«LIVIA»
-Justin nie goń tak! Nie widzisz, że ledwo idę!? - krzyczałam do niego, ale niestety, jak to zwykle bywa miał mnie gdzieś. - Jeśli się w tej chwili nie zatrzymasz, wracam do domu! - chłopak zatrzymał się i zaczął iść w moją stronę. Całe szczęście, że papsów tu nie było. Ludzie mieliby ze mnie niezły ubaw w mediach.-Nie ładnie tak szantażować. - powiedział z uśmiechem, jak gdyby nigdy nic i wziął mnie na ręce w stylu ślubnym.
Oh, od razu lepiej.-A ładnie to tak podstawiać komuś nogę? - zapytałam. Mam już jego dość, potrzebuje tamtego wczorajszego Justina.
Zaczęliśmy iść w stronę wyjścia z lotniska, gdzie już czekał na nas szofer.-Ja? Podstawić nogę? Doprawdy? Chyba sobie żartujesz! - czasami się zastanawiam czy on serio ma dwadzieścia jeden lat. Może i na takiego wygląda, ale zachowaniem przypomina pięciolatka.
-Uważaj Bieber. - wytknęłam palca wskazującego w jego klatę. - Jak tylko moja noga będzie w normalnym stanie to skopie ci nią jaja.
-Nie tak ostro pani Llorens. - westchnął. - Wszystko w swoim czasie, bo jak narazie to ty masz tutaj skopaną dupę... a raczej nogę. Potłuczoną.
-Jesteś nieznośny. Lepiej mi powiedz gdzie mnie teraz zabierasz, a raczej gdzie jesteśmy.
-Kochanie jesteśmy w Ottawie. Witaj w Kanadzie! - krzyknął tym samym zwracając uwagę wszystkich ludzi nas otaczających. Staliśmy przy wyjściu ponieważ ochroniarze Justina musieli zrobić nam miejsce do przejścia. Tak, dobrze się domyślacie - fani, fanki, faneczki, paparazzi, dziennikarze. Przed chwilą ich tu nie było.
Dobra, nie ważne, pomińmy ich.-Możemy już iść? Moja noga dłużej nie wytrzyma. - powiedziałam i czekałam na reakcję Justina.
-Czyżby księżniczce było niewygodnie? - zapytał i skrzywił się robiąc minę podobną do mojej.
-Pamiętaj, że to wszystko twoja wina i gdyby nie ta głupia akcja nie musiałbyś mnie teraz nieść. To twoja kara! - skarciłam go i myślałam, że już nic nie powie, ale jaj zwykle coś wymyślił.
-Myślałem, że moją karą będzie skopanie mi jaj, a nie noszenie cię na rękach. Jeśli by na to spojrzeć z innej strony to to dla mnie nagroda bo przy okazji mogę obmacać twoją dupę, a ty musisz siedzieć w podobno niewygodnych objęciach pana Justina Biebera.
* * *
-Justiiiiin! - krzyknęli równocześnie Jaxon i Jazzy, którzy chwilę późnej rzucili się na Biebera. Ja w tym czasie stałam z moją staranowaną nogą za jego plecami i przeglądałam się im. Chyba mnie jeszcze nie zauważyli.-Hej, dzieciaki, co porabiacie !? - zapytał i złożył pocałunek na ich czołach. Chyba zaraz wyciągnę telefon, zrobię zdjęcie i ustawię na tapetę.
-Układamy klocki! Chcesz z nami? - zapytał Jaxon.
-Pewnie, później się pobawimy, ale teraz musicie kogoś poznać. - odsunął się w tył, rzucił mi miłe spojrzenie i chwycił jedną ręką za biodro. - To jest Livia. Moja przyjaciółka. - oznajmił i ucałował mnie w policzek. Awww...
-Wow, widziałam cię w internecie! Jesteś taka ładna! Ja jestem Jazmyn! - doniosła, podbiegła do mnie i wtuliła się we mnie. - Chodźmy pobawić się lalkami!
-Nie! - tupnął nogą Jaxon, podbiegł do mnie i chwycił za rękę. - My teraz idziemy układać klocki!
-Nie!
CZYTASZ
Victoria's Secret Angel | j.b.
FanfictionLivia Llorens to dziewiętnastoletnia modelka, pracująca dla wielu światowych projektantów. Pewnego dnia dostaje propozycje od menagera jednego z najbardziej znanych piosenkarzy na świecie w sprawie ustawki - udawanego związku dla większego rozgłosu...