[EPILOG] Rozdział XXX "Straciłem ją..."

2.3K 181 25
                                    

Leżę w łóżku sam, załamany do granic możliwości i kompletnie nie wiem co mam teraz zrobić. Potrzebuję wsparcia, tym czasem nikt mi jego nie okaże, a wiecie dlaczego? Bo zawsze to wsparcie okazywała mi Livia. Z resztą już dawno nie było takiej potrzeby. Już dawno nie czułem w sobie takiej pustki. Przedtem miałem wszystko to, czego najbardziej potrzebowałem. Kochająca rodzina , przyjaciele, pieniądze, sława... a gdzie miłość?
Nie pytajcie mnie dlaczego to zrobiłem bo ja sam nie wiem. Nie mam pojęcia czemu ją przeleciałem. Ją. No właśnie. To nie była zwykła dziwka. To była moja fanka. Osoba dla której w jakiś sposób jestem ważny, a ja tak po prostu...
nie mogę w to uwierzyć.
W moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po mojej twarzy. Było mi cholernie przykro i czułem się jak skurwiel.
Najbardziej zastanawia mnie co Livia teraz robi. Jak się czuję, czy brakuje jej mnie, czy tęskni chociaż trochę?
Wtuliłem swoją twarz w poduszkę i po raz kolejny dzisiejszego wieczoru wybuchnąłem płaczem.

–Justin? - usłyszałem znajomy mi szept. Nie wiem kto mógłby zjawić się w moim domu o tej porze, ale lepiej niech spierdala póki może. Przysięgam, że rozpierdolę pysk każdemu kto mi stanie na drodze. Nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać z kimkolwiek o czymkolwiek po prostu nie mam chęci żeby żyć rozumiecie? Czuję się jak dwa lata temu. Depresja to najgorsze gówno na świecie. Nie dam rady przechodzić przez to jeszcze raz bo nawet nie wiecie jakie to pojebane.
Obróciłem głowę w stronę drzwi i zobaczyłem... Jezu Chryste. To ona? Nie, nie może mam jakieś zwidy, ale... - Justin? - jeszcze raz usłyszałem ten cichy i aksamitny głos.

–Livia? - zapytałem. - Liv czy to ty?

–Justin! - podbiegła do mnie, wtuliła w moją klatę i zaczęła głośno łkać. Z mojej twarzy odpłynęła krew, ponieważ byłem w chuj zszokowany. Nie wiedziałem kompletnie co mam powiedzieć, zrobić no... nic nie wiedziałem! Jedyne co mi pozostało to płacz, ale tym razem nie ze smutku. To były łzy szczęścia. Wyszczerzyłem się jak głupi, jeszcze mocniej oplatając ją ramionami.

–Livia... co ty tu robisz? Jak to? W ogóle jak tu ... dlaczego? - próbowałem złożyć jakąś sensowną wypowiedź, ale nie udawało mi się i ... kurwa nie czas teraz na to.

–Uspokój się aniołku. - powiedziała, siadając na mnie okrakiem i zaczęła głaskać moje policzki swoimi jedwabnymi opuszkami palców. Przysięgam, że już niczego, ani nikogo innego nie potrzebuje. Mam właśnie przy sobie mój cały świat. - Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Nigdzie nie idę, nie zostawię cie rozumiesz? Jesteś częścią mojego życia, ja... Justin kocham cię.

–Ja ciebie też! Livio Llorens ja ciebie też kocham! - dziewczyna dźwięcznie zachichotała przez moją gwałtowną reakcję. - Wyjedźmy gdzieś. Wyjedźmy tam gdzie nikt nas nie znajdzie. Żadnych fanów, dziennikarzy, paparazzich i innych ludzi. Tylko ty i ja.

–Justin! Justin słyszysz mnie? Bieber wstawaj... - stłumiony i znany krzyk dotarł do moich uszu. Otworzyłem oczy i musiałem zamrugać kilka razy bo obraz zupełnie mi się rozmazał. Byłem dziwiony, a w moich uszach szumiało przez chwilę jak cholera. - Justin słyszysz mnie? - zapytał ponownie Ryan, który stał przede mną i wpatrywał się w moją twarz. - Scooter on się obudził. Otworzył oczy!  - krzyknął dość głośno w stronę drzwi, przez które już po chwili wszedł mój manager wraz z... Maejorem.

–Człowieku martwiliśmy się o ciebie, budzimy cię od jakiś piętnastu minut. - skwitował Scoot i usiadł na łóżku obok mnie.

–Nie musieliście tego robić. Gdzie ona jest? Ona tu była przecież. Gadałem z nią.

–Ale kto? - zapytał Ryan. Jak to kurwa kto. - Musiało ci się coś przyśnić. Nikogo oprócz nas tu nie było.

Victoria's Secret Angel | j.b.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz