Rozdział XV "Oh jakie to słodkie..."

2.3K 150 15
                                    

–Livia poczekaj... Kurwa, stój! - krzyczał ten pieprzony dziwkarz, jednocześnie ubierając swoją koszulkę i idąc za mną po schodach.

–Jeszcze po tym wszystkim chcesz żebym tu została? Po tym jak mnie okłamywałeś?

–Nie okłamywałem... to znaczy ja nie wiem jak to się stało. Nie wiem jak do tego doszło!

–A ja wiem jak. Po prostu robiłeś wszystkich w chuja. Jak się z tym czujesz ? Zajebiście jest, prawda ? W końcu możesz wrócić do swojej ukochanej i żyć długo i szczęśliwie.

–Dziewczyno nie mów tak, poza tym sama wiesz, że ty i ja nie byliśmy razem i ... - nie dokończył, ponieważ uderzyłam go w policzek. Między nami zapadła cisza.

–Jeszcze po tym wszystkich chcesz mi powiedzieć, że to moja wina, że ja tu jestem? Ty mi zaproponowałeś to całe gówno, a ja zgodziłam się na to bo myślałam, że poznam osobę z którą jak skończę umowę nie będziemy mijać się na ulicy bez słowa, jak gdyby nigdy nic. Chciałam się z kimś porządnie wyszaleć, byłeś jedną z niewielu osób, którym ufałam. Rozumiem, że brakowało ci Gomez, ale to tylko kwestia czasu żebyś o niej zapomniał. Mogłeś zapisać się do psychologa, do jakiegoś terapeuty, ale ty wolałeś wybrać prostszą drogę i po prostu ją wydymać. Nie widzisz tego jak ona cię wykorzystuje? Jak kłamie w żywe oczy ? Ona cię nie kocha.

–Ja rozumiem, ale to było ode mnie silniejsze! Myślisz jest tak łatwo zostawić osobę, którą się kocha?

–To wytłumacz mi po co ja ci w ogóle byłam ? Po co proponowałeś mi ten udawany związek? Ja pierdole Justin znamy się prawie miesiąc i wiem o tobie więcej...

–Nic nie wiesz! Nic kurwa nie wiesz! - krzyknął i popatrzył mi w oczy. - Nie wiesz o tym, że wychowywałem się bez ojca, że moja matka chciała popełnić samobójstwo, o tym, że nie mieliśmy z czego żyć, że ludzie z mojej klasy się ze mnie wyśmiewali. Do dziś pamiętam te wszystkie parszywe głosy i śmiechy. Byłem jeden, sam. Moją pasją była muzyka. W soboty i niedziele siedziałem pod teatrem w Ontario od rana do nocy, aby choć trochę pomóc matce. Starałem się, na prawdę starałem się być szczęśliwy, ale to było nie możliwe. Pomyśl jak ty byś się czuła gdybyś musiała wstawać codziennie i słuchać tego samo. "Wyglądasz jak gówno", "Nie masz z czego żyć". Ty miałaś wszystko czego tylko zapragnęłaś. Twoi rodzice mieli swoją kancelarię. Mogłaś sobie pozwolić na wszystko. A ja? Ja czasami nie miałem pieniędzy na jedzenie. Moja matka pracowała dniami i nocami w szpitalu jako sprzątaczka, abyśmy mieli na chleb, a ty mi teraz mówisz, że wiesz o mnie wszystko ?

Liv co ty odjebałaś...

Nadal wpatrywałam się w jego oczy i tak. Zamurowało mnie. Nic o nim nie wiedziałam. Nie wiedziałam o tym jak ciężko miał. Było mi głupio. Rzeczywiście mogłam się najpierw zastanowić co mówię. Co mam teraz zrobić? Przeprosić go?
Muszę to wszystko przemyśleć.

Odwróciłam się do niego tyłem i ruszyłam w stronę wyjścia. W pewnej chwili poczułam, że ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i w ciemności zobaczyłam twarz Justina, na której lśniły łzy.
Przyciągnął mnie do siebie, uklęknął przede mną na dwóch kolanach, wtulił twarz w mój brzuch i zaczął łkać.

–Nie zostawiaj mnie teraz z tym wszystkim, błagam... - wychlipał. - Pomóż mi.

–Justin...

–Proszę, pomóż mi zniszczyć tą więź, która jest między mną i Gomez. Nie odchodź.

–Justin puść mnie...

–Nie puszczę cię...Nie puszczę cię do póki mi nie obiecasz, że mnie nie zostawisz.

Uklęknęłam przed nim tak abym była trochę wyższa, chwyciłam jego dłonie i złożyłam lekki pocałunek na jego czole.

–Nie zostawię cię. Widzisz ? Jestem tu. Przy tobie.

Wspięłam się na jego kolana i wtuliłam się w niego tak, aby w końcu poczuł się bezpieczny.
                           *       *      *
«JUSTIN»
Obudziłem się na czymś miękkim, wygodnym, dużym i okrągłym. Niestety za dobrze mi się na tym leżało żeby już wstać, a nawet otworzyć oczy. Leżałem tak z zamkniętymi oczami i rozmyślałem nad tym co się stało wczoraj. Dokładnie wszystko pamiętam. Wiem, że zrobiłem z siebie palanta, ale to chyba lepiej, że się przyznałem ?

Szczerze to chciałbym być z nią na serio, tak bez udawania, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Ja chyba...po prostu boje się odrzucenia. Chcę się zakochać w osobie, która będzie odwzajemniała to uczucie. Owszem- Livia jest ładna, ale to nie wszystko. Uwielbiam jej charakter. Raz jest suką, a raz czułą dziewczyną. Wiem, tak kurwa wiem, że mam słabość do pięknych kobiet, ale nic na to nie poradzę. Wspominałem kiedyś, że uwielbiam latynoski, ale wspomniałem też, że Livia jest wyjątkowa. To, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy to jakiś znak od Boga. Czuję to.

Otworzyłem lekko oczy i dopiero w tej chwili zorientowałem się, że leżę na tej super dupie Livii Llorens. O tak, zdecydowanie powinna dostać jakąś odznakę. Może... "dupa roku"?
Sięgnąłem po mój telefon aby zorientować się, która jest godzina.

12:18

No, całkiem nie źle jak na mnie. Zazwyczaj lubię spać jak niemowlak, po 9-10 godzin, ale niestety mam też swoje obowiązki. Może dzisiejsze osiem godzin snu nie będzie miało na mnie jakiegoś negatywnego wpływu?
Tak kurwa, umrzesz w mękach przez to, że spałeś godzinę za krótko, brawo zajebiście.

Na dziś nie mam jakiś szczególnych planów. W domu jest już zapewne posprzątane, jest cisza, ludzie śpią w takim razie i ja mogę jeszcze pospać na mojej nowej, ulubionej dupo-poduszce. Przymknąłem na chwilę oczy i zorientowałem się, że coś tu jest nie tak. Coś tu nie gra.
Dobra, tu jest zdecydowanie za cicho.
Dałem klapsa w super-tyłek mojej super-modelki i od razu się obudziła.
Oh, cóż za skuteczny sposób.

Ostatnio cycki, dziś moja dupa, czego chcesz Bieber?

–Nie wiem. Chcę jeść.

–Ah, doprawdy? A w czym ja ci kurwa jestem potrzebna?

–Dobra, dobra nie tak ostro. Przyniesiesz mi proszę coś do picia? Strasznie mnie suszy, mam kaca. 

–Wygląda na to, że w ciągu najbliższych dni dostaniesz okres. Przykro mi.

–A tak na poważnie?

–Żartujesz sobie ze mnie ?  Nie jestem twoją służącą.

–A jak ci powiem, że cię lubię?

–Nie.

–A jak ci powiem, że cię bardzo lubię?

–Nie.

–A jak ci powiem, że cię kocham i jesteś najlepsza?

–Oh jakie to słodkie...

–Więc...?

–Nie.

_________________________
To jeszcze nie wszystko następnym razem nie pójdzie tak łatwo jak teraz. 🙃🙂🙃

Rozdział pisałam w nocy, jest niesprawdzany, wiec jakby wystąpiły jakieś błędy proszę mi to zgłosić.

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz