Zapach lasu

2.5K 286 77
                                    

Obudziłam się z wielką niewiedzą w głowie i z mocno zamazanym umysłem zauważając, jak Alajea, Chrome, Ykhar i Nevra śpią razem ze mną w moim łóżku. To cud, że w ogóle wszyscy w nim się pomieściliśmy pomijając już fakt, że spałam na Nevrze, zaś moje nogi znajdowały się na brzuchu Ykhar. Po chwili mocnych zastanowień kawałek po kawałku niewyraźne wspomnienia z nocy wracały.
Nieznajomy.
Rozmowa o Ezarelu.
Ykhar wyjmująca bimber ze swojej torby.
Przedziwne rozmowy do późna i wygłupy.
Zerknęłam na Chrome, który spał wtulony w piersi Alajei cicho pochrapując. Syrena mocno obejmowała go w pasie mamrocząc coś przez sen.
Świadomość podsunęła mi obraz wilkołaka, który ukradkiem podkrada bimber patrząc na mnie wręcz błagalnym wzrokiem, bym nie wydała go Nevrze.
Ale ja jestem cholernie nieodpowiedzialna. Powinnam była po prostu zabrać mu ten głupi alkohol.
Gratuluje, Erika! Dałaś opić się niepełnoletniemu chłopcu! - pomyślałam z rozgoryczeniem pocierając czoło grzbietem dłoni.
Z wielkim trudem przełknęłam ślinę czując okropnie dokuczliwą Saharę w ustach. Prześlizgnęłam wzrokiem po ścianie zatrzymując go na zegarze, który wyraźnie wskazywał godzinę siódmą trzynaście. O tej godzinie raczej nikt nie kręci się po Kwaterze. Ostrożnie, starając się nikogo nie obudzić wstałam z łóżka, wsunęłam stopy żółte sandałki, po czym ostatni raz zerkając na śpiącą gromadkę moich przyjaciół i wyszłam z pokoju usiłując nie skrzypieć drzwiami, które czasami miały do tego tendencje.
Weszłam do Kryształowej Sali, w której panowała głucha cisza. Czułam się, jak jakiś przestępca albo włamywacz, chociaż nie miałam żadnych złych zamiarów, chciałam jedynie odłożyć odłamek na swoje miejsce. Wyjęłam z kieszeni mały, niebieski odłamek, podeszłam do Kryształu, po czym wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Odłamek scalił się z Kryształem tworząc jedność dokładnie tak, jak powinno być.
- Witaj, ranny ptaszku.
Gwałtownie zabrałam dłoń z Kryształu odwracając się w stronę wejścia, skąd dochodził głos. Opierając się o futrynę Leiftan patrzył na mnie z zaskoczeniem i niemałym zaciekawieniem, zaś kąciki jego ust były delikatnie uniesione. Jego potargane, niedoprowadzone do ładu włosy sugerowały, że niedawno wstał z łóżka.
- Jak długo tu jesteś?
- Właściwie to obserwuję Cię, odkąd wyszłaś ze swojego pokoju.
- Śledzisz mnie? - uniosłam brwi ku górze krzyżując ręce na piersiach.
- T...To nie tak. Nie śmiałbym - zapewnił delikatnie się rumieniąc i unosząc ręce w geście obronnym, jakbym przyłożyła mu rewolwer do skroni - Myślę, że powinnaś powiedzieć Miiko o znalezionym Krysztale jeszcze przed odłożeniem go. Poza tym, gdzie go znalazłaś?
- Mam tendencję do zaglądania w różne miejsca, i wiesz, jakoś tak wyszło - zaśmiałam się nerwowo - że leżał sobie w małej norce poza Centralą.
- Ooch, rozumiem. Twój Chowaniec ci pomagał?
- Właściwie to uciekł mi jakiś czas temu - odparłam - Chyba niezbyt dobrze się nim zajmowałam, poza tym trafił mi się Jipinku, który do złudzenia przypomina ziemskiego psa, a ja mam straszliwą kynofobię - wyznałam.
- W takim razie jutro przejdziemy się na targ i wybierzemy ci jakiegoś chowańca - zarządził podchodząc bliżej mnie - A o krysztale sam porozmawiam z Miiko, jeśli oczywiście chcesz.
- Wiele by mi to ułatwiło, czasem jest straszna i bardzo podejrzliwa - zaśmiałam się.
- No cóż, tego wymaga jej stanowisko.
- Racja - przyznałam kiwając głową.
Blondyn ujął mój policzek dłonią przyglądając mi się badawczo. Próbowałam wytrzymać ciężar jego badawczego wzroku i fakt, że jego skóra stykała się z moją. W małym stopniu, ale jednak.
Do moich nozdrzy uderzył mocny, przepiękny zapach lasu po deszczu, a przynajmniej tak bym określiła zapach Leiftana, gdybym miała go opisać. Z jakichś powodów od samego początku wydawał się mnie bardzo lubić, choć nieczęsto rozmawialiśmy. Nie dziwne, w końcu prawie zawsze ma coś do zrobienia.
- Odkąd się tu pojawiłaś Kryształ rośnie w oczach. Jesteś naprawdę wyjątkową osobą.
Zmieszana zacisnęłam usta w cienką linię. W końcu w większości to nie moja zasługa, a Nieznajomego. Głupio się czułam, gdy przypisywano mi jego zasługi, lecz niestety, nie mogłam nic na to poradzić. Nie mogłam go wydać.
- Erika?
- Hmm? - zamrugałam wyrwana z letargu.
- Jak się czujesz? Dziś zaczynają się pierwsze przygotowywania do zaręczyn Ezarela. Musisz to bardzo przeżywać.
Wzruszyłam ramionami.
- Sama nie wiem... Czuję jednocześnie ból i wielką pustkę. Mam świadomość, że nigdy nie będziemy razem mając jakiś beznadziejny płomyczek nadziei, że kiedyś się zejdziemy. To dziwne - zaśmiałam się ponuro - Tyle sprzecznych myśli i odczuć.
- Nikt nigdy nie powiedział, że miłość jest logiczna. A teraz wybacz, ale obowiązki mnie wzywają.
- Dobrze, zatem do zobaczenia – pożegnałam się machając mu ręką.
Popatrzyłam jeszcze na Kryształ przypominając sobie jego rozmiar z okresu, gdy dopiero przybyłam do Eldaryi i starałam się go porównać z teraźniejszym rozmiarem. Musiałam przyznać, że mógł odrobinę urosnąć, jednak zdawałam sobie sprawę, że to dopiero początek góry lodowej. Poza tym nie tylko ja „znajdywałam" odłamki, innym strażnikom też udawało się jakieś czasem przynieść z poszukiwań.
Mam nadzieję, że powróci do swojej świetności, której nie dane mi było poznać. Chciałam, by w tym świecie wszystko się ułożyło, w końcu to teraz również mój świat.
Po paru minutach poszłam do jadalni, napiłam się trochę wody i wróciłam do swojego pokoju zastając nadal śpiących, rozwalonych na łóżku moich przyjaciół.
Nie miałam serca ich budzić, jednak musiałam. W końcu to dziś zaczynają się przygotowywania do zaręczyn. Bez ich towarzystwa i pomocy nie było mowy, że udźwignę ciężar dzisiejszego dnia.








 

(porzucone) Eldarya: NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz