurwiona gdy z tobą rozmawiała?

–Kurwa, o co ci tym razem chodzi?  - pytam chodząc za nią wzrokiem.

–Dowiedziałam się przed chwilą, że dziewczyny się nie wyrobią. Otwarcie zostanie opóźnione.

–O ile?

–Powiedzieli, że o miesiąc.

–I co dalej?

–Jak to co dalej? Opieprzyłam ich i, powiedziałam, że jak wrócę za dwa tygodnie ma być wszystko gotowe i poza tym nic mnie nie obchodzi.

–Hmmm... - westchnąłem. - Ostro.

–Ty zaraz sobie też nagrabisz. - powiedziała i wytknęła palca w moją klatkę piersiową.

–Zauważyłaś, że ciągle gdzieś wyjeżdżamy ?

–Sam mi zaproponowałeś ten wyjazd. Na prawdę, jeśli nie chcesz nie muszę z tobą jechać. Weź sobie swoje "przyjaciółki" z klubu. - powiedziała i wyszła z kuchni.

–Czy ty zawsze musisz spinać dupę o byle gówno? Co nie powiem, to jest źle. Może w końcu przestałabyś być dla mnie taka wredna?

–Justin kurwa, nie jestem wredna tylko mówię, co myślę.Chcesz żebym kłamała ci prosto w oczy? Dobrze. Nie ma sprawy. -w tym momencie zagrodziłem jej drogę bo gdyby poszła do swojego pokoju moje plany by nie wypaliły. Stanąłem na pierwszym schodku prowadzącym na drugie piętro nie chce nic mówić ale ta wredota prawie mi dorównywała swoim wzrostem i wpatrywałem się w jej twarz.
Liv. Jest całkiem spoko... inteligentna, z charakterem... TAK, przyznaje podoba mi się od początku.

–Jaki masz teraz zamiar Bieber? - zapytała przerywając ciszę panującą wokół nas.

–Mam zamiar wyrwać cię z tego pieprzowego świata show-biznesu i zabrać cię na Bora Bora, gdzie papsi nawet nas nie znajdą!

–Serio chłopcze? Wierzysz w cuda?

–Co masz teraz na myśli?

–Mówisz, że "papsi nawet nas nie znajdą". Nie oszukujmy się. Przecież gdyby trzeba było to oni polecieliby za tobą nawet na Marsa... - westchnęła i przewróciła oczami, czego kurwa bardzo nie lubię. Nie toleruje gdy ktoś przede mną to robi. To mnie po prostu irytuje. Trzy razy nie.
                           *     *     *

–Ty jebany idioto! - krzyczy niesforna blondynka, wchodząc do posiadłości na Bora Bora, na której zabawimy przez następne dwa tygodnie.
Dwa tygodnie.
Tak, dwa tygodnie spokoju, aż sam w to nie wierzę.

Już na samym początku tych, jakże wspaniałych wakacji chciałem ją wkurwić naturalnie i zaraz, po wyjściu z lotniska, wrzuciłem ją do fontanny.

–Robiłam ten jebany makijaż dwie, pieprzone godziny, a ty tak po prostu wrzuciłeś mnie pod jebaną fontannę bo pożal się Boże "tak ci się chciało"!

–A czego ty się niby spodziewałaś ? Że przyjedziemy na wyspę, z czterech stron otoczoną oceanem i ani razu nie dotkniesz wody, bo masz na sobie tonę tego gówna? - co prawda to prawda. Nigdy nie podobały mi się  kobiety z toną tapety na twarzy. Uwielbiam u dziewczyny naturalność i to co się kryje w środku. Nie patrzę się tylko na piękne, lśniące oczka i czerwone paznokcie. To nie o to w tym wszystkim chodzi.

–Kim ty jesteś, żeby mi mówić co mam robić a czego nie? Ile razy mam ci powtarzać, że robię to, co uważam za słuszne? Zrozumiesz to kiedyś, bo nie wiem, ile razy można tłumaczyć jedno i to samo?

–Dobrze rozumiem! Nakładaj sobie tego na twarz, ile tylko chcesz, ale po co to robisz? Na tej wyspie jest zaledwie kilkadziesiąt osób, a ty się stroisz jak Rihanna na gali GRAMMY 2015. Dla mnie jesteś piękna bez makijażu i tyle mi wystarcza. - powiedziałem na jednym wydechu, a ją chyba zatkało. Czyżby pani niezależna nie spodziewała się takiego przedstawienia?
Oh, chyba jej zaimponowałem.
Chłopie i tak nie zaruchasz, przecież...

Zamknij się sumienie, za niedługo okaże się, kto tak na prawdę ma racje.

–Idę do sypialni. - powiedziała jeszcze niemało zszokowana blondynka. Udała się na górę, a ja jak zwykle pijąc, podeszłem do okna i zacząłem rozmyślać.
CO BY BYŁO GDYBY ...
No właśnie.
Jest dużo wariantów na dokończenie tego pytania. Mam na prawdę jeszcze wiele pytań do Boga.
Najbardziej interesuje mnie to "co by było, gdybym nie był sławny?"
Zawsze chciałem zaznać zwykłego życia, ale moje potoczyło się zupełnie inaczej niż innych. Od samego początku uwielbiałem muzykę. Od najmłodszych lat wystukiwałem rytmy widelcami na na przykład krześle, stole... różnych kubkach i talerzach, aż po kosze na śmieci. Muzyka towarzyszyła mi bez przerwy. Doprowadziła mnie na sam szczyt. Jest wielu ludzi, którzy chcą mnie sprowadzić na parter, wiem o tym, ale ja nie daję im satysfakcji.
Gdybym był teraz zwykłym 20-letnim mężczyzną ze Stratford, przechodząc ulicą ludzie nie zwracali by na mnie uwagi. Moje życie potoczyłoby się inaczej. Czy żałuję tego wszystkiego, co wydarzyło się w moim życiu do tej pory?
Nie.
Ani trochę tego nie żałuję. Jestem z siebie dumny. Dumny z tego, że pokazuję ludziom, że pasja i cel są najważniejsze na świecie. Miliony fanów, na całym świecie. Miliony ludzi, którzy kipią z nienawiści na mój widok. Setki fotoreporterów. Tłumy dziennikarzy. Jeden ja.
Jeden, pieprzony chłopak z Kanady, który osiągnął to o czym kiedyś nawet nie mógł pomarzyć.
Każdego dnia dziękuję Bogu za to, co otrzymałem.

–To jest to... - wyszeptałem do siebie i wziąłem kolejnego łyka piwa.

–To może czas na coś mocniejszego? - usłyszałem kobiecy głos dobiegający zza moich pleców. Odwróciłem się i zobaczyłem nikogo innego jak panią, demę, kurwa madam Llorens.

–Już nie jesteś na mnie zła?

–Nie jestem zła. Jestem wkurwiona i zażenowana. Potrzebuję się ostro schlać.

__________________________

Przepraszam, że już dawno nie było rozdziału, ale niestety obowiązki szkolne mi na to nie pozwalają.
Sami wiecie. Zbliża się koniec roku, za niedługo poprawki, oddawanie projektów itd.

Następny rozdział pojawi się gdy wybije 1000 wyświetleń.
💋

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz