Rozdział XXVII "nie, nie, nie laleczko"

2.4K 172 45
                                    

» LIVIA «

-Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - zapytałam Justina z którym właśnie leżę na kanapie w salonie i oglądam drugą część Christiana Greya. Nie, to nie był mój pomysł, po prostu ktoś tu jest napalony.

-Zastanawiałem się nad tym wszystkim i wiesz, że jutro dalej wyruszamy w trasę. Mamy samolot o siedemnastej i to zależy tylko od ciebie. Dziś wieczorem Maejor organizuje imprezę na plaży przy jego domu w Malibu. Jeśli chcesz możemy tam pojechać, ale wiesz jak zwykle kończą się takie wydarzenia. Zawsze masz problemy ze wstaniem, boli cię głowa...

-Dobrze tatusiu obiecuję, że dziś tylko jeden mocniejszy shot. - zachichotałam. Muszę go jakoś przekonać, bo nie mam ochoty przez kilka najbliższych godzin oglądać Christiana pieprzącego Anastasię. Równie dobrze mogłabym włączyć sobie porno, wyszłoby na to samo.

-Jesteś nieznośna. - westchnął. - Myślałem, że będziesz chciała zostać ze mną w domu po tym całym rozstaniu. W ogóle z kim ty się spotykałaś i... czemu nigdy cię z nim nie widziałem?

-Jak byłam na fashion weeku rok temu w Japonii, poznałam Jacka. Jack Gilinsky. Powinieneś znać. Pisałam z nim często, a ostatnio w Paryżu spotkaliśmy się ponownie i po pokazie mody w którym występowałam, nie wiem jakim sposobem zaciągnął mnie do pokoju i...to był szybki numer. Gdybym była trzeźwa to by się tak nie skończyło. Następnego dnia gdy się obudziłam on powitał mnie pocałunkami w ogóle to nie istotne. Przez ostatni tydzień, w którym byłam we Francji cały czas chodziliśmy za rękę i on mówił wszystkim, że jesteśmy parą w ogóle nie pytając się mnie o zdanie w tej sprawie. Na nic się nie godziłam, ale żeby nie sprawić mu przykrości najlepiej się nie odzywałam. Później wróciłam tutaj, do LA i on codziennie do mnie dzwonił. Dość długo rozmawialiśmy. Aż do dziś. Jakoś po południu Hailey wysłała mi filmik gdzie Jack siedzi przy basenie z jakąś dziwką na kolanach i mówi, że jestem kurwą. Mówi, że to ja jestem kurwą, mimo że nic mu nie zrobiłam. Właściwie to mnie tylko zabolało. To, że mnie upokorzył i zrobił ze mnie naiwną w oczach ludzi, nie powiem o zdradzie bo ja go nawet nie kochałam, on sobie coś wmówił.- wytłumaczyłam. Jestem silną kobietą, ale nawet najsilniejsi płaczą. - Justin dlaczego ludzie tacy są? Dlaczego oni rozsiewają zło i nienawiść. To boli.

-Nie płacz i nie przejmuj się tym. Jesteś najlepsza i to co on powiedział to nie prawda. Karma wraca. - powiedział i ucałował moje czoło.

                                    *       *       *
-Bieber pospiesz się! - krzyknęłam sznurując buta na kanapie w ganku. Ja jestem już gotowa do wyjścia, ale jeszcze sobie troszke poczekam, ponieważ Pan Bieber położył gdzieś swój telefon i nie pamięta gdzie.

-Dobra, spokojnie już go mam. Przecież ludzie nam nigdzie nie uciekną. Czekaj... - teraz zaczął szukać swoich butów. Oby jeszcze ich nie zgubił.

-Myślisz, że moje czerwone Yeezy będą zwracać uwagę? - zapytałam.

-Myślę, że większą uwagę będzie zwracać twoja dupa. Idziemy. - otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Gentelman. - pamiętasz jak kiedyś po jakiejś domówce, gali emm... nie wiem co to było, jak obudziłem się na twojej dupie, a ty na mnie nawrzeszczałaś? Tak smacznie mi się wtedy spało... Nigdy ci tego nie wybaczę.

-Już dobrze, dobrze. Wsiadaj do tego auta bo zaraz odjedziemy bez ciebie. - pospieszyłam go.

-Do Malibu, tam gdzie zawsze. - zawiadomił  swojego szofera, a później zwrócił się do mnie. Jesteś tego taka pewna? Myślisz, że mój szofer odjechałby beze mnie?

-Oh Justin nie zaczynaj znów. Nie bądź dupkiem. - westchnęłam w momemcie gdy wyjechaliśmi na drogę głowną.

-Nie byłem, nie jestem i nie będę dupkiem. - powiedział i cmoknął mnie w usta. - mmmm malinowaa... moja ulubiona.

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz